Alik ma w sobie to tzw. "coś". Zwykły krówek, ale kiedy przejdzie obok kokieteryjnie niezdarnym chodem wiecznego podlotka, kiedy zacznie ocierać się główką mrucząc swoje odwieczne "mruhuhuhu"

- przepadasz z kretesem
Z całkowitym subiektywizmem powiem, że wyładniało mi to chuderlawe kocię niesamowicie
Kitek od początku jest podmiotem mojej nieustającej dumy, a co gorsza, skubaniec zdaje się o tym wiedzieć i bezczelnie to wykorzystuje

Niemniej jednak, naskarżę na niego, droga matko chrzestna. A co!
Niedziela, godziny przedpołudniowe. Kitek na lince wychodzi do ogródka. Układa się na trawce, zażywając słoneczka. Dwunożna wykłada się w fotelu z książką. Psica spokojnie zalega pod garażem. Idylla.
Wtem - awantura. Kit-zadymiarz, niepomny strachu dnia poprzedniego, postanawia odzyskać nadszarpniętą reputację i przechodząc do kontrofensywy pozbyć się znamienia tchórza

. Nie zaczepiany przez nikogo tanecznym krokiem podchodzi do psicy, wygina grzbiet w gustowny łuczek, stroszy ogon i wciągnąwszy uzbrojoną prawicę wymierza biednej suczce fangę prosto w nos.
Oburzona niesprawiedliwym atakiem psica postanawia zrobić użytek z zębów i nie na żarty kłapie paszczęką. Kit nie ustępuje, syczy jak stado węży i łapami wymachuje niczym jakiś koci Jet Li

Wszystko to dzieje się w czasie, kiedy pisząca te słowa rzuca się pomiędzy strony konfliktu w akcie straceńczej mediacji. Psica paszczęką kłapie. Kitek na uwięzi szaleje i za wygraną dać nie chce. Wzięty brutalnie za bety złorzeczy straszliwie i psicę od najgorszych wyzywa

.
Co w tą rudą bestię wstąpiło - nie wiem. Psica nie ponosi najmniejszej winy za zajście - to zwierzak łagodny i posłuszny, z Alikiem podają sobie noski na dzień dobry, Kitucha nie zaczepia, choć widać, że ciekawość ją zżera - czemu też to rude jest tak niechętne wobec przyjaznych gestów
Czarno widzę spełnienie TŻtowych marzeń o własnym pieseczku
Mój chrześniak wymówił drugie słowo

. Pierwszym było "NIE!!". Drugie brzmiało... "Alienek"
