» Nie sie 13, 2017 0:03
Re: Bil się przedstawia i prosi o rady :)
Późno jest ale mamy urlop to sobie z Bilu form miau czytamy. Ciągle krążymy wokół adopcji i takie dwie rzeczy nam do głowy przyszły.
1) DT bardzo często przed oddaniem kotków do DS chce najpierw zobaczyć domek, tudzież mieszkanko gdzie czterołapowaty miałby zamieszkać z dwunogowatym. My z Bilem leniwi bylim (Bil kazał napisać, że pańcia nadal leń śmierdzący jest) to nam się podobało, że ktoś Bilu do pańci przywiezie, bo to znaczyło, że pańcia zaoszczędzi na paliwie a Bilu nie będzie musiał łapać taxówki. Nam się to podobało tym bardziej, że głupia pańcia (głupia pańcia to Bilu tak kazał napisać) wiele pytań do pani z DT miała, bo na przykład pańcia miała jakieś tam kwiatuszki i nie wiedziała, czy one szkodliwe dla Bilu będą czy nie, to wolała te kwiatuszki pokazać i się o ich ewentualnie rażącą moc zapytać ("raju jaka głupia ta moja pańcia jest" - przypisek Bila). Nam się to, że nasze mieszkanko koci wizażysta sprawdził podobało. Ale tak sobie myślimy, że może nie każdy obcego dwunogowatego w swoim domu chce, nie wiemy czemu, może się ten nie każdy naoglądał obcego pasażera Nostromo i się formalnie boi, albo może chroni swoją intymność, bo to jego i dlaczego ktoś obcy ma mu w kąty zaglądać. Bil miauknał, że chyba i tak by pańcię zaadoptował, nawet gdyby pańcia nie chciała przyjąć w domu inspekcji DT. My z Bilem myślimy tak: nam się u nas pomysł z wizytą przedadopcyjną w naszym mieszkanku podobał (Bilu kazał koniecznie napisać, że to on adoptował mnie i tylko on wybierał), ale też nie potępiamy dwunogowatych co takich wizyt nie chcą u siebie a bardzo zaadoptowani przez czeterołapego chcą byc. Tu jesteśmy z Bilem neutralni.
2) Tak z Bilem czytamy i czytamy i na forum wyczytaliśmy, że kłopotów z dokacaniem wlele bardzo jest (tu się poprawiam bo Bilu kazał napisać, że dokacam to się może ja, a on to przyjmuje pod swój dach). No więc tak czytamy i czytamy i coraz bardziej się głowimy. Mieszkanko mamy małe, pańcia dużo pracuje ("pracuj pracuj bo mam na oku nową zabawkę to na nią zarób!!" - przypisek Bila). Martwimy się, czy radę sobie damy, żeby drugiego czterołapego przyjąć pod nasz dach (sorki Bilu już się poprawiam, pod Twój dach). Przeraziły nas opowieści, że dwóch czterolapych trzeba najpierw izolować (a my za bardzo izolować nie mamy gdzie), bo krzywdę sobie zrobić mogą. Najbardziej przeraziły nas opisywane na forum historie o konieczności oddania jednego czterołapego bo się nie dogadał z drugim czterołapym mimo, że dwunogowaci się starali. Tu się z Bilem ciągle zastanawiamy i bardzo boimy czy umielibyśmy dać sobie radę z przyjęciem drugiego czterołapego pod Bila dach. Ciągle się nad tym głowimy.