Witam,
potrzebuję pomocy i waszej opinii bo nie wiem już co mam robić z moim Totoro
Na początku lipca wzięłam cudnego kociaczka ze schroniska (około 5-miesięczny) miał od razu biegunkę więc po wizytach u 2 weterynarzy okazało się że miał kocydie, dostał antybiotyki, i inne leki i szybciutko wyzdrowiał. W ponownym badaniu kału już wszystko wyszło dobrze. Miał wtedy też badaną krew i na szczęście z morfologią było wszystko OK. Kotek był przecudny, można powiedzieć że idealny - czyściutki, nigdy nie nabrudził, uwielbiał zabawę i przytulanie, głaskanie, sam się wciskach na kolana i zawsze z nami spał w łóżku. Uwielbiał się bawić z moimi dziećmi i wszędzie go było pełno, wystarczyło otworzyć szafkę czy szufladę już do niej właził. Najzwyklejszy papierek na podłodze potrafił go zająć na długo, nie mówiąc o jego zabawkach.
Od zeszłego tygodnia - około poniedziałku, wtorku - całkowicie się zmienił. Przestał się bawić, ciągle spał był apatyczny, stracił apetyt i przestał już tak szaleć po domu. Zaczął mu się teraz 7 miesiąc więc nadal jest młodym kotkiem i powinien chyba szaleć i mieć nadal ochotę na zabawę prawda? W zeszły piątek pojechałam z nim do weterynarza bo bardzo mnie już niepokoiła ta jego nagła zmiana zachowania. Weterynarz stwierdziła że w sumie nic mu nie dolega, wygląda na zdrowego, miał tylko trochę podwyższoną temperaturę. Powiedziała że będzie niedługo wymieniał zęby i dlatego może tak się zachowywać. Stwierdziła też że być może moje dzieci zaczęły przynosić do domu obce zapachy ze szkoły czy przedszkola i dlatego też może się stresować i tak zachowywać. Dodam że kociak uwielbiał moje dzieci i przebywać z nimi, spał u nich na łóżku albo na biurku a jak się bawiły to zawsze im towarzyszył.
Dostał na 5 dni Mytacam i Zylkene (podobno na stres). W sobotę wydawało mi się nawet że ma gorączkę to dałam mu ten Metacam rano i wieczorem. Teraz już mu nie daję i jedyna poprawa to taka że już tyle nie śpi ale nadal jest strasznie smutny, w ogóle nie chce się z nami bawić a już próbowałam wszystkiego. Wieczorami troszkę się bardziej ożywia ale nie wiele, po prostu zmienił się nie do poznania. Nadal na szczęście lubi głaskanie i przytulanie i sam wchodzi na kolana żeby pomruczeć. I nadal przychodzi do nas do łózka w nocy i się przytula. Ale na zabawę i dokazywanie nie ma najmniejszej ochoty
Powiedzcie mi co mam robić? Czemu tak nagle się zmienił i co zrobić żeby powrócił dawny Totoro? Czy to rzeczywiście te zęby? Czy coś innego? Może jednak powinnam mu znowu jakieś badania zrobić?