Wiem, robione tez są fajne, i robionych zawsze najwięcej, ale początek najtrudniejszy.
Pluszaki mam z second handu, Caillou lubi je nosić, ale na krótko może dostawać, bo one są bardzo delikatne. Niektóre takie małe zabawki z second handu tez mają dźwięki, pewnie były dla niemowlaków. Mam tez takiego pluszaka z muzyczką.
Szarpanie się z psami jest dla mnie bardzo trudne, wiec wolę zacząć od prawdziwego szarpaka.Zamówiłam do linki 3 zabawki, żeby dojść do 100 zł i gratisowej dostawy, więc to nie było wielkie szaleństwo. Najpierw sama się muszą nakręcić na zabawę.
Czy ja mogę psom chować smaczki w rożnych miesiącach i kazać szukać, a jak znajdą to sobie zjedzą czy raczej to co znajdą powinny przynieść, i wtedy dostaną smaczka?
Bo bawiliśmy się tak czasami w szukanie smaczków. Najśmieszniej było wkładać smaczki w rolki po papierze toaletowym (zagiąć na końcach) i wkładać tak, że było np 5 zamkniętych rolek rozłożonych w pokoju, dwie całkiem puste, jedna bardzo pełna i dwie trochę pełne. Ułożone w rządku, w pewnej odległości od siebie. Albo pochowane.
Caillou nigdy nie podniosła pustej rolki. Powąchała i biegła szukać innej. I ona najczęściej znajdowała taka najpełniejszą. Najpierw wąchała, a dopiero potem zabierała i otwierała.
Sweetie brała tą którą pierwszą znalazła, często pustą, otwierała z zapałem, a tam ... pusto.
No i może to nie jest dobra zabawa, bo uczy sie psy w sumie tez podnosić z ziemi/podłogi i zjadać.
Lubiły tez chowanie smaczków pod zakrętkami od słoików. Patrzyły jak wkładam, a potem mogły sobie wyciagnąć. Wcale im nie było łatwo podnieść pokrywkę.
Wczoraj sobie oglądam filmy w internecie jak się bawić szarpakami/ pluszakami z psem i z grubsza wiem o co chodzi ale na razie podłoga w kuchni jest w trakcie remontu, rzeczy z kuchni powynoszone do pokoi, i trochę mało miejsca na szaleństwa. Może dzisiaj wezmę po prostu pluszaka w łąki i popróbuję zabawę w gonionego. Może Młodego tez namówię do udziału. On lubi ze mną spędzać czas i chodzić na spacery, ale uważa że 13 -latkowi nie wypada biegać po łące.

Jego zdaniem mnie wypada, bo mnie wszystko wypada i tak robię co chcę, a jemu nie wypada biegać dla zabawy absolutnie.

U nas odstępne, za w miarę zadbaną działkę to ok 1 tys zł. Jak nie-zadbana to wystarczy wpisowe, ok 100-200 zł. Mnie domki niepotrzebne, bo nie chce tam mieszkać. Działek jest dużo w rożnych miejscach.
Nie wiem czy ktoś mieszka na działkach, raczej nie, bo jest dużo pustych, normalnych mieszkań. Tutaj wielu ludzi ma jeszcze przydziałowe mieszkania, z czasów powojennych, niektóre wykupione, inne nie, po 180 -200 metrów. Niektóre stoją całkiem puste, bo ktoś wyjechał do Niemiec. U nas w kamienicy na 10 mieszkań jedno jest puste, zamknięte, nikt w nim nie mieszka i nie bywa.
Dużo mieszkań jest przerobionych ze starych rosyjskich koszarów -mnóstwo ich jest w Legnicy, bo i Rosjan było dużo. Jest jeszcze całe mnóstwo wielkich, pustych nieużywanych przez nikogo strychów w samym centrum.
Stomachari -nie złość się, to dobre ćwiczenie na własny rozwój (asertywność i te sprawy). Ja to swoim dzieciom tłukę, że lepiej stracić czas, nawet dużo czasu, i spróbować , nawet jak sie nie uda, niż sobie odpuszczać. Im więcej razy sie spróbuje tym sie jest lepszym, nawet jak sie nie uda pierwszych 5 razy. I to nie jest prawda że wygrywają zawsze ci co znają paragrafy, chociaz znajomość prawa się przydaje , i ci co mają znajomości. Wygrywają ci co są uparci. Paragrafy łatwo teraz znaleźć, kiedyś jak nie było internetu to była jazda, ale teraz nie jest to problem.
Moja córka miała 11 lat jak kupiłyśmy dla niej torebkę, a po powrocie do domu okazało sie że jest wadliwa. Dałam jej paragon i kazałam iść wymienić torebkę, miałam wtedy drugie, młodsze dziecko, które już miało dość spacerów i wszystkiego, i nie było opcji ze sama tam pójdę. Młoda marudziła ze dwie godziny. odstawiała dziwne sztuki, ale załapała w końcu,że jak sama nie pójdzie to zostanie z wadliwą torebką. I poszła.Wściekła jak cholera.
Pani w sklepie wymieniła jej torbę i jeszcze przepraszała, że sprzedała wadliwą, bo to była taka oczywista wada. Młoda wróciła z dobrą torbą i była dumna jak paw. Od tamtego czasu co jakiś czas sytuacja sie powtarza z rożnymi rzeczami/sprawami . Teraz tłuczemy akademik.Czasem Młodej się uda, czasem nie, ale jest coraz lepsza po prostu. Na paragrafach się nie zna,od paragrafów jestem wciąż ja.
Idę raz w tygodni do second handu, bo chce sobie kupić dobre spodnie trekkingowe. Z kieszeniami, waterproof, i ocieplane jesień/zima. Te rzeczy z second handu są lepszej jakości przeważnie i przy okazji naprawdę duzo tańsze. Były już takie spodnie jak chciałam, ale rozmiar za małe
I wczoraj kupiłam sobie , bo spodni nie było, taki jakby żakiecik/żakiet w kolorze brzoskwini. Za 3 zł, bardzo ładny. Podszewka jest z poliestru niestety, ale to na wierzchu było podpisane "real leather" czyli prawdziwa skóra. I to znaczy, że jest skórzana? nie wystarczyłoby zwyczajne
leather, skóra może być nieprawdziwa? ta ekologiczna jest nieprawdziwa? tylko nie wiem teraz jak to czyścić

I kupiłam sobie taki żakiecik jeszcze z lnu , 100 procent lnu, tez za 3 zł, ale jest napisane żeby go prac ręcznie . I to jest dziwne. MOże kolor sie spierze, on jest taki ciemnozielony. Taki program w pralce do prania ręcznego chyba wystarczy?
I sprzedałam jeszcze dwie książki (podręczniki z liceum) za 36 zł

będzie wołowina dla Caillou, i jeszcze może Sweetie dostanie, albo koty.