W niedziele, po wycieczce w górach, Caillou była bardzo zmęczona. Więc wczoraj sobie odpuściłam spacer (na rzecz kółka wokół zamku), bo tez się czułam zmęczona. Ale Caillou to się wcale nie spodobało. Juz jest znowu pełna energii. Gorzej ze mną.
Sweetie była grzeczna u veta. Wszystko jest pięknie. Zarasta. Czyli tylko tabletki i maść do końca.
Tylko nie wiem co potem. Kilka dni jej wiązać bandażem bez maści może.
Szapo je jak smok. Chętnie, szybko i dużo. Najchętniej indyka, więc dostaje kilka razy dziennie.
Kroje mu mięso z indyka w dużą kostkę -kupuje udziec, bo tańszy niż gulasz, i korzystniejszy raczej dla kota. I Szapo trzyma te kostki indyka (duże kostki) w pazurach i odrywa kawałki i zjada. Tak mu najłatwiej jeść. Szybko zje dużą porcję. Ale już z wołowina się męczy i próbuje łykać, zamiast gryźć.
Alibaba dostał wczoraj kawałek szpondera, niepokrojonego, bo też chciałam żeby gryzł -to wszystko połknął na raz.

A potem zwymiotował i się darł strasznie, że jest bardzo głodny. Kto normalny połyka taki długi, tłusty kawał szpondera? .
Patmol tez dostał kawałek szpondera, to elegancko pogryzł. I był zadowolony.
Patmol się jednak zna na jedzeniu.