Witam po dłuższej przerwie, spowodowanej głównie chwilowym wygnaniem do miejsca, gdzie internet bywa, o ile w ogóle włączy się komputer
a jeszcze zalogowanie się do różnych kont pocztowych czy serwisów to kolejny problem. No cóż, chyba ten sprzęt wymaga jakiegoś leczenia...
W kocim światku też zmiany, niestety smętne. Mocno pochorowała się Ricotta, na szczęście udało się opanować problem i w tym momencie sytuacja jest stabilna i zagrożenie minęło. Ale był moment grozy...
Odszedł Hispat - jeden ze staruszków przejętych na początku zimy. Z tej czwórki żyje już tylko jedna kotka
Niestety taka zmiana warunków dla starszych zwierzaków to ogromny stres, łapią wszystko co mogą złapać
A dziś pożegnałam Diesla. Tu mogę przynajmniej powiedzieć, że trafiając do nas wygrał trochę miłego czasu, bo ten wspólnie spędzony czas miał chyba niezły. Jeszcze dwa dni temu czuł się całkiem przyzwoicie, choć nie było wątpliwości, że choroba szybko postępuje. Dziś jeszcze miał odrobinę sił by wstać do jedzenia i mruczeć, ale widać było, że to już ostatni moment zanim cierpienie przewyższy resztkę przyjemności życia...
Reszta - dość cierpliwie znosi upał. Moja morwa uprzejmie rozrosła się tak, że daje cień w zasadzie cały dzień - nie musimy więc kombinować z osłanianiem okien jakimiś foliami, pomieszczenia nagrzewają się mniej niż dotychczas. Co staremu drzewu może zrobić porządne przycięcie
Popołudniami w wolierze jest pełno - futrzaki korzystają z cienia i leżą na wszystkich drzewach i deskach, czasem strasząc mnie (bo przybierają naprawdę dziwne pozycje).
Ja osobiście upały znoszę fatalnie, chyba zwłaszcza nocą, nie umiem spać w takim skwarze... to już chyba wolę się ruszać...