[']
Kasiu, tak jak rozmawiałyśmy, przechodziłam przez to wszystko pod koniec lutego, 1 marca pożegnaliśmy naszą Szprotkę.
Punkt po punkcie, wszystko się zgadzało, choroba Rysi przypomniała mi wszystko, rany się na nowo otworzyły.
Wy dostaliście troszkę więcej czasu, 6 dni więcej...
I na koniec to czekanie na przyjazd lekarza i odliczanie minut które zostały, nigdy tego nie zapomnę, okropne uczucie...
Siedzę ze łzami w oczach, nie wiem czy pamiętasz, ale to przez Rysię się poznałyśmy.
Śledziłam Jej losy od początku, od dnia kiedy zabrałaś Ją ze schroniska w sierpniu 2007.
Wychudzona, zaniedbana, z urwanym ogonkiem, brzydką sierścią. Śledziłam Jej wątek, poszukiwanie domu, wspólne wykopaliska.
Potem poznałyśmy się w lecznicy.
W listopadzie Rysia została oficjalnie Rezydentką, rozkwitła, zmieniła się w łabędzia.
Wczoraj historia Rysi dobiegła końca, ale Rysia pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Czarna koteczka bez ogonka, której nikt nie chciał i dzięki temu znalazła najlepszy dom na świecie, dom u Was...