Leczenie"dzikuskow"-kotka po ekstracji zebow-ANKYLOZA? Str 9

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 19, 2015 9:44 Re: LECZENIE KOTOW WOLNOZYJACYCH (dziczków) - SILNA ANEMIA:(

Aglutynacja oznacza że erytrocyty uległy sklejeniu, dlatego jest ich w tym wyniku tak mało. Możliwe że badanie było źle wykonane. Albo coś spowodowało ich sklejenie. Białaczka, wbrew temu co sądzi pani weterynarz (która nawet prostego testu paskowego nie umie ocenić) nie jest jedyną chorobą powodująca niedokrwistość. Jakie kot dostawał leki ? Ile płynów na dobę?
AnielkaG
 

Post » Pt lip 03, 2015 17:35 Re: SKOMPLIKOWANE ZLAMANIE -str 3 (leczenie kotow wolnozyjac

Niestety, musze odswiezyc watek.
Jestem zalamana :( Dopiero co jedne koty sie wyleczylo, to pojawil sie kolejny... kotek, ktory zawsze przychodzil do nas na jedzenie, polegiwal w ogrodzie. Taki fajny, przyjazny do innych kotow kocurek. Nigdy nie dal sie nam dotknac, ale bardzo blisko podchodzil. Jak byl gdzies niedaleko, to zawsze przybiegal na wolanie - wystarczylo zawolac "Łatek". Zaniepokoilam sie, gdy pewnego razu nie przyszedl. Zjawil sie po 2 dniach mocno kustykajacy i cierpiacy. Mial cos z tylną lapka, która przy chodzeniu "majtala", "wisiala" bezwladnie. On ja oszczedzal, NIE opieral się na niej chodząc. Prawie tydzien trwalo zanim go zlapalam.

Zdjecia RTG wykazaly, ze jakis gnojek postrzelil go z wiatrowki :evil: Na tyle powaznie, ze kotek ma skomplikowane zlamanie kosci udowej z przesunieciem, jest duza przerwa jakby brakowalo kawalka kosci, na RTG widac sporo odlamkow kostnych. W niedziele Latek przeszedl operacje. Zalozno mu stabilizator zewnetrzny (3 duze sruby wystaja mu z lapki). Operacja byla skomplikowana, poniewaz od urazu minely ok. 2 tygodnie (tydzien czekal w lecznicy na chirurga) i porobily sie juz zrosty, zaczal powstawac rzekomy staw. Wg lekarza operacja sie udala. Codziennie odwiedzam Latka i jego zachowanie po operacji jest bardzo niepokojace. On wlasciwie na nic nie reaguje, w ciągu dnia lezy "plackiem" i sprawia wrazenie obojętnego na wszystko (jak na "dziczka" to dziwna reakcja). Doktor, ktory go operowal mowil, ze tez nie zauwazyl, żeby się ruszal w ciągu dnia, jedyne co, to po nocy widać, ze zjada troszkę mokrego jedzenia i sa slady, ze się rusza, ale nie wiadomo jak (rozsypal suche jedzenie, rozlal wode, zalatwia sie na legowisko). Dostaje ponoc w malych ilosciach ketamine jako zniesienie bolu oraz ma przyklejony na ogonie plasterek przeciwbolowy z grupy opioidow. Wiec to moze byc przyczyna tego dziwnego zachowania i otumanienia.

Dopiero wczoraj ledwo co podniosl glowke, ponoc od czasu do czasu zmienia pozycje, ale lekarza zaniepokoilo, ze w ogole nie porusza ta operowana lapka. W kolanku nie ma usztywnienia, wiec generalnie powinien ta nozke zginac. Dzisiaj wet chce go znieczulic - propofolem dzialajacym 10min i dla pewnosci powtorzyc RTG (zaraz po operacji tez go zrobiono).

