Pojawia się obecnie nowy trend, aby kociętom również wyliczać karmę od samego początku, tak samo szczeniętom. I jestem zwolennikiem tego trendu, gdyż na Acanie 3 z 4 kotów u mnie, kiedy miały wolny dostęp to po pierwsze dostawały biegunki (dwaj bracia dostali tak szalonej, że zbadałam ich wzdłuż i wszeż a okazało się, że się przejadają), a po wtóre pasły się i robiły zbyt grube już na starcie. Takie rozpoczęcie nie jest najlepsze, bo potem trudniej jest utrzymać kocią wagę. Ponadto kociak (ten czwarty) przyzwyczaił się, że ma pełny brzuch (chociaż jemu akurat dawkowałam jedzenie, ale widocznie za dużo na początku dostawał) i teraz 3 godziny po posiłku lata koło nóg i miauczy o następny. Nie reaguję, więc po 15 minutach daje sobie spokój. Ale kłopot mam.
Obecnie wszystkie koty mają porcję Acany dzieloną na 3 równe, nieduże posiłki, jedzą osobno (bo inaczej jedno drugiemu wyżera) i są puszczane razem dopiero kiedy miski są puste.
Alija pisze: Lulu przyszedł prosto od mamy, nigdy nie głodował, więc niedożywienie mu nie grozi.
To nie całkiem tak. Moje 2 tymczaski zostały na moją prośbę przetrzymane przy matce do 12-go tygodnia życia, a mimo to mają krzywe przednie łapki. Znajdek wyladował u mnie w wieku 9-u tygodni i chociaż dostaje Acanę, też ma troszkę krzywe łapki. Mniej niż buraski, ale są leciutko krzywe. Za to moja kota nie ma, chociaż musiałam ją wziąć do siebie, kiedy miała 6 tygodni. Dość wcześnie wprowadziłam jej Orijena.
Nie tyle mleko matki jako takie się liczy, ile to, co ona sama je, a potem jaki stały pokarm kotek przyjmuje. Więc Lulu wciąż jest zagrożony krzywizną, jeśli przydażą się mu jakiekolwiek niedobory z jakiejkolwiek przyczyny.
klamca pisze:co do żwirku nie widziałem aby był nim zainteresowany ładnie robi do kuwety, wstaje ze mną przed 6 bawimy się trochę, daje mu jedzenie po czym jeszcze przed wyjściem czyszczę kuwetę. Przy robieniu kupki miauczy.. to normalne? Kupka wydaje się być normalna ani twarda ani rzadka.
To, że dziś nie je, nie znaczy, że jutro tego nie zrobi. Moja kota przez tydzień ignorowała silikonowy (raz zaeksperymentowałam), po czym któregoś dnia postanowiła pobawić się granulką. Po zakończonym polowaniu wzięła ją do pyszczka. Granulka przykleiła się do podniebienia, dobrze że byłam w domu i ją wyjęłam, bo kot byłby w niebezpieczeństwie. Analogicznie bywa z bentonitami. Przez miesiąc kot tylko do niego się załatwia, aż któregoś dnia testuje, czy nie da się tego zjeść. Potem wcina jak przysmak i... beton w brzuchu.
Oczywiście, bywają koty, które nigdy czegoś takiego nie robią, ale nie masz gwarancji, czy Twój do takich należy, więc ja odradzam bentonity i silikony.