A jakiś pomysł co może zrobić uciekinier, który żył ponad 4 lata jako wolnożyjący, w domu mieszkał 9 miesięcy i uciekł z tego domu podczas przeprowadzki, na kompletnie obcym terenie?
Traktować go jak zaginionego domowego, czy raczej wolnożyjącego? Może próbować wracać do miejsca, gdzie żył ponad 4 lata?
Skupić się na poszukiwaniach w promieniu 2-3km, czy założyć, że jak zwiał przed siebie, to będzie w kolejne dni szedł dalej? A może po panicznej ucieczce przychodzi moment ochłonięcia i wtedy kot "cofnie się po śladach" na teren, z którego zwiał?
Wiem tylko, że uciekał w panice i znam kierunek ucieczki ...
(mój adoptuś, zwiał z DS)
Edit 4.01.2019 - wczoraj go złapałam. Od 2 tygodniu kilka osób zgłaszało, ze widzi nowego kota. Kiedy już ustaliłam orientacyjną godzinę pojawiania sie w danym miejscu, pojechałam na miejsce. Okazało sie, ze faktycznie był w krzakach. Poznał mnie kiedy się odezwałam, zaczał odpowiadać na moje słowa. Powoli podchodził - najpierw nieśmiałe wąchnięcie, nieśmiały dotyk, potem pogłaskany całą ręką i już był mój
Co ważne dla osób poszukujących - mimo, że spodziewałam sie, że będzie sie zachowywał jak wolnożyjący, to jednak postąpił jak typowy zaginiony kot domowy. Wracał w pobliże miejsca, z którego uciekł. Gdyby jego opiekunki bardziej się przyłożyły do szukania, z pewnością miałyby go z powrotem w 2 tygodnie ... Ja go zlokalizowałam i złapałam 2 miesiace od zaginięcia.
Szukać, nie poddawać sie!
ULOTKI! Wszędzie! To podstawa.