Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 09, 2016 17:23 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

No to faktycznie lepiej jak Tosia zostanie w domu :)

Samsung s7 ma jedną przewagę nad LG - jest wodoodporny, więc możesz szaleć nad morzem bez obaw :) Ja nie mogę szaleć nawet w wannie :) O Lg zawsze słyszałam opinie, że to tani kuzyn samsunga. No, ale nigdy nie widziałam najwyższego modelu. Co do tego czy lg flagowy jest lepszy od s7 - to by trzeba było mieć te dwa telefony i w jednym momencie zrobić zdjęcie i porównać wyniki. Widziałam takie wyniki to lg był pozbawiony tego zafarbu którego nie lubie w samsungach, ale czy samsung nie ma lepszej jakości - może ma, bo lg też bywa humorzasty. Paradoksalnie robi gorsze zdjęcia w pełnym słońcu niż w ciut gorszym. Ale to też wszystko jest losowe. Zawsze to człowiek robi zdjęcia :)

W ogóle do każdej marki w aparatach foto przyklejona jest jakaś łatka o jego wybitnych zdolnościach w danej dziedzinie. Np Canon ma najniższe szumy, więc jak się chce kupić aparat, który w gorszych warunkach lepiej sobie radzi to Canon. Nikon ma błyskawiczny autofokus, więc jak chcesz być papparazii to wybierz nikona. Pentax ma maszyny do pracy, najsolidniejsze, wodoodporne, pyłoodporne, uszczelniane, nie z plastiku i małe, sony do studia.
Więc pod tym względem można sobie dobrać coś pod siebie, ale to nie znaczy, że nikonem nie zrobisz w zdj w gorszych warunkach, bo zrobisz i to tak samo rewelacyjnie. Ale każdy system z czegoś zasłynął :)

Powodzenia na jazdach :) Teraz już muszę uciekać, więc kończę :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt gru 09, 2016 21:05 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Ale czytałam te historie z zapartym tchem 8O
Swietnie ze tak Ci idzie fajnie na tych jazdach.
Ja jak wsiadłam za kierownice to wiedziałam ze bede szatan :lol:
Ja jeżdżę szybko ale bezpiecznie (tak mowia pasażerowie) :lol:

Nie wspomnę juz ze nawet nie przyzwyczajam sie do samochodów, bo moj maż lubi co pół roku zmienić samochod i czym to ja juz nie jeździłam :roll: chyba Ferrari :lol:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Sob gru 10, 2016 14:46 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Emee pisze:
KatS pisze:Tosiu, a wiesz że dzisiaj w mojej kociej fundacji ogłaszali Twoją starszą irlandzką kuzynkę? Identyczne białe wąsiki na czarnym tle! Tylko chudziutka biedulka bo chora, ale sliczna jak gwiazdka! Przyznaj się, dużo masz krewnych w Irlandii?

Oooou... Oby szybko znalazła dom i żeby szybko przytyła jak ja! Niech jej brzuszek zwisa niiiisko nad ziemią :D A w Irlandii to mam stryja od strony ojca babki 8)
A na stronie www ogłaszali? Są szanse zobaczyć? :D


O takie zdjęcie portretowe jest:
Obrazek
Widać, że biedulka zabiedzona i chora (ma PNN i jest już w statecznym wieku), nie jest taka po Tosiowemu lsniąca i wypielęgnowana, ale wąsik jest, choc chyba nie aż tak okazały ;)
Na imię ma Fleur :kotek:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Nie gru 11, 2016 13:50 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Ale cudna Fleur :1luvu:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Nie gru 11, 2016 15:36 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Pozdrawiamy!! Jak leci?!
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9834
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Pon gru 12, 2016 11:38 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

klaudiafj pisze:Samsung s7 ma jedną przewagę nad LG - jest wodoodporny, więc możesz szaleć nad morzem bez obaw

Oj, nie, nie.
Reklamy kłamiom ;)
W gwarancji jest mowa tylko i wyłącznie o SŁODKIEJ WODZIE, a po drugie: wodoodporna jest tylko obudowa. Więc jeśli się zdarzy, że telefonem gdzieś puknę i zrobi się mikro-rozszczelnienie, to do środka dostanie się woda, a podzespoły nie są wodoodporne, więc najpewniej nastąpi korozja lub zwarcie. No a puknięcie telefonem to nie wina producenta, a moja, więc gwarancja tego nie obejmie :)
(ileż ja się tego klientom natłumaczyłam...)
klaudiafj pisze:Co do tego czy lg flagowy jest lepszy od s7 - to by trzeba było mieć te dwa telefony i w jednym momencie zrobić zdjęcie i porównać wyniki.

Są takie testy na necie - na nich bazowałam :) To dla mnie priorytet.
Mi nie zależało na poświatach, czy na rzeczach, na których Tobie zależało. Ale rzeczywiście, LG na niektórych testach wygrywał z Samsungiem, zwłaszcza zdjęcia robione w dzień. Samsung nie oddaje takiej ilości szczegółów, co LG albo Huawei.
No ale jak mówię, każdemu według potrzeb.
A ja nerwowa jestem czasem i kiedy mi coś przytnie, wzrasta mi ciśnienie :D
klaudiafj pisze: Zawsze to człowiek robi zdjęcia

Zgadza się. Sprzęt to tylko połowa sukcesu. :ok:
klaudiafj pisze:Powodzenia na jazdach

Dzięki, dzięki! :D
Kurczę, śnieg dziś pada, a jutro jeżdżę :strach:
Ale dam radę, nie? 8)

Moli25 pisze:Ja jak wsiadłam za kierownice to wiedziałam ze bede szatan

No ja właśnie o sobie tak pomyślałam po ostatniej jeździe :D
Kiedyś tak siebie wyobrażałam. I nie zmieniłam zdania, póki co.
Aż się boję :mrgreen:
Moli25 pisze:Nie wspomnę juz ze nawet nie przyzwyczajam sie do samochodów, bo moj maż lubi co pół roku zmienić samochod i czym to ja juz nie jeździłam chyba Ferrari

Ja będę chciała swój, bo jakoś tak w pupie mam to całe zawieszenie i zderzaki :lol:
A o swoją srebrną strzałę dba, jak nie wiem :roll:
Mój też lubi zmieniać, acz niezbyt często.


Jaka Fleur piękna! I jej imię też piękne! Miałam kiedyś "podróbę" Barbie, miała na imię Fleur :D
Ślicznotka, biedna.. :201461


Kiedy wróciliśmy wczoraj do domu, Tosia skitrana oczywiście. Ale zaraz wyszła! I to szybciej, niż zwykle :D Rozgadana taka :D
Kuweta czysta (dwie kupy), jedzenie jeszcze w miskach, wody zostało dość sporo (miała dwie miseczki z wodą). Nawet kocyk był na miejscu.
No ale mówię, jeden dzień nas nie było w sumie.


I wczoraj jeszcze do Ikei zaciągnęłam M (co ta miłość z nim robi... 8) ) i kupiłam sobie latarenkę i świeczki zapachowe świąteczne. No i szwedzkiego grzańca :mrgreen: :ok:
W domu zawiesiłam lampki, choinkę, którą dostałam w prezencie (taką z drewna, ma jakieś 20cm wysokości) i zrobiło się tak przyjemnie :1luvu:

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon gru 12, 2016 14:50 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Emee pisze:Jaka Fleur piękna! I jej imię też piękne! Miałam kiedyś "podróbę" Barbie, miała na imię Fleur :D

Też miałam! :mrgreen: Miała włosy dookoła głowy, a w srodku łysinę, więc wszystkie jej wycięłam i przyszyłam nowe, z granatowej wełny :D i można ją wtedy było czesać z przedziałkiem ;)

Też już udekorowalam mieszkanie, choinki nie będzie bo koty, oprócz takiej lampki zmieniającej kolory, która jest na widoku cały rok :oops: I cieszą mnie snieżynki na szybie, fajnie wyglądają jak się robi na zewnątrz ciemno. Lampki też porozkładałam i strasznie jest przyjemnie jak się swiecą lampki i pali zapachowa zimowa swieczka :1luvu:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Pon gru 12, 2016 15:12 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:Też już udekorowalam mieszkanie, choinki nie będzie bo koty, oprócz takiej lampki zmieniającej kolory, która jest na widoku cały rok I cieszą mnie snieżynki na szybie, fajnie wyglądają jak się robi na zewnątrz ciemno. Lampki też porozkładałam i strasznie jest przyjemnie jak się swiecą lampki i pali zapachowa zimowa swieczka

Moje ozdoby będą pewnie do Wielkanocy wisiały. No i co mi kto zrobi! 8)
A z choinką - szczerze mówiąc nie mam na nią ochoty :roll: Mamy taką małą, ale i tak mieszkanie dodatkowo zagracone. No ale weź wytłumacz facetom moim :roll:

Lubię klimat świąteczny, choć za samymi świętami BN nie przepadam. Zwłaszcza, że co drugie są bez Filipa. Tak jak tegoroczne właśnie. Jakoś bez niego to zawsze mam kulkę w gardle i zawsze albo w Wigilię, albo dzień przed, albo po, popłaczę się M'owi w rękaw.
Zdarzyło mi się jedną wigilię spędzić zupełnie samej. Zrobiłam sobie tylko rybę po grecku, bo nie wyobrażam sobie bez niej świąt. I sama zjadłam, z laptopem na kolanach i wirtualnymi znajomymi po drugiej stronie druta. Choinkę ubrał - wtedy czteroletni- Filip i była ubrana tylko na taką wysokość, na jaką dosięgnął. Tak bardzo miałam wylane. Był wtedy ze mną Enio.
No i o, właśnie tak mi się kiepsko czasem robi na święta. Ale ogólnie, lubię cynamon, zapach pierników, smak grzańca, światełka, świeczki.



Dostałam właśnie @ i ledwo żyję... A jeszcze wywiadówka na 17:30 :( :( :( Dobrze, że dziecko mam w miarę grzeczne (tfu!) i dobrze się uczy...


Kupiłam sobie mitenki, a właściwie rękawiczki bez palców, które wyglądają jak kocie łapy :oops:
Wieeem, stara jestem, ale zawsze byłam strasznie infantylna :oops:
Takie, o:
https://pl.aliexpress.com/item/Winter-W ... dd17367533
Czarne oczywiście.
Chociaż podobają mi się każde :D

I chcę opaskę z kocimi uszami, ale nie będę w niej chodzić tak po mieście ;) Myslałam raczej o jakimś balu przebierańców, o Sylwestrze. Lubię takie wariactwa :D :oops: :oops: :oops:

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon gru 12, 2016 15:44 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Rękawiczki czadowe! Kupiłabym bez wahania :D Tylko nie wiem jaki kolor... wszystkie!
Ja nadal chodzę w czapce z lisimi/misiakowymi uszami :wink:

Moja trauma świąteczna się już zaczyna.. aż mnie wywraca od środka :roll: W zeszłym roku Wigilię spędziłam właśnie, jak napisałaś - sama z komputerem i sobie bardzo chwaliłam. Moje idealne Święta to takie Last Christmas (teledysk ;)) albo takie w dresach, pod kocem i z kubiem gorącej czekolady, gdzie wszystcy siedzą na podłodze, w fotelach, a nie spinają się przy stole :roll:

Idę za waszym przykładem i wyjmuję choinkę.

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pon gru 12, 2016 15:49 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Aia pisze:Moje idealne Święta to takie Last Christmas (teledysk ) albo takie w dresach, pod kocem i z kubiem gorącej czekolady, gdzie wszystcy siedzą na podłodze, w fotelach, a nie spinają się przy stole

No właśnie, a moje tegoroczne własnie będą spięte.
Jak ja mam zrobić coś dobrego na Wigilię, skoro będę konkurować z jednym z lepszych szefów kuchni, od jakich potrawy jadłam? Zawsze się tym stresuję :( I co roku wmawiam sobie, że "olej, nie dorównasz, a tylko nerwy tracisz", ale to nic nie daje (szwagier jest szefem kuchni restauracji w Sopocie, zaraz obok Monciaka...).
Pomijam fakt, że będzie tłoczno, głośno, nażarto i zapewne skończy się kolką brzuchową.
Niedobrze mi na samą myśl.

No dobra.
Póki co, jest okres przedświąteczny, a ten uwielbiam!

Wyjmuj choinkę, wyjmuj!


Te kocie gadżety i czapki z uszami - kurczę, czasem chciałabym mieszkać w Japonii 8)

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pon gru 12, 2016 15:55 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Ja lubię choinkę i lubię dekoracje swiąteczne. I zapach swiąt lubię, mandarynki, stroik, cynamon...
2 razy spędziłam swięta samotnie, w tym 2 lata temu - i też kompletnie nic nie robilam. Udekorowalam mieszkanie i tyle. Nawet się nie przebrałam jakos ładnie. I pewnie wypiłam za dużo grzańca ;)
W tym roku za to samotnie spędzę sylwestra i swoje urodziny, ale mnie takie swiętowanie z powodu jakiejs daty zupełnie nie kręci, więc mnie to nie martwi.

Ale ja w ogóle, nawet wtedy kiedy nie jestem sama, nie mam żadnego zacięcia do tych wszystkich tradycji i rytuałów. Czytam forum, o gotowaniu, mrożeniu, lepieniu, o 12 potrawach wigilijnych (w życiu u mnie w domu tego nie przestrzegano, bo i bez 12 potraw nic tylko się siedzi i je...), o sprzątaniu już od miesiąca przed swiętami i czuję się jak kosmita trochę. Nie chciałoby mi się tak urabiać, biorę sobie ze swiąt tylko to co lubię i nic ponad to.
W tym roku ustalilismy, że zrobię bigos, który się potem przerobi na łazanki, makówki (to dla siebie bo TŻ nie lubi, będę miała całą michę!), barszcz albo grzybową, a TŻ ze swojej tradycji kulinarnej - pączki z miodem i jaką skomplikowaną potrawę, której nazwy nie zapamiętalam. Tak żeby nie było w 100% abnegacko, ale też żeby było na luzie. I ogólnie luz i relaks, wino, książka, koty, komputer i ciepły kocyk.

Ryby po grecku u mnie się nie jadało, w moim domu było bardziej wschodnio, według przepisów dziadka z Bieszczad :) Więc nawet bym nie wiedziała jak się za to zabrać... No i w Grecji tez nie znają ryby po grecku, więc TŻ mi nie pomoże :D

Emee pisze:Dostałam właśnie @ i ledwo żyję...

O to witaj w klubie :piwa: Ja po szpitalu, stresie, napakowana sterydem, kompletnie rozwaliłam swój cykl. I nareszcie przyszły te szczęsliwe dni, po 2 miesiącach zamiast po 1. Jest fajnie :ok:

Fajne rękawiczki :D :ok: mnie się marzy pierscionek taki cieniutki, złoty, z kocimi uszkami. I sobie go kiedys sprawię :mrgreen:

Emee pisze:Jak ja mam zrobić coś dobrego na Wigilię, skoro będę konkurować z jednym z lepszych szefów kuchni, od jakich potrawy jadłam? Zawsze się tym stresuję :( I co roku wmawiam sobie, że "olej, nie dorównasz, a tylko nerwy tracisz", ale to nic nie daje (szwagier jest szefem kuchni restauracji w Sopocie, zaraz obok Monciaka...).
Pomijam fakt, że będzie tłoczno, głośno, nażarto i zapewne skończy się kolką brzuchową.
Niedobrze mi na samą myśl.

Mnie aż niedobrze od czytania o tym. Współczuję :201461 :201461 :201461 ale to tylko kilka dni, skup się na tym, że wszystko w końcu minie i będzie lepiej :201461

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto gru 13, 2016 9:49 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

KatS pisze:2 razy spędziłam swięta samotnie, w tym 2 lata temu - i też kompletnie nic nie robilam. Udekorowalam mieszkanie i tyle. Nawet się nie przebrałam jakos ładnie. I pewnie wypiłam za dużo grzańca
W tym roku za to samotnie spędzę sylwestra i swoje urodziny, ale mnie takie swiętowanie z powodu jakiejs daty zupełnie nie kręci, więc mnie to nie martwi.

Też nie mam jakiegoś ciśnienia, a zwłaszcza na Sylwestra. Co więcej, wpienia mnie przymus dobrej zabawy, któremu zawsze poddaje się M. (pomijając fakt, że lubi towarzystwo, jakiekolwiek, byle liczne :roll: ).
Ale te samotne święta złożyły się z pisaniem pozwu o rozwód - po 10 latach bycia razem, a mój (teraz już) ex nie krył, iż niezmiernie cieszył się, że siedzę sama, tęsknię za moją mamą i synem :roll: A w tv wiecznie mowa o rodzinie, o radości, o wspólnym stole :roll: Tv wyłączyłam, puściłam sobie Depeche Mode i żarłam rybę po grecku. Wina nie piłam, bo on wtedy wiecznie chciał mnie zgłaszać na policję, że opiekuję się dzieckiem pod wpływem alkoholu, no i bałam się :roll:
Kurde, kiepsko to przeżyłam, w ogóle ten okres.
No ale cóż.
Odwróciło się wszystko o 180 stopni.



U mnie w domu też nie przywiązywało się wagi do tradycji. Albo może inaczej. Moja mama jest wielką buntowniczką. Ja też, ale nieco mniejszą ;) No i jak wszyscy coś robili, ona się buntowała i robiła to wtedy, kiedy nikt o tym nie myślał ;) Tak więc ja też nie sprzątam generalnie na święta. Ogólnie to robię to, co lubię. No oprócz gotowania potraw - to zrobię, bo z pustymi rękoma do kogoś na Wigilię nie wypada. Nażreć się za darmo 8) Ale jeśli jest coś, czego nie chcę, a inni to robią, to nie czuję przymusu.
Tak swoją drogą: mam ogromną nadzieję, że nikt nie będzie mnie zmuszał do pasterki, bo u nich taki zwyczaj...
W zeszłym roku na święta byłam u mojej mamy, z siostrą. I było po mojemu! Czyli żadnej świątecznej potrawy, oprócz mojego dorsza po grecku i moich śledzi w śmietanie, bo mama i siostra nie jedzą zwierząt, więc nic typowo wigilijnego nie robiły. Żadnych pasterek, żadnego śpiewania kolęd, żadnych opłatków. Po prostu super-kolacja, ciepło, w ciepłych szlafrokach i polarowych bluzach, pachniało cynamonem, wanilią i piernikiem.
Choinka, wielka, wisiała nam nad głowami pod sufitem, było mnóóóstwo śmiechu, rozmów do późna. A później, jak poszliśmy do siostry, to było mnóóóstwo wina 8)

W tym roku niestety, będzie trochę bardziej pompatycznie.



Dzisiaj miałam jazdę z innym instruktorem, który jest kolegą M.
I doszłam do wniosku, że jeżdżenie samochodem niesamowicie mnie relaksuje. Mimo, że czasem zestresuję się delikatnie, że muszę ruszyć ze świateł jako pierwsza, ale ten stres jest raczej motywujący i tylko raz mi dziś nie wyszło ;) Ruszałam pod górkę z hamulca nożnego, z ręcznego też. I było nieźle :) A instruktor fajny, całkiem miło się rozmawiało :D
Następna jazda w Gdyni. Znowu nie mogę się doczekać, zwłaszcza, że tym razem dłużej pojeżdżę. Dzisiaj kazał mi skręcić w lewo, już na ośrodek, a ja "Łeeee, już ósma...?" :D Bo to tylko godzina...
Chciałabym mieć już ten plastik i sobie jeździć. I pojadę se do Ikei, sama! Albo do CH jakiegoś normalnego, a nie tutaj w tej pipidówie.

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pt gru 16, 2016 10:29 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Właśnie, wtrącę trochę Enia do wątku.
Byłam teraz u niego.
Wygląda... Niezbyt fajnie.
Apetyt ma tak ogromny, że mam wrażenie, że miskę chce zjeść w całości. Chudy, kości wszystkie sterczą. I widzę po oczach, że powoli gaśnie... Robią się takie mętne, matowe. No, widzę to.
Fakt, bawi się czasem jak kociak, choć nigdy nie należał do tych ruchliwych kotów.
Będzie miał niedługo 9 lat. Choruje od ponad 6 lat.
Szkoda mi, czasem mam wrażenie, że to ja mu tę białaczkę zafundowałam. Jest wspaniałym kotem. To kot, który pilnuje dzieci. Daje sobie na głowę wejść mojemu dwuletniemu chrześniakowi. Nigdy nie bywa agresywny. Kot - anioł...

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

Post » Pt gru 16, 2016 10:43 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Emee, pamiętam cały czas o tej nieszczęsnej białaczce. A te objawy to takie tarczycowe. Nadmierny apetyt, nawet na dziwne rzeczy, wychudzenie, matowa sierść. Nie jest rzadkością, że w starszym wieku zwierzętom siada ten organ. W razie czego nie ma się czego bać, tabletka i będzie po wszystkim, a kot przytyje i odpuści mu męcząca żarłoczność. Może to tylko to?
9 lat to już wkroczył w swoje "drugie" życie. Sporo, jak na nie w pełni zdrowe zwierze. Ale odpowiednio prowadzony może jeszcze się da przedłużyć młodość?

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pt gru 16, 2016 10:55 Re: Antonina Kotojewska - wąsaty wąsacz

Dzięki za podpowiedź.
Przekażę opiekunce. Wybiera się z nim do weta jakoś na dniach.
Tak, też uważam, że 9 lat to sporo, jak na schorowanego kota. On zawsze był taki silny fizycznie. Psychicznie zresztą mam wrażenie, że też.

Emee

Avatar użytkownika
 
Posty: 1291
Od: Wto mar 15, 2016 16:17

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, Myszorek i 11 gości