Jest podejrzenie, ze moze zostal uszkodzony nerw - wczesniej lub podczas operacji :( Wet tez cos wspominal o lekkim peknieciu miednicy, ale powiedzial, zeby sie tym nie przejmowac...
Okropnie sie martwie, ze ta lapa moze nie byc sprawna, a najgorsze jest to, ze u takiego kota (nieoswojonego, nie przyzwyczajonego do dotyku czlowieka) nie ma chyba mozliwosci, zeby to jakos sprawdzic. Boje sie, ze kot sie tyle nacierpi, a na koniec i tak skonczy sie to amputacja lapy - w dodatku jest to kot wolnozyjacy i po leczeniu wroci w miejsce bytowania, wiec lepiej uniknac takiego rozwiazania. W sumie kot jest w gorszym stanie niz przed operacja :( Obawiam sie, ze moze podczas operacji popelniono jakis blad.

Poza tym, martwie sie, ze tak silne leki przeciwbolowe/znieczulajace podawane codziennie (szczegolnie ketamina) moga kota wykonczyc. Czy przy tego typu operacjach/urazach podaje sie leki z tej grupy jako przeciwbolowe? Wczesniej, jeszcze przed operacja kot dostawal morfine - kolejny silny i obciazajacy lek.
Bardzo sie tym wszystkim niepokoje :placz:

Dodam, ze drugi srut znajduje sie w okolicy kregoslupa :evil:

Czeka go jeszcze zabieg zwiazany z zebami, bo zeby nie sa w najlepszym stanie - jeden na pewno jest do usuniecia, a mozliwe, ze po sciagnieciu kamienia okaze sie, ze wiecej trzeba usunac.

Tak wygladalo zlamanie:
Obrazek
Jeszcze nie dostalam zdjec pooperacyjnych.
Czy te odlamki kostne powinno sie usunac? Najpierw mialy byc usuniete, ale wet powiedzial, ze nie bylo takiej potrzeby i je zostawil.

-----
Co do losow kotow, o ktorych pisalam wczesniej. Ciagle chcialam cos napisac, ale jakos zawsze braklo czasu. W skrocie, na szczescie wszystko zakonczylo sie dobrze:

- Kotek, dzieki ktoremu powstal ten watek ma sie swietnie. Usunieto mu wszystkie zeby, oprocz klow. Doszedl do siebie (choc dosc dlugo to trwalo, bo byl bardzo wyniszczony), odzyskal apetyt, przytyl i dostal duzo ladniejsza siersc.
- Drugi kocurek z chora lapka tez ma sie niezle. Lapka sie wygoila, choc dwa paluszki sa ze soba zrosniete. Bylo z nim troche nerwowki, bo mial bardzo silna anemie i wlasciwie kwalifikowal sie do transfuzji (o czym pisalam). Na szczescie wyniki zaczely sie poprawiac. Dostawal wzmacniajace kroplowki oraz leki m.in. zelazo (hemovet) i unidox - pomimo, ze rozmaz na hemobartoneloze wyszedl ujemny. Jak byl w szpitaliku to super jadl, teraz na wolnosci slabo je, mokrego prawie wcale, jedynie suche podjada. Tabletek z zelazem zmieszanych z jedzeniem nie chce juz jesc. Boje sie, ze anemia wroci, a jest to dziczek, ktorego nie wezmie sie do weta na badania kontrolne. Niestety okazalo sie, ze test na FIV wyszedl dodatni, ale kot jest wykastrowany, wiec mam nadzieje, ze ryzyko zakazenia innych kotow jest minimalne albo i zadne.
Oba koty wrocily juz na wolnosc.
Ostatnio edytowano Sob lip 04, 2015 1:16 przez Kate23, łącznie edytowano 1 raz

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt lip 03, 2015 18:36 Re: SKOMPLIKOWANE ZLAMANIE -str 3 (leczenie kotow wolnozyjac

Koniecznie zrobiłabym kocurkowi badania krwi - jest po silnym urazie, po długiej, skomplikowanej operacji, mogło mu coś siąść.
Nie wiadomo przecież jaki był jego stan zdrowia przed urazem.

Ale przede wszystkim odstawiłabym te leki!
Po co takie silne??
Owszem, czasem się podaje leki wyciszające gdy zalecane jest unieruchomienie kota. Kotu łatwiej jest przetrwać ten czas gdy jest senny i większość czasu prześpi. Ale to nie są opioidy.
Przeciwbólowe - gdy jest taka potrzeba.
Ale tak silne leki przeciwbólowe mimo totalnego otumanienia kota?
Poodstawiałabym je, poobserwowała jak kot się czuje i czy ich potrzebuje. A jeśli tak - to zaczęłabym od słabszych.
Koty naprawdę dobrze znoszą tego typu ból. Może się okazać że wystarczy coś słabego. A odstawienie leków pozwoli ocenić czy otępienie kota było za ich przyczyną czy jednak dzieje się coś innego.
Chyba że wetowi chodziło o takie właśnie działanie.

Odłamki kostne najlepiej jest pousuwać bo mogą jątrzyć.
Ale nie zawsze się da, czasem usuwanie ich może powodować dodatkowe zagrożenie (przedłużenie operacji, większe rozbabranie rany etc) - te pozostawione w większości się wchłoną lub otorbią. Czasem mogą dawać problemy, ale zwykle nic się nie dzieje.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lip 03, 2015 19:34 Re: SKOMPLIKOWANE ZLAMANIE -str 3 (leczenie kotow wolnozyjac

Dzieki Blue za opinie.
Stan zdrowia kota przed operacja byl raczej dobry. Badania krwi (morfologia, biochemia, testy FIV/FeLV) zrobiono przy okazji pierwszego RTG, czyli zaraz jak trafil do lecznicy. Jedynie AlAT i Glukoza podwyzszone. Reszta w normie. Morfologia i nerki bardzo ladne. Testy ujemne. Na pewno badania krwi trzeba bedzie powtorzyc, ale mysle, ze teraz to troche bezsensu, gdy dostaje tak silne leki przeciwbolowe. Tez sie zastanawiam po co takie leki. Wet mowi, ze dlatego, zeby nie czul bolu i nie cierpial - ten plasterek z opioidem dodal dwa dni po operacji, bo twierdzil, ze ta lapka bardzo go boli. Sprobuje zasugerowac zmiane lekow, ale czy weci mnie posluchaja - raczej watpie :roll: Caly czas prosze i przypominam, zeby w kroplowce podawali mu zolty plyn (duphalyte), ale tyle razy co bylam, to nie widzialam, zeby go dostawal (jedynie przed operacja troche mu dali).
Martwie sie, ze przez te leki siądą mu nerki i watroba. Poza tym, tak jak mowisz, trudno ocenic czy taki stan otumanienia/kompletnej obojetnosci spowodowany jest przez leki czy z innego powodu.
Dzisiaj jednak wet nie robil RTG, jutro ma taki zamiar. Poczatkowo mowil, ze kontrolne zdjecia RTG zrobimy 4 tyg po operacji, czyli cos faktycznie musi go niepokoic, ze juz teraz chce sprawdzic jak ta lapka wyglada od srodka.

Jesli chodzi o te odlamy kostne, to wet tlumaczyl, ze jest szansa, ze pozrastają sie i zabliznią czy jakos tak (nie za bardzo umiem powtorzyc). Ja mam jednak co do tego watpliwosci... martwie sie, ze po pewnym czasie moga powodowac jakies problemy.

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lip 04, 2015 21:35 Re: SKOMPLIKOWANE ZLAMANIE -str 3 (leczenie kotow wolnozyjac

Chyba skonczy się to amputacja nogi :(
Bylam dzisiaj w lecznicy i rozmawiałam z wetem. Wet powiedział, ze dzisiaj rano udało mu sie zbadac czucie w tej lapce i wg niego jednak jest nerw uszkodzony :( Zero reakcji od stopki do kolanka :( Podobno male szanse (wg weta raczej żadne), ze ten nerw się zregeneruje.
W dodatku okazało się, ze kot tylko lize jedzenie (wcześniej mówiono mi, ze z nocy zjada mokre). Przecież kot musi jesc!!! Jutro minie tydzień od operacji!!!
Tak jak planowano, dzisiaj zrobiono RTG i wg lekarza tam jest wszystko ok. Zbadal tez krew i wyniki sa nawet lepsze niż przed operacja. Dzisiaj wet odstawil ketamine i usunal plasterek z opioidem, kot ponownie dostaje morfinę - tak jak przed operacja (wydaje mi się, ze to tez dość silny lek?).
Boje się, ze Łatek bedzie coraz słabszy i nie przetrwa kolejnej operacji :(
Jestem tym wszystkim zalamana! Strasznie mi na Nim zależy!
Martwie się jeszcze, ze On ciagle jest mokry od siuskow - mam nadzieje, ze nie siusia pod siebie... :(

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lip 05, 2015 1:44 Re: SKOMPLIKOWANE ZLAMANIE, USZK. NERWU -str 3 (lecz.kotow.w

Czasami koty ze stresu siusiają pod siebie .
A daje wet leki wzmacniające nerwy ? b12,b1 czy inne.

anka1515

 
Posty: 4067
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Nie lip 05, 2015 8:27 Re: SKOMPLIKOWANE ZLAMANIE, USZK. NERWU -str 3 (lecz.kotow.w

Skoro kocurek nie ma czucia w łapce - to po co wogóle dostaje leki przeciwbólowe?
I to takie siekierzaste?

Z tą amputacją póki co bym się nie spieszyła jeśli złamanie dobrze się zrasta a rany się nie sączą - bo nerw może być tylko uszkodzony, ale z szansą na regenerację. Dajcie mu jeszcze troszkę czasu. Tym, bardziej że kot naćpany równo.
Przede wszystkim bym pomarudziła o ograniczenie do minimum leków przeciwbólowych (ten wet to jakiś miłośnik straszny tego typu działań?) i położyła nacisk na jedzenie lub dożywianie kroplówkami.

Jeśli nerw jest faktycznie zniszczony - to amputacja będzie konieczna.
I możliwe że tak jest, uraz był potężny.
Ale warto się upewnić.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lip 05, 2015 19:51 Re: SKOMPLIKOWANE ZLAMANIE, USZK. NERWU -str 3 (lecz.kotow.w

Wyzej, w okolicy uda, czyli tam gdzie byl uraz, czucie ponoc jest (podobno dopiero tu kot ruszyl noga podczas badania). Porozmawiam jeszcze z wetami o zasadnosci podawania tak silnych srodkow przeciwbolowych, tez nie rozumien dlaczego wet nie poda czegos slabszego? :? Choc on twierdzi, ze teraz to, co kot dostaje (od wczoraj) to nie jest bardzo silny lek (a jest to morfina) :roll: W ogole wydaje mi sie, ze tydzien po operacjach zwykle nie podaje sie juz zadnych lekow przeciwbolowych?

Dzisiaj rozmawialam z wetem i powiedzial, ze dzisiaj kotek podnosi glowke, ale nie wstaje - byc moze jest taki slaby, ze nie ma sily :( Probowal naklonic go do jedzenia i najpierw nie chcial jesc, a jak zaczal to od razu jednorazowo zjadl 3 puszeczki (pierwszy raz od tygodnia, zeby tylko sie nie pochorowal). Zapomnialam zapytac, czy on sam tyle zjadl, czy dostal cos na apetyt. Ponoc wet posiedzial z nim dluzej rano, poobserwowal i kot jednak nie rusza ta zoperowana lapka, tą zdrową sie podpiera, ale nie podnosi sie, caly czas lezy. Ciagle sie obsikuje. Niepokoi mnie to zachowanie, bo przed operacja (zanim go zlapalam) kot chodzil - kustykal na trzech lapkach, ale chodzil (nawet uciekal i bronil sie przed zlapaniem - moze i slusznie :(). Widzialam jak siusial - wykopal dolek w ziemi i normalnie kucnal. Ta lapka tak dziwnie wisiala jakby byla bezwladna, ale wydawalo mi sie, ze czasami paluszki troche rozszerzal. Jednak jak przechodzil przez jakas przeszkode to ta lapka mu sie podwijala i zahaczal nią. Ale chodzil, nie lezal bezwladnie. Przed sama operacja, juz jak byl w szpitaliku to byl bardzo zestresowany, tez nie zalatwial sie do kuwety, ale mimo wszystko zachowywal sie inaczej niz teraz.
Wet jeszcze dzisiaj mowil, ze dal sie poglaskac.

