Witajcie,
Ja znalazlam jeszczem taką taurynę:
https://www.myprotein.pl/sports-nutriti ... 30303.html Niby dla ludzi, ale na barfnym swiecie czytalam, ze ją polecają. Wg opisu nie ma zadnych dodatkow, tylko 100% tauryny.
Zastanawiam sie nad tą z zooplusa (felini taurin), ale zawiera ona 2% jakichś mineralow (nie ma info jakie to mineraly).
Problemem moze byc to, ze wszystkie one sa w postaci proszku, ktory trzeba najpierw rozpuscic w wodzie, a nastepnie dodac do mokrego pokarmu. Nie wiem, czy koty beda chcialy to jesc. Jesli taki mix nie zmienilby smaku ani zapachu jedzenia, to jedyna szansa, zeby podac im taurynę w takiej postaci, to tylko z puszką Miamora (tunczyk z ryzem), ale skoro ryz utrudnia przyswajanie tego aminokwasu, to czy to dobry pomysł? Niestety, tylko jeden kot (Łatek - dzikusek po przejsciach) lubi i chetnie zjada surowe mieso, w dodatku wyłącznie poledwiczki z kurczaka, innego nie tknie
Jest tez tauryna w kapsulkach lub tabletkach, ale z roznymi dodatkami.
Dla psow jest np. CardioVet, ale oprocz tauryny (200mg w jednej tabletce) zawiera jeszcze karnityne, selen, witamine E oraz koenzym Q.
Z tego co czytam, to jednak najlepsza i najlepiej przyswajalna jest czysta tauryna (czyli w proszku).
Jak myslicie, ktory preparat dla Malwinki bylby najlepszy? Chyba w ogole zaczne podawac taurynę wszystkim moim kotom... tylko, zeby chcialy ją jesc.
Znalazlam artykul, w ktorym mozna znalezc duzo przydatnych informacji o taurynie:
http://www.felinologia.org.pl/tauryna-w ... ow-i-psow/Moze komus sie przyda.
Od poniedzialku (czyli od tygodnia) Malwinka jest na hydroksyzynie i szczerze mowiac nie widze zadnej reakcji. Moze troche wiecej spi, ale nerwowosc bez zmian. W piatek dalam jej dodatkowo kapsulke CalmVet (z dodatkiem tryptofanu), ale juz kiedys tryptofan podawalam innym moim kotom i nie zaobserwowalam u nich poprawy. U Malwiny jest jakas reakcja, ale nie wiem czy to mozliwe po jednej kapsulce? Jakąś godzine po podaniu zrobila sie strasznie senna i jakas taka inna, zdezerientowana, mruzyla mocno oczy i momentami zachowywala sie jakby miala jakies przewidzenia (nawet jak spala, to nagle potrafila sie przebudzic, podskoczyc i patrzec w jeden punkt jakby sie czegos wystraszyla, za chwile znowu zasnąć) albo podchodzila do kuwety czy miski i zapomniala po co tam poszla. Caly czas spala, chowala sie pod kocyk, co u niej nie jest raczej normalne, byla tez jakby wrazliwsza na rozne dzwieki, odglosy. Wczoraj (w sobote) nie dostala Calmvetu (tylko samą hydroksyzyne) i zachowywala sie normalnie. Moze taka dziwna reakcja wystapila w polaczeniu hydroksyzyny i tryptofanu? Dzisiaj jeszcze nie podalam jej Calmvetu, ale sprobuje teraz na wieczor.
Malwina jest w ogole bardzo nerwowa, jak tylko cos stuknie lub spadnie to ona nagle sie zrywa i w poplochu ucieka, jest tez bardzo nerwowa w kontaktach z innymi kotami. Tak to jest bardzo kochana, przychodzi sie przytulac, daje buziaczki, ale ta jej nerwowosc jest mocno niepokojaca. Z obcinaniem pazurow jest horror, w domu za wiele tez nie moge przy niej zrobic, jedynie z podaniem tabletki bezposrednio do pyszczka nie mam zadnego problemu (odpukac!). Na nic innego nie pozwala. Panicznie boi sie obcych ludzi. Podawalam jej przez jakis czas Zylkene w kapsulkach, ale nic nie pomogl, zero poprawy, kompletnie nic.
Skontaktowalam sie telefonicznie z kardiolożką i ona twierdzi, ze te badania trzeba jej zrobic. Sama nie wiem, co robic. Malwina na jutro (poniedzialek) jest umowiona na pobranie krwi, ale boje sie, zeby bardziej jej nie zaszkodzic
W dzien badania, jakies pol godziny przed, kardiolog poradzila podac jej lek w zelu z deksmedetomidyną (Sileo), ktory naklada sie na blone sluzową. Jest to srodek, ktory stosuje sie czesto do sedacji, ale zel zawiera duzo mniejsze stezenie. Jednak jak tak czytam ulotke, to w przeciwskazaniach są m.in. zaburzenia ze strony układu krążenia. Boje sie, ale podobno w tak malym stezeniu nie powinno miec to zadnych negatywnych skutkow.
