Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 12, 2016 18:28 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

Dojazd na Paluch i z powrotem, licząc od wyjścia z domu do momentu wejścia do domu, zajął mi z zegarkiem w ręku 5,5 godz., przy czym na żaden ze środków komunikacji nie czekałam dłużej niż 5 min. Podziwiam tych, którzy byliby gotowi w tych okolicznościach jeździć tam codziennie i „stawać Rejtanem”, w imię tego, że może za którymś razem im kota oddadzą. Szczerze podziwiam.

Nie przeszło by też udawanie, że nie wiem, o co chodzi z kwestią policji i upieranie się, aby mi kota wydano. Od wejścia po moich pierwszych słowach: „Podobno jest tu mój kot...” pani Wieczorek mnie rozpoznała. I chociaż nie powiedziała tego wprost, jej słowa sugerowały, że to ona w sobotę rozmawiała z wolontariuszkami. Dziś od razu była gotowa do wydania kota, tylko jakiś pan pracujący w biurze jeszcze tłukł kwestię umowy adopcyjnej.

Nie sądzę, aby mi kota dziś wydano, gdyby nie szum, jaki wokół niego powstał. Jednocześnie kot przestał być wygodny dla schroniska, bo oprócz zamieszania, jakie „wywołał”, zaczął chorować na koci katar. Najwygodniejsze dla Palucha (szczęśliwie najlepsze też dla kota), było wydanie go. Od teraz leczę go ja.
Przy czym zastrzegam, że na moje oko pani Wieczorek nie była w pełni poinformowana, co ma mi przekazywać, dlatego nie obwiniam jej za kręcęnie w tej kwestii.

Kota mi przyniesiono, potem jeszcze czekałam na załatwienie kwestii formalnych, a przez cały ten czas kot się darł i kichał. Gdy tylko wyszłam z budynku, kot wyłączył syrenę. Kichał też coraz mniej. Siedzi w osobnym pokoju i jest całkiem cichutko. Prawie nie kicha. Powinno być dobrze.

I powtórzę się: 5,5 godz. to większa część dnia, zużyta na same dojazdy. Jeśli ktoś jest w stanie każdego dnia tyle czasu wykorzystywać na siedzenie w pociągu, tramwaju i autobusie, bo może kota dostanie, a może nie, to mu zazdroszczę. Zostałam poinformowana, że mi kot nie zostanie wydany. Oficjalna rozmowa, był też sprawdzany czip i były potwierdzone moje dane. W tej sytuacji, przy sprawdzonych danych, przy oficjalnej odmowie, przy tak długich dojazdach, nie poleciłabym nikomu, żeby sobie jeździł, bo "może więcej uzyska osobiście". Wręcz przeciwnie, poradziłabym upewnić się wcześniej, czego się trzymać, a nie: "jedź i udawaj greka", "jedź do prokuratury", "jedź do aresztu", "rządaj i proś o potwierdzenie na piśmie" kiedy oni nie chcieli mi dać pieczątki pod kopią tego, co wypełniłam przy odbiorze kota, do której mam prawo, a co dopiero potwierdzenie odmowy, "jedź i odwiedzaj kota", "nie odwiedzaj" i jeszcze ileś wersji. A gdybym pojechała i nic nie uzyskała, to padła by jeszcze kolejna garść cudownych rad, począwszy od pouczeń, że źle o kota walczyłam i powinnam co innego mówić, a skończywszy na: "a mówiłam, jedź do aresztu a nie do schroniska".

Za pomoc dziękuję.
Ostatnio edytowano Pon wrz 12, 2016 18:41 przez Stomachari, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon wrz 12, 2016 18:40 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

Najważniejsze że kocio już uwolniony i jest w dobrych rękach! :ok:
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pon wrz 12, 2016 19:10 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

Super ze kocio jest już u Ciebie!!!

Mam tylko cichą, małą uwagę jeśli można - nie daj się złudzeniu że kot wyrwany ze schroniska nagle cudownie ozdrowiał.
Był w schronisku już parę dni, zachorował, posypał się. Niektóre koty nawet już chore, w chwili silnego stresu, wyrzutu kortyzolu (zabranie ze schroniska, droga do domu, teraz nowy dom - bo przecież już nie jego, zadomowił się u poprzedniego właściciela - to bardzo stresogenne przeżycia) nagle "zdrowieją". Ustępują na kilka dni objawy infekcji, koty przestają kaszleć, kichać, mija biegunka, koty osowiałe ożywiają się.
Niestety - często po tych kilku dniach następuje kryzys i nagłe pogorszenie.
Tak samo często bywa gdy adoptuje się kota ze schroniska, bierze z dworu wychudzonego znajdka etc. Jakoś trzymały się w sytuacjach przewlekłego stresu.
Po kilku dniach, czasem szybciej, gdy stres opadnie, kot poczuje się bezpiecznie - i nagle łup. Gwałtownie rozwijają się objawy infekcji a kot jakby był pozbawiony odporności.

Silny stes dziala podobnie do podania kotu sterydów - wygasza objawy infekcji a czasem na jakiś czas powstrzymuje jej rozwój. Niestety - to nie działa długo i u takiego kota jak Twój nie wystarczy do pokonania infekcji - a zