Dobry wieczór.
Od 2 tygodni mam młodego kotka. Ciężko mi określić jego wiek ponieważ zabrałam go z gabinetu weterynaryjnego - może mieć około 2 miesięcy.
Od początku Kociopełek był bardzo spokojny - byłam przyzwyczajona do kociego szału zawsze jednak kotków było więcej niż 1, a mały jest teraz jedynym młodym kotem u nas.
Bawił się ze mną i sam, eksplorował otoczenie, biegał "boczkiem" i szalał ale spokojniej niż kotki z którymi miałam do czynienia. Nic niepokojącego się nie działo, do dziś.
Rano jadę do weta bo mały dziś wieczorem zrobił się osowiały, ospały. Je chętnie, biegnie na dźwięk lodówki, budzi się i reaguje jak coś stuknie ect, załatwia się normalnie (nie ma biegunki, nie wymiotuje) - ale wygląda jakby był niewyspany - mimo, że spał sporo, przed chwilą słuchałam jak oddycha i kiedy śpi oddycha spokojniutko, ale jak się obudzi wydaje mi się, że oddycha jakoś ciężej (jakby coś go przyduszało?). Teraz wstał, parę razy kichnął.
Kiedyś podobnie zachowywał się kot, który przyszedł do nas bardzo zarobaczony.
Zobaczę co powie wet, ale jeśli zaproponuje odrobaczenie - w razie "w" czy powinnam się na to nie zgadzać skoro nie dość, że to malec (zawsze odrobaczałam starsze koty) to jeszcze osłabiony?
Ma też zostać zaszczepiony. Kiedy go zabierałam dostał kropelki na świerzb (swoją drogą - to jest po prostu nieludzkie, kot był wraz z innymi maluchami w przychodni pond tydzień zanim go wzięłam i... wyczyszczono mu uszka, podano leki dopiero jak wpisano w zeszycik "adoptowany" - reszty prawdopodobnie też nie leczą
)
Zwariuję do rana - teraz zjadł i zaczął skakać za ćmą, aż rozlał całe picie, ożywił się
Obym siała panikę... straciłam w ostatnim czasie 2 koty i myszora, więc po prostu oszaleję jeśli gówniarz mi zachoruje