Jak myslicie - sugerowac wetom wprowadzenie witamin z grupy B (glownie B1)? Moze Nivalin? Ale, czy teraz, w tym momencie, kiedy kot jest tak oslabiony, to dobry pomysl? Nie zaszkodza mu te leki? Czytalam, ze np. Cocarboksylaza (z wit B1) podawana dozylnie moze byc niebezpieczna (silna reakcja anafilaktyczna mogaca skonczyc sie zgonem), a u tego kota tylko ten sposob podania wchodzilby w gre. Domiesniowo mogloby to byc dla niego zbyt stresujace i bolesne :( Jutro rano bede rozmawiala z wetami. Na co zwrocic uwage? O co pytac? Pierwszy raz mam do czynienia z takim przypadkiem :(

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon lip 06, 2015 2:07 Re: SKOMPLIKOWANE ZLAMANIE, USZK. NERWU -str 3 (lecz.kotow.w

Ja podawałam wit b1 i b 12 kotom z wypadków podskórnie.
nie znałam wtedy innych leków./miligamy,niwalinu/.
nabierało się do jednej strzykawki b1 i b12 na koniec lignokaine i podawało podskórnie.Urwisek długo był na zastrzykach,czasami tabletki.
Później przeczytałam ,ze coś lignokaina dla kotów nie bardzo i podawałam bez.

anka1515

 
Posty: 4067
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Pt kwi 21, 2017 12:33 Re: ŁAPANIE I LECZENIE DZIKUSKÓW - WĄTPLIWOŚCI!

Chyba musze wrócić do początku tego wątku (1-szy post) :(
Znowu jest problem z tym samym jednookim kotkiem, którego było tak trudno złapać :( Przez te dwa lata calkiem niezle sie miewal, a teraz znów przestał jeść. Przypomnę, ze wtedy usunieto mu wszystkie zęby, oprócz kłów. Przez caly ten czas dawał sobie świetnie radę, potrafil nawet upolować ptaka i zjeść - widzialam jak zjadl całą sikorkę (zostawil tylko wymemłany woreczek żółciowy). W ostatnim czasie (przed samymi swietami) nawet pochwalilam małego, ze ladnie je, no i zapeszyłam :(

Juz we wtorek zauwazylam, ze cos jest nie tak, kotek malo sie ruszał, chodził jakos tak powoli/ostroznie, mialam wrazenie jakby caly był obolaly, albo moze bolal go brzuszek lub stawy/kregoslup? Jest równiez osowialy, jakis taki jakby otumaniony i najgorsze, ze odmawia jedzenia. Postanowilam go troche poobserwowac. Podstawiam talerzyk z jedzonkiem - jeszcze we wtorek, srode i wczoraj rano powoli podchodzil do jedzenia, wąchał, troche polizal/skubnął i odchodził. Juz wczoraj wieczorem nic nawet nie polizal (nawet swojego ulubionego mieska), a dzisiaj w ogole nie jest zainteresowany miskami. Dzisiaj rano byl nieco zywszy, ale jesc nie jadl. Od tych kilku dni spi calymi dniami, nie bawi sie, nie lapie muszek/komarow (jak to zawsze mial w zwyczaju). Za to od wczoraj probuje jesc trawe, dzisiaj przeszedl samego siebie (czyli objaw jakby cos z zołądkiem?). Moze zezarl ptaka i cos mu zaszkodzilo (np. piora), albo w czasie swiat ktos wystawil cos ciężkostrawnego (jakies resztki "poświąteczne") i on to zjadl, a moze po prostu to "tylko" zaklaczenie?

