U nas dziś słonecznie ale czarne chmury nadciągają. Pewnie będzie tak jak wczoraj - słonecznie a później ulewa.Na szczęście nie zmokłam bo już byłam w pracy a o deszczu słyszałam od klientów i widziałam ich mokre kurtki.
Dziś mój Zuziaczek słodko sobie ze mną spała.Musiało jej być dobrze bo niechętnie się ruszyła gdy wstawałam z łóżka. A usypiałam z rozwaloną kołami do góry Polą.
Wczoraj tak jak myślałam w pracy było koszmarnie choć zdarzył się też wątek komediowy.
W środę była na gazetce Boguśka i olała sprawę definitywnie. Nie pokroiła serów na promocję ani nie pozmieniała cen na te które się zmieniły. Pytałam kierowniczki Moniki która była dzień wcześniej czym Boguśka była tak zajęta ,że nie przygotowała stoiska a ona mi na to ,że w którymś momencie zaczęła chodzić po magazynie i na pytanie co robi odparła ,że nic i właściwie to ona nie wie co ma robić.Kierowniczka uznała ,że w takim razie obrobiła się na stoisku i kazała jej kończyć wykładanie palet.
Rano jak Anka przyszła to dzień musiała zacząć od zmieniania cen na serach i krojenia do lady bo było pusto . Jedynie nakrojone były te nie promocyjne których w ladzie było dużo.
Jak przyszłam to praktycznie pracę zaczęłam od dokrawania serów do lady , sprawdzaniu dat i cen i to mi zeszło do 20,30 . W sumie skroiłam 13 bloków sera czyli ok. 30 kilku kg sera i miałam dość. Na biegu dokładałam kiełbas i ryb bo oprócz krojenia serów ciągle obsługiwałam klientów. Nie ułożyłam jej już w ladzie bo na to brało mi czasu a dziś są zdjęcia lad. Pewnie flugała na mnie od rana ale jakby można było zrobić swoją robotę a nie nadrabiać fuszerki po innych to wszystko by było zrobione jak należy. Dziś jest akurat dzień ,że wszystkie cztery ze stoiska jesteśmy więc zamierzam poruszyć te sprawę i również znaleźć winnego nie domykania zamrażarki z poterminami. W poniedziałek wyrzucałam całą gurę napchaną do zamrażarki przez którą zamrażarka była nie domknięta na 10 cm a wczoraj znów to samo. Jakim bezmózgiem trzeba być by coś takiego zrobić. Czy one w domu też zostawiają uchyloną zamrażarkę jak im się już w nią nie mieści.Dzisiaj im to wszystko wygarnę.
A co do wątku komediowego - nasza kasjerka Monika . Wczoraj usiadłyśmy w biurze z kierowniczką bo robiłyśmy zamówienie i spojrzałam na monitor a tak normalnie szedł serial komediowy w wykonaniu naszej mało rozgarniętej kasjerki. Kierowniczka aż dała na pełny ekran i oglądając śmiałyśmy się aż do łez. Te ruchy , te stukanie w klawiaturę środkowym palcem, te składanie rączek w ciup , te układanie towarów z promocji przy kasie gdy do kasy stoi dwóch klientów.......po prostu wyłyśmy ze śmiechu.
Do 22 nie wyfejsowała nawet kawałka regału koło kasy gdzie klientów można było na palcach policzyć. Później ja zdążyłam sprzątnąć swoje stoisko i wyjechać maszyną na sklep a ona jeszcze omiatała kasę.
Później jeszcze z drugą kasjerka wieszałyśmy plakaty a ona fejsowała które ja wyfejsowałam już dawno.
Kazałam jej umyć mopem przy drzwiach to robiła to kolejne 20 minut a później jak wylewała wodę zalała nią pół ubikacji i tak zostawiła.
Przeszłam się jeszcze po sklepie ,żeby sprawdzić czy wszystko jest zrobione i oczywiście znów musiałam poprawiać . Tłumaczę jełopowi ,że jeśli na półce jest kilka fiszek a tylko jeden rodzaj towaru to znaczy ,że miejsca przy pozostałych fiszkach mają zostać puste a nie jak ona rozłożyła jedne chrupki na całą półkę . Tłumaczę ,że jeśli klient zobaczy cenę 2,20 i 4,80 np i ten towar będzie kosztował 4,80 a on weźmie z miejsca gdzie była cena 2,20 to ma prawo żądać zapłacenia w kasie 2,20 a nie 4,80 jak ten towar w rzeczywistości kosztuje.Bo tak naprawdę klienci zwracają uwagę na cenę a nie na to czego ta cena dotyczy. A ona do mnie ,że ona wszystko rozumie ale kierowniczki jej tłumaczyły ,że ma zasłaniać dziury. Więc ja do niej znów ,że to nie polega na tym ,że rozciąga jeden towar na całą półkę przy różnych fiszkach tylko ma przesunąć towar do przodu by nie było dziury a ona znów ,że ona wszystko rozumie ale tak naprawdę to ona tu już pracuje charytatywnie bo ona dawno pracę skończyła a poza tym to ona już dostaje pierdolca bo codziennie inna kierowniczka jest.
Zjeżyła mnie bo to dzięki niej siedziałyśmy w pracy po godzinach. Więc jej wypaliłam ,że ja swoją pracę skończyłam o czasie i o 22,30 to już powinnam wyjść a siedzę tu tylko dzięki niej bo gdyby zrobiła to co ma zrobić przed zamknięciem czyli posprzątała stanowisko kasowe , wyfejsowała sklep w obrębie kasy i umyła podłogę przy drzwiach to nie musiałybyśmy po niej poprawiać i marnować czas.
I taka rozmowa z debilem ( nie obrażając debili ) . W sumie wyszłyśmy ze sklepu o 23,45 a w domu byłam o 23,50 zamiast o 22,30 .
Dziś niestety szykuje się podobna historia bo skład mamy taki sam jak wczoraj i debil znów z nami do końca.