Z drugiej strony, jesli nie zrobimy jej tych badan i bedziemy
tylko suplementowac taurynę, a nie jest ona przyczyną to stracimy na czasie.
Stomachari pisze:Ryż zawarty w karmach powoduje obniżenie stężenia tauryny we krwi. Im dłużej podawana jest taka karma, tym mniej kot ma tauryny. Jeśli więc z innych względów zdrowotnych podajesz karmy z ryżem, to moim zdaniem powinnaś taurynę uzupełniać.
Karmy z ryzem (generalnie ze zbozami) staram sie nie podawac za czesto. Wszystkie moje koty dalyby sie pokroic za tunczyka z ryzem (z Miamora), ale nie dostaja czesto ze wzgledu na fosfor. Faktem jest, ze przez ostatnie pol roku jadly renala VetLife i na pierwszej pozycji znajduje sie ryz (dodatek tauryny 2500mg na kg karmy, nie wiedzialam, ze ryz powoduje obnizenie stezenia tauryny we krwi). Karmy typu Gastro, ktore wczesniej jadly tez zwykle zawierają ryz. Wlasciwie ryz (i/lub soje, ktora tez ponoc ma wplyw na gorszą przyswajalnosc tauryny) zawiera wiekszosc karm.
Najczesciej daje kotom bezbozowki, zazwyczaj Acane i Orijena, ale tu tez nie wyglada to rozowo, bo ponoc producent nie dodaje dodatkowo tauryny, wg producenta tauryna jest naturalnie zawarta w tych karmach i jej zawartosc podaje w % (0,15% w przypadku Acany, w Orijenie 0,20%), ale przeciez podczas przetwarzania czesc tauryny ginie. Purizon zawiera duzo tauryny (4000mg na kg karmy)- musze sie nad nim zastanowic, ale niestety to tez suche, niedobre dla nerek
Z drugiej strony, w powyzszym artykule jest m.in. wzmianka, ze puszkowy pokarm zawiera bardzo malo tauryny, bo podczas procesu sterylizacji zostaje ona zredukowana, wiec pod tym wzgledem karmienie samym mokrym tez nie jest najlepsze.
Najlepiej byloby, gdyby zechcialy jesc barfa!
Słupek pisze:Myślę, że to nie jest pech do kotów, tylko mogą być coraz słabsze genetycznie i np. z pobliskiej okolicy jakoś ze sobą spokrewnione, więc i schorzenia podobne.
Wszystkie pochodzą z tej samej okolicy. Nie wykluczone, ze sa jakos ze sobą spokrewnione.
Z 2 lata temu znalazlam w ogrodzie jednego z dokarmianych przeze mnie kotow martwego w krzakach
Balam sie, ze moze otruty, albo skutecznie postrzelony z wiatrowki, wiec zawiozlam na sekcje. Okazalo sie, ze zmarl na serce (kardiomiopatia przerostowa). Serduszko bylo tak mocno przerosniete + dodatkowo plyn w j. klatki piersiowej i worku osierdziowym, ze wetka nie miala zadnych watpliwosci co do przyczyny zgonu. Powiedziala, ze dla niego duzym wysilkiem bylo nawet przeskoczenie przez plot, a do tego byly wtedy straszne upaly. Pocieszala, ze raczej nie cierpial dlugo. Nie moge pogodzic sie z tym, ze umieral praktycznie pod moimi oknami, w krzakach, a ja o tym nie wiedzialam. Jeszcze rano byl, zjadl. Po poludniu juz go nie widzialam. Nastepnego dnia rano znalazlam martwego
W sumie pewnie i tak niewiele moglabym zrobic (pomoc mu) przy takim schorzeniu, tym bardziej, ze byl to dzikusek. Wetka zapytala, czy w okolicy sa jakies koty z nim spokrewnione. Nie wiem, ale mysle, ze są. Oprocz tego, oczywiscie znaleziono srut, ale to raczej stara sprawa i nie miala wplywu na przyczyne smierci. Rok wczesniej byl kastrowany - cud, ze przezyl lapanke, narkoze i zabieg. Przeciez juz wtedy musial byc chory.
Wczesniej inny kot tez stracil zycie, dochodzący od czasu do czasu. Sasiadka, ktora równiez koty dokarmia znalazla go konającego u siebie w ogrodzie. Mlody, ok. 1,5-roczny kocurek nie mial sily nawet uciekac ani sie bronic. Zabrala go wtedy Pani z fundacji i zawiozla do lecznicy. Zostal uspiony. Przyczyna choroby/smierci nieznana, wg ogledzin kot mial zaawansowaną żóltaczkę, ale jak wiadomo, zoltaczka moze miec rozne przyczyny, sekcji nie wykonano.
Poza tym, bardzo duzo kotow u nas poginelo bez sladu. Czesc z nich (zapewne wiekszosc) na pewno przez czlowieka/psa/samochod, ale mozliwe, ze niektore zmarly tez np. z powodu choroby. Slyszalam, ze inna sasiadka pare domow dalej rowniez znalazla u siebie w ogrodzie martwego kota - nie wiedziala co robic i tylko zadzwonila po straz, cialko zabrali i tyle.
Stomachari pisze:Jakie problemy z nerkami mają koty? Bo może źródłem tych problemów jest za mała podaż wody? Skoro wszystkie koty jedzą to samo i jest to głównie sucha karma, to może warto przejść na mokrą karmę, może nawet dodatkowo podlewaną wodą?
Jesli chodzi o nerki, to calkiem mozliwe, ze za malo wody, a za duzo suchej karmy
Ale nie mogą jesc wylacznie tunczyka z ryzem...
Probowalam wielokrotnie z podlewaniem mokrej karmy, ale tylko Gucio [*] lubil takie zupki i ew. Dyzio daje sie w ten sposob oszukac, jednak taka karma zwykle potem nadaje sie do wyrzucenia, bo koty takiego wymoczonego i wylizanego pokarmu nie chcą jesc (przewaznie tylko wode wymieszaną z sosikiem wypiją, reszte zostawiają). Pasztetow, musów nawet nie tkną. Probowalam kiedys je przeglodzic, myslac, ze jak nie beda mialy niczego innego, to zaczna jesc mokre, ale poddalam sie po 2 dniach, bo to juz moglo byc dla nich niebezpieczne.
Gucio uwielbial dopajanie ze strzykawki, od niego nauczyl sie Dyzio i tez domaga sie picia ze strzykawki. Malwinka, jak widzi, ze Dyzio pije, to ona rowniez przychodzi i czeka zebym dala jej pic, ale ona woli z kubeczka. Pozostalej ferajny nie da sie w ten sposob dopoic.
Wracajac do nerek, to zaczynajac od Dyzia (mlody kot, 6 letni):
- kreatynina waha sie miedzy 2,0 a 2,2, SDMA i cystatyna C też są podwyzszone. Jednak najbardziej niepokojacy jest wyglad nerek na USG (w skrocie - obie nerki jak u 10-letniego kota, nieregularne, pogrubiale, rysunek uchyłków lekko zatarty). Wet wykonujacy USG stwierdzil, ze zmiany wygladają pozapalnie. Parametry we krwi od 2-3 lat utrzymuja sie na podobnym poziomie, ale obrazowo nerki wygladają gorzej niz 1,5 roku temu (wtedy jeszcze tych zmian nie bylo). Dyzio jakies 2 lata temu mial plazmocytarne zapalenie opuszkow, a jest to przypadlosc na tle autoimmunologicznym, wiec i nerki moga miec z tym zwiazek. Tak sugerują weci i ja tez o tym czytalam, ze moze tak byc. No, ale w sumie przyczyny nie znamy. Mozemy sie jedynie domyslac. Tylko biopsja nerek dalaby jednoznaczną odpowiedź, ale na tym etapie na pewno nie zdecyduję sie na to badanie - zbyt duze ryzyko powiklan. Przez jakis czas byl nawet kroplowkowany, ale poprawy w wynikach zadnej nie bylo, a kot kiepsko to znosil, wiec dalismy mu spokoj, przynajmniej na razie.
Kacper (wiek nieznany, u mnie 6 lat, wczesniej po dworzu błąkal sie z 2-3 lata, a byl juz dorosly jak pojawil sie na osiedlu - weci nie potrafili okreslic wieku, bo zęby mial w fatalnym stanie, okreslali go wtedy miedzy 4 a 10 lat)
- Oprocz problemow z serduszkiem, tez cos dzieje sie z jego nerkami. Od kilku lat kreatynine ma w okolicy 2,0, ale teraz zaczela sie wahac miedzy 2,0 a 2,7, mocznik tez blizej gornej granicy albo lekko podwyzszony, SDMA podwyzszone. Na USG nerki zmienione (w skrocie - w nerce prawej nieprawidłowy stosunek kory do rdzenia, w obu nerkach przerost warstwy korowej, hyperechogenna kora). W ostatnim czasie obraz nerek mu sie pogorszyl. Przez krotki czas dostawal kroplowki, ale parametry nerkowe, zamiast poprawic, pogorszyly sie, wiec z nich zrezygnowalismy. Poza tym, od poczatku jak do nas trafil miewa problemy z ukladem pokarmowym, dlatego przez dluzszy czas koty jadly Gastro Intestinal z Royala, bo Kacper tylko to dobrze znosil i po nim nie wymiotowal, skonczyly sie tez kupy z krwią. Dodam, ze nosi w sobie 5 srutow i ma pekniety mostek. Na pewno mial kiedys dom, bo od poczatku byl bardzo ufnym, proludzkim, kochanym kotem, bardzo skrzywdzonym przez czlowieka.
Na Renalu, zarowno Dyziowi jak i Kacprowi, polepszyly sie wyniki nerkowe (kreatynina obnizyla sie do 1,7, mocznik tez ladnie spadl), ale nie wiem ile to zasluga karmy, a ile zbiegu okolicznosci, bo w tym samym czasie dostawaly rowniez Enterosgel i probiotyk Biopron9. Jednak po pol roku wrocilam do bezbozowek - od niedawnia ponownie są na Acanie i Orijenie, poniewaz prawie wszystkim kotom na renalu mocno pogorszyla sie siersc, dostaly lupiez, a niektore wyraznie schudly.
Milka (4-letnia koteczka)
- podwyzszone SDMA, kreatynina i mocznik w gornych granicach. Na USG tez sa jakies nieprawidlowosci (nerki stosunkowo małe: lewa o dł. ok. 32mm, prawa o dł. ok. 33mm - na dolnej granicy normy, rysunek uchyłków dość słabo zaznaczony). W najblizszym czasie chce zlapac mocz do badania, ale w jej przypadku nie bedzie to latwe.
No i Malwinka (6 lat)
- Jak wiadomo, niedawno wyszly problemy z serduszkiem. Jesli chodzi o nerki, to kreatynina w gornej granicy, ale SDMA w normie, w USG w obydwu nerkach widoczne nieznacznie poszerzone miedniczki - po ok 0,45 cm. W sumie nie wiadomo dlaczego. Wg morfologii jest lekko odwodniona (hematokryt i hemoglobina troche podwyzszone). Ona dosc rzadko siusia i malo. Jak siusia to sie napina jakby sprawialo jej to jakąś trudnosc. W posiewie moczu wyszla bakteria
Enterococcus faecalis. Przez 2 tyg dostawala antybiotyk wg antybiogramu, za jakis czas skontrolujemy mocz, czy udalo sie tej bakterii pozbyc. Oprocz tego, w USG widac rowniez nieznacznie poszerzoną żyłę wrotną w wątrobie.
Pozostala dwojka (Bialasek i Łatek) jakos sie trzymają, jesli chodzi o nerki.
Łatek ma dosc wysoki fosfor (utrzymujacy sie w gornej granicy). Z Łatkiem, to w ogole dluga i strasznie smutna historia, duzo ten kot przeszedl i wycierpial - to dzikusek, ktory mial skomplikowane zlamanie lapy spowodowane przez postrzal z wiatrowki + komplikacje po operacji, potem problem z zebami. Zostal z nami i stal sie kotem wylacznie domowym, ale nie ma mowy o dotykaniu, a przy lapaniu jak cos trzeba przy nim zrobic, to robi siku i kupe pod siebie
Jednak ladnie zaklimatyzowal sie do zycia w warunkach domowych i swietnie dogaduje sie z innymi kotami.
Natomiast Bialas ma ciagle chore oczy, zadne leczenie nie pomaga, ogladali go rozni weci (w tym okulisci), zrobiono wiele badan, ktore nic nie wykazaly - a oczy jak byly chore tak są. Wlasciwie, to tez dawny "dzikusek", ktory swoje przeszedl - postrzelenie w glowe i pogryzienie. Wydaje mi sie, ze jest chyba szczesliwy w domu (dobrze sie czuje na kanapach/fotelach
) i zrobil sie z niego niezly przytulak, ale tylko w stosunku do mnie.
W sumie obaj mieli robione tylko badania krwi (bez USG), do ktorych na razie nie ma sie do czego przyczepic (odpukac!), wiec miejmy nadzieje, ze rzeczywiscie zadna choroba sie u nich po cichu nie rozwija.
Dyzio z Malwinką to najprawdopodniej rodzenstwo i na 100% Milka z Bialaskiem. Mozliwe, ze reszta tez jest jakos ze sobą spokrewniona.
Słupek pisze:Do dr Elizy chadzałam z Cookiem, jak jeszcze na Kieleckiej przyjmowała, zadowolona byłam. Nie wiedziałam, że wyjechała... Szkoda, bo ona bardzo sensowna jest. Pozostałych lekarzy nie znam.
No, wielka szkoda
Wyjechala w zeszlym roku, niby na rok i teoretycznie w pazdzierniku powinna wrocic, ale mysle, ze gdyby miala wrocic, to chyba juz by cos bylo wiadomo...