Nie wiem co robic. Czy probowac go lapac, czy poczekac do poniedzialku, ale to jeszcze 3 dni, a od razu tez pewnie sie nie zlapie... poza tym, najprawdopodobniej w poniedzialek lub we wtorek bede szla na pogrzeb kogos z rodziny, wiec nie wiem, czy wyrobię sie czasowo. Jestem przygotowana na lapanie, z drugiej jednak strony, to dla tego kota ogromny stres i tak po cichu licze, ze moze sam sobie jakos poradzi i zaskoczy... ale co, jesli nie?

Jedyny sposob na zlapanie go, to znowu jak pojdzie do budki to albo zakryc wejscie (poprzednio zajelo nam prawie caly dzien, zeby go z tej budki wydostac) albo podstawic transporter do otworu i liczyc, ze wyskakujac wskoczy prosto do transportera, ale to ryzykowne. Zresztą wolalabym uniknąć niepokojenia go w budkach :( Nie mowiac o tym, ze on jest wyjatkowo czujny i plochliwy. Po ostatnim takim lapaniu bardzo dlugo trwalo zanim znow zaczal wchodzic do kocich budek. Na razie nie wyglada zle, nie schudł, ale to kwestia czasu. Co dla tego kota jest lepsze? Lapac czy jeszcze troche odczekac? To jest typowy dzikusek, ale bardzo sie do niego przywiazalam i strasznie sie o niego martwie :( Prosze o rady, co w takiej sytuacji robic?

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt kwi 21, 2017 12:43 Re: ŁAPANIE I LECZENIE DZIKUSKÓW - WĄTPLIWOŚCI!

Łapać od razu, nie czekaj, może gdzieś ci pójść w te dni i go nie znajdziesz, ukryje sie. Mógł cos zjeść, mogą siadać mu nerki, wszystko w sumie jest możliwe. Łap kota i do weta od razu. Badanie krwi morfologia, biochemia, nerki itp.

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob kwi 22, 2017 10:58 Re: ŁAPANIE I LECZENIE DZIKUSKÓW - WĄTPLIWOŚCI!

Prawie juz go mialam... Dzisiaj o 6:00 rano przystawilam transporter do budki, wskoczyl do transportera, z powrotem do budki i znowu do transportera. Niestesty, ta budka stoi w niezbyt dobrym do lapania miejscu, jest tam duzo krzakow, malo miejsca/ciasno, na ziemi lezy kora, wiec wokól budy sa nierownosci. Sama budka stoi na styropianowych "nóżkach". Zawsze z niej wyskakiwal jak slyszal, ze ktos nadchodzi (nie ma mozliwosci, zeby podejsc bezszelestnie), ale tym razem nie wyskoczyl, dopiero jak podstawilam transporter. Gdy chcialam lekko przesunąć go, zeby Maluszek z powrotem nie wrocil do budki, to transporter zachaczyl się chyba o wystającą nogę, na ktorej stoi buda, z boku zrobila sie szpara, kotek to wykorzystal i uciekl :(

W transporterze byl bialy podklad i niestety zauwazylam na nim slady krwi :( Nie wiadomo skąd ta krew!
Bylo juz tak blisko, nie moge tego przebolec :( Boje sie, ze teraz juz do zadnej budy nie wejdzie :( Innego sposobu na zlapanie tego kotka nie ma :( Moze moglam zaslonic wejscie tak jak 2 lata temu (zamiast podstawiac transporter) i potem probowac go z tej budy wydostac. Wydawalo mi sie, ze z tym transporterem bedzie latwiej i mniej stresu dla kota.
Jedzeniem nie jest w ogole zainteresowany. Jak zblizam sie do niego z miską to on sie odwraca i odchodzi.

Bardzo sie o niego martwie, bo teraz w ogole gdzies sobie poszedl i nigdzie go nie widze. Chyba wyczul, ze na niego "poluję" :(
Wczoraj rozmawialam z wetką i wie, ze probuję go lapac. Dzisiaj otwarte jest do 18:00, ale jutro (w niedziele) lecznica nieczynna. Raczej marne są szanse, ze sie uda... ta bezradnosc jest najgorsza :(

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob kwi 22, 2017 11:53 Re: ŁAPANIE I LECZENIE DZIKUSKÓW - WĄTPLIWOŚCI!

A jakbyś się zaopatrzyła w podbierak taki co rybacy mają. Jak dla mnie jest najlepszy-wszystkie koty na to wyłapałam na zabiegi. Kot wbiega w siatkę i nie ma opcji żeby nawiał z niej.
Szukaj go może gdzieś bedzie w okolicy. Teraz budka mu się zle kojarzy, a jak już nie jest zainteresowany jedzeniem to niedobrze,ewidentnie coś jest nie tak.

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob kwi 22, 2017 14:24 Re: ŁAPANIE I LECZENIE DZIKUSKÓW - WĄTPLIWOŚCI!

W koncu wrócił i spi teraz w doniczce na mojej posesji, wiec mam go na oku. Juz tak sobie myslalam, zeby cos na niego szybko narzucic, ale jest to bardzo ryzykowne. Kazdy ruch w jego strone powoduje, ze kot ucieka. Po prostu boje sie, ze go spłoszę :(

CatAngel, z podbierakiem probowalam 2 lata temu, panie z fundacji tez probowaly. Nic z tego nie wyszlo, pomimo, ze kotek byl bardzo wycienczony i slaby. Moze, gdyby ktos mial naprawde duze doswiadczenie, to by sie udalo. U nas utrudnia fakt, ze jest duzo zarosli, krzakow, płotów. Jest to osiedle domkow jednorodzinnych, wiec są tylko prywatne posesje. Po takim lapaniu, kota nie widzialam przez caly dzien :(
Najprosciej byloby go zlapac do klatki-lapki, ale nie ma szans, ze do niej wejdzie. Wszelkie klatki omija szerokim lukiem.

Licze na to, ze moze jednak pojdzie do innej budki... w jego przypadku to chyba jedyna szansa na zlapanie :( Jak zrazil sie na dobre, to nie wiem co zrobie :(
Mam ochote powiesic się na samą mysl, ze juz go prawie mialam, no byl juz w tym cholernym transporterku! Jestem na siebie wsciekla, ze sie nie udalo.

W razie czego, gdyby udalo sie go zlapac dzisiaj wieczorem lub jutro, to najwyzej go przetrzymam, ale martwie sie, ze z konkretną pomocą bedzie musial poczekac do poniedzialku. Jesli w ogole da sie zlapac :(

Caly czas zastanawiam się skąd ta krew, nie bylo jej duzo, ale byla. Moze jest pogryziony (w ostatnim czasie byly 2 takie przypadki) albo postrzelony (co u nas zdarza sie nagminnie). Zauwazylam, ze bardzo lize sie z boku przy nasadzie ogona, a nie ma nawet jak podac mu antybiotyku. Mam nadzieje, ze ta krew nie pochodzi z odbytu lub cewki.
Najgorzej, ze nie je. Przez to wszystko jestem już kłębkiem nerwów.

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob kwi 22, 2017 15:48 Re: ŁAPANIE I LECZENIE DZIKUSKÓW - WĄTPLIWOŚCI!

Podbierak doskonale nadaje się na wylapanie z budki. Zasłaniasz nim wejście i kot wpada w siatkę. Trzeba tylko potem jakoś ją przytrzymać i kota owinąć. W niej wkładasz do transportera. Ważne by był pionowo i mocno ustawiony. Bez chybotek. Kot tak szybko nie wyskakuje. Powodzenia
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: skaz i 203 gości