Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 30, 2016 18:46 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

:placz: :placz: Bialaczka go zabila? czy cos innego? :(

Bialaczka to bezwzgledna choroba. Wiem ze trafiają na ten wątek osoby które szukają nadziei, pomocy.... rady.
Sama byłam tą osobą... i wierzyłam do końca że mojego kota się da uratować. Nie dało... .

Wierzę że koty z białaczką mogą żyć we względnym zdrowiu, długi czas. Wierzę, choć nie było mi dane się o tym przekonac
Jednakze wiem ze kluczowy jest czas... gdy kot trafia z rozwinietymi objawami - szanse drastycznie maleja na dlugie zycie.

Dlatego profilatykta, profilaktyka... nie wypuszczajcie kotow, badajcie je regularnie.

Gdybym 1,5 roku temu miala taka wiedze jak teraz...

A wtedy... wydawalo mi sie ze moj kot domowy, mam go od malego to nie ma jak sie zarazic, bialaczka go nie dotyczy.
Nie dotyczyla poki nie dala objawow.... :( A i tak test byl robiony na naszą prośbę... bo wet nie podejrzewał białaczki...

Swiadomosc kociarzy o chorobie bialaczce jest bardzo mala... wiekszosc osob zaczyna sie nia interesowac gdy juz zapada diagnoza... albo z kotem jest nieciekawie... a w internecie bardzo mało jest wiarygodnych i rzetelnych źródeł informacji o tej chorobie.
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Nie paź 30, 2016 21:13 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

On był w stresującej sytuacji - nagle stracił DT i trafił do klatki.
Ogłaszałam go, udało się znaleźć mu miejsce, ale...nie doczekał.
Spadły mu wyniki, położył się, przestał jeść i w ciągu kilku dni odszedł.... :(

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 31, 2016 10:06 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

:(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84829
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pon paź 31, 2016 13:03 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Jest jeszcze taka reguła: jeśli objawy białaczki wystąpią u kociaka, szanse na długie przeżycie są zazwyczaj niewielkie.
Za to podobno zdarzają się wypadki, że młodego, bezobjawowego (ale FelV+) kota udaje się wyleczyć. Ale to drugie to już wiedza z pojedynczych wpisów na forum, za które nie ręczę.
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16114
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon paź 31, 2016 13:46 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Mam dwa białaczkowce, obecnie 3-letnie, które trafiły do mnie jako objawowe ok. 6-tygodniowe kociaki.
Po wyleczeniu z chorób wieku dziecięcego w zasadzie kompletnie bezproblemowe.
Dopiero ostatnio posypał mi się Lando i mam niestety b. złe przeczucie - w środę idziemy się badać, ale bardzo się tego boję :?
Lea nieustająco wygląda jak pączek w maśle, wyniki z końca maja niemalże idealne.
Ich dodatnia, nieobjawowa siostra została wyadoptowana i również ma się świetnie, chociaż ostatnio posypały jej się zęby (moje eLeczki mają piękne dziąsła).

Co do możliwości wyleczenia młodych dodatnich kotów, to - czysto teoretycznie, na podstawie tego, co wiem o wirusie - taka szansa jest, ale nie u całkiem małych kociąt zarażonych przez matkę, a u takich, które zostały zarażone już po wytworzeniu w pełni sprawnego układu immunologicznego. Czyli raczej powyżej 5-6 miesiąca życia i u kotów dorosłych - w obu przypadkach w krótkim okresie czasu po infekcji. W przypadku infekcji trwającej powyżej 4 miesięcy szans na zupełne wyleczenie raczej nie ma, co najwyżej na przejście w formę uśpioną (latentną) lub sporadycznie w formy atypowe (gdzie wirus ukrywa się nie w szpiku, a np. w węzłach chłonnych lub gruczołach).

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 31, 2016 14:15 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

OKI pisze:Co do możliwości wyleczenia młodych dodatnich kotów, to - czysto teoretycznie, na podstawie tego, co wiem o wirusie - taka szansa jest, ale nie u całkiem małych kociąt zarażonych przez matkę, a u takich, które zostały zarażone już po wytworzeniu w pełni sprawnego układu immunologicznego. Czyli raczej powyżej 5-6 miesiąca życia i u kotów dorosłych - w obu przypadkach w krótkim okresie czasu po infekcji. W przypadku infekcji trwającej powyżej 4 miesięcy szans na zupełne wyleczenie raczej nie ma, co najwyżej na przejście w formę uśpioną (latentną) lub sporadycznie w formy atypowe (gdzie wirus ukrywa się nie w szpiku, a np. w węzłach chłonnych lub gruczołach).

Ja miałam takiego kotka ze schroniska u której test w Laboklinie wyszedł dodatni.
Po leczeniu polegającym na podnoszeniu odporności kolejne testy w Labolinie wychodziły już ujemne.

Był też Jasinek z dodatnim testem elisa a potem PCR ujemny choć każdy kto go widział nie miał wątpliwości, że nie ma białaczki
viewtopic.php?f=1&t=165932&p=10855943&hilit=Jasinek+test+dodatni#p10855943

Potem były kotki białaczkowe i nawet Virbagen Omega nic nie wskórał(nie wyleczył z białaczki) ale odporność im podniósł bo żyły parę lat.
viewtopic.php?f=1&t=150321&hilit=bia%C5%82aczkowe&start=1650#p11494125

Nie trzeba bać się kota z białaczką, choć o takiego kota trzeba zadbać, ale przecież koty bez białaczki też chorują i odchodzą. :(

OKI, rozumiem Twój stres, miałam 8 białaczkowych kotków i wiem co to znaczy dla opiekuna.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40243
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon paź 31, 2016 14:58 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Anna61 pisze:
OKI pisze:Co do możliwości wyleczenia młodych dodatnich kotów, to - czysto teoretycznie, na podstawie tego, co wiem o wirusie - taka szansa jest, ale nie u całkiem małych kociąt zarażonych przez matkę, a u takich, które zostały zarażone już po wytworzeniu w pełni sprawnego układu immunologicznego. Czyli raczej powyżej 5-6 miesiąca życia i u kotów dorosłych - w obu przypadkach w krótkim okresie czasu po infekcji. W przypadku infekcji trwającej powyżej 4 miesięcy szans na zupełne wyleczenie raczej nie ma, co najwyżej na przejście w formę uśpioną (latentną) lub sporadycznie w formy atypowe (gdzie wirus ukrywa się nie w szpiku, a np. w węzłach chłonnych lub gruczołach).

Ja miałam takiego kotka ze schroniska u której test w Laboklinie wyszedł dodatni.
Po leczeniu polegającym na podnoszeniu odporności kolejne testy w Labolinie wychodziły już ujemne.

Jaki test w Laboklinie? Bo Laboklin robi też zwykłą elisę.

Anna61 pisze:Był też Jasinek z dodatnim testem elisa a potem PCR ujemny choć każdy kto go widział nie miał wątpliwości, że nie ma białaczki
viewtopic.php?f=1&t=165932&p=10855943&hilit=Jasinek+test+dodatni#p10855943

Testy płytkowe mają to do siebie, że są... płytkowe - w pewnym procencie będą dawały wyniki fałszywe. Dlatego się je powtarza w przypadku wątpliwości (a zawsze wątpliwy jest test dodatni u kota bezobjawowego). Chociaż z moich obserwacji wynika, że w niektórych jednostkach testujących ilość testów błędnych jest znacznie wyższa niż ogólnie pojęta średnia krajowa.

Anna61 pisze:Potem były kotki białaczkowe i nawet Virbagen Omega nic nie wskórał(nie wyleczył z białaczki) ale odporność im podniósł bo żyły parę lat.
viewtopic.php?f=1&t=150321&hilit=bia%C5%82aczkowe&start=1650#p11494125

Nie trzeba bać się kota z białaczką, choć o takiego kota trzeba zadbać, ale przecież koty bez białaczki też chorują i odchodzą. :(

OKI, rozumiem Twój stres, miałam 8 białaczkowych kotków i wiem co to znaczy dla opiekuna.

