Hmmm... Nie wiem jak to dobrze ubrać w słowa...
Kotka jest otępiała od momentu kiedy ją zobaczyłam w poniedziałek, otępienie pojawiło się wraz z objawami chorobowymi i ewidentnym pogorszeniem jej stanu.
Nie wiem co wydarzyło się weekend tak naprawdę, równie dobrze kotka mogła doznać urazu głowy.
W piątek była aktywna, towarzyska, sprawna, kontaktowa. Na pewno wygłodzona - ale nie wycieńczona, nie odwodniona, po prostu zarobaczona, mocno głodna kotka w ciąży. Przez weekend jadła bo ją pacjenci trochę dokarmiali pod samochodem. Nie było powodu by jej stan tak się pogorszył przez dwa dni. Wzięłam ją do pokoju, padła, praktycznie bez kontaktu, wyciągnięta w niewygodnej pozycji i spała tak kilka godzin.
Otępiała była cały czas, nie jest to stan który pojawił się po kastracji i wynika z obolałości.
Jest ewidentny, utrzymuje się, bardzo mi się nie podoba.
Na tyle już widziałam kotów w rożnym stanie by zaufać swojej intuicji.
Fizyczny stan kotki się poprawia - acz od początku był niezły tak naprawdę, obiektywnie - psychiczny ni du du. Nie ma już tak smętnego spojrzenia i tyle.
Są jedynie chwilowe przebłyski.
Nie wiem co się działo przez weekend. Kotka mogła się uderzyć w głowę uciekając pod samochody przed kocicami, mógł ją ktoś kopnąć, poddusić (to psychiatria - dlatego nie chcę tu zbyt przyjacielskich kotów), mógł się rozwinąć jakiś proces zapalny w mózgu - np. związany z pasożytami albo jakąś infekcją.
Dajemy jej czas, nie robię póki co żadnych nowych badań, nie dostaje żadnych leków poza probiotykami, w poniedziałek jesteśmy umówione na kontrolę u naszej wetki (tudzież telefon jeśli sie ewidentnie poprawi) a do tego czasu obserwujemy.
Siedzi spokojnie w pokoju i odpoczywa w swoim stuporze na środku dywanu albo łóżka.
Bo to może być tęsknota, może być reakcja na stres.
Wiem
Ale nie zmienia to faktu że nie podoba mi się jej stan psychiczny.
I jej reakcja jedynie na niektóre bodźce, też krótka ale chociaż tyle.