Najgorsze jest to, że on nie ma żadnych objawów prócz znikania :? Oczy śliczne, w pysku modelowo, śluzówki różowe, apetyt bez zmian, w kuwecie w porządku. Tylko znika, bo tego nawet nie można nazwać chudnięciem :(

Mam teraz 3 białaczkowe - trzecia jest Finezja po podwójnej mastektomii. 2,5 miesiąca w kubraku, ale... wygoiła się i na razie (3,5 m-ca od zabiegu) nic podejrzanego się nie dzieje. Przytyła, ma humor, bawi się, a badania ma takie, że chciałabym u wszystkich moich kotów takie mieć.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 31, 2016 18:43 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

OKI pisze:Jaki test w Laboklinie? Bo Laboklin robi też zwykłą elisę.

Wiesz co, ja już tego dokładnie nie pamiętam bo 8 lat minęło, ale naprawdę zapłaciłam sporo za testy.
Obrazek

i potem kolejne (jeden dla przykładu) przed każdym szczepieniem ujemne ale były testy elisa bo dużo tańsze.
Obrazek

podobnie płaciłam u innej kotki ale około 2,5 roku później w Laboklinie
Obrazek

U Jasinka pcr był robiony w wetexpercie razem z innymi wynikami (kortyzol acth(chodziło o zmienioną nerkę-chłoniak?) ft4 i tsh.
z linku viewtopic.php?f=46&t=152219&hilit=test+ujemny+u+Jasia&start=645#p10163375
Koszt 322zł. ale za sam pcr zapłaciłam 165zł. ale to mało z przeciwieństwie do kosztu Virbagenu Omega który dostały 3 kotki.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40243
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon paź 31, 2016 20:55 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Pierwszy i drugi wynik to antygen -> testy elisa, trzeci to PCRy.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 31, 2016 21:25 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

U mnie moj kot mial anemie. Pech chcial ze trafil do konowała a nie weta... który pomimo anemii u kota wykonał test na moje żądanie, mówią "eeee nie to nie białaczka". A trafiłam do niego z objawem - kot wydaje dziwny dzwiek przy podnoszseniu. Myslelismy ze ma zapalenie oskrzeli czy cos. To byl jedyny objaw. Kot jadł, bawił się, był w dobrej formir. To bylo w poniedzialek. W srode test a w piatek kot lecial przez rece bo imbecyl dawal kotu z anemia kroplowki dozylne! Zla jestem do dzisiaj na siebie - ze nie mialam wiedzy ze tego kategorycznie nie wolno robic.

W piatek zapakowałam go do innego weta, góry wyciagnął go z katastrofalnego stanu - dawając 2 miesiace życia. Ale to co tamten spartolil.,...
Dlatego uczulam - nie ufajcie wetom bezgranicznie. Nie kazdy zna sie na leczeniu kota z bialaczka!

Dixior zlapal od mamy. Co ciekawe - jego brat ktory jest u mnie (adopcja dwupaku) - jest negatywny - test elisa, Jedyna opcja zlapali to od matki. Matka wychodzaca. Do dzis drże na slowo bialaczka bo strachu ze PIxie jednak gdzies jest pozytywny nigdy sie nie pozbede i zawsze juz kazde "odstepstwo" od normy w ilosci jedzenia, kupy, wagi, oddechu bede traktowala "A moze to bialaczka?"

Diagnostyka a potem dobre leczeni... a to nie jest oczywiste.... bo mam wrazenie ze malo lekarzy wie jak postepowac z kotem FelV+
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Wto lis 01, 2016 16:26 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

PixieDixie pisze: A trafiłam do niego z objawem - kot wydaje dziwny dzwiek przy podnoszseniu. Myslelismy ze ma zapalenie oskrzeli czy cos. To byl jedyny objaw. Kot jadł, bawił się, był w dobrej formir. To bylo w poniedzialek. W srode test a w piatek kot lecial przez rece bo imbecyl dawal kotu z anemia kroplowki dozylne! Zla jestem do dzisiaj na siebie - ze nie mialam wiedzy ze tego kategorycznie nie wolno robic.

Co to znaczy "dziwny dźwięk"?
Jakieś charczenie, duszenie się czy co?

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 01, 2016 17:04 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Duszenie nie... przy podnoszeniu go trudno teraz dokładnie nazwać po tym czasie ale tak jak by go zabolało i tak jęknął albo właśnie lekko zacharczal .... takie sapniecie.... tylko przy podnoszeniu , i to nie za każdym razem, zaobserwowaliśmy to w piątek wieczorem. w poniedziałek byliśmy u weta pomimo ze innych objawów nie było ... kot biegał jadł kuwetkiwal zachowywanie było normalne

Kojarzyło nam sie to ze może mieć zapalenie oskrzeli... czy coś ...
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Sob lis 12, 2016 14:09 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Witam wszystkich.
Mam kocurka przybłędę, a właściwie dzikuska, który razem z rodzeństwem urodził się nam w szklarni. On jeden został z nami, obecnie ma 6 lat, całe życie był wychodzący i pozostał odrobinę dziki. Do tej pory nie było z nim problemów, ale miesiąc temu po przyjściu do domu dosłownie padł - rano u weterynarza okazało się, że miał silną anemię, żółtaczkę, krew prawie jak wodę i hematokryt na granicy transfuzji. Jakoś udało się go odratować, weterynarz podejrzewał, że kot zjadł otrutą mysz. Przez cały miesiąc dostawał leki na wątrobę i wracał do zdrowia, był już naprawdę w porządku. Kilka dni temu znowu dostał żółtaczki, był apatyczny. Dziś u weterynarza niestety wyszedł pozytywny test na białaczkę :( Kocur dostał jakiś lek sterydowy, w poniedziałek będą wyniki morfologii i wątroby, jeśli będą lepsze to ma dostać steryd o przedłużonym działaniu. Weterynarz mówiła mi o drogim kocim interferonie, tutaj przeczytałam o ludzkim, tańszym. O co warto zapytać weterynarza przy kolejnej wizycie? Bardzo chciałabym, żeby kot czuł się jak najlepiej przez jak najdłuższy czas.

Nir

 
Posty: 2
Od: Sob lis 12, 2016 13:56

Post » Sob lis 12, 2016 16:59 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Zapytaj o inne wyniki krwi.
Białaczka raczej sama w sobie nie powoduje żółtaczki, przyczyna musi być innego rodzaju.
Chyba, że kot ma np. nowotwór na tle białaczki, i to nowotwór powoduje żółtaczkę, taka trzystopniowa zależność może być.
Szukajcie bezpośredniej przyczyny żółtaczki i ją leczcie.
Zapomnij o białaczce i próbach jej leczenia, spróbujcie najpierw zdiagnozować kota jakby jej nie miał, ale uwzględniając usg jamy brzusznej pod kątem nowotworu
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16114
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob lis 12, 2016 20:58 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Nir pisze:Witam wszystkich.
Mam kocurka przybłędę, a właściwie dzikuska, który razem z rodzeństwem urodził się nam w szklarni. On jeden został z nami, obecnie ma 6 lat, całe życie był wychodzący i pozostał odrobinę dziki. Do tej pory nie było z nim problemów, ale miesiąc temu po przyjściu do domu dosłownie padł - rano u weterynarza okazało się, że miał silną anemię, żółtaczkę, krew prawie jak wodę i hematokryt na granicy transfuzji. Jakoś udało się go odratować, weterynarz podejrzewał, że kot zjadł otrutą mysz. Przez cały miesiąc dostawał leki na wątrobę i wracał do zdrowia, był już naprawdę w porządku. Kilka dni temu znowu dostał żółtaczki, był apatyczny. Dziś u weterynarza niestety wyszedł pozytywny test na białaczkę :( Kocur dostał jakiś lek sterydowy, w poniedziałek będą wyniki morfologii i wątroby, jeśli będą lepsze to ma dostać steryd o przedłużonym działaniu. Weterynarz mówiła mi o drogim kocim interferonie, tutaj przeczytałam o ludzkim, tańszym. O co warto zapytać weterynarza przy kolejnej wizycie? Bardzo chciałabym, żeby kot czuł się jak najlepiej przez jak najdłuższy czas.

Mam nadzieję że już go nie wypuszczacie?

MajeczQa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1679
Od: Nie sty 27, 2008 11:16
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 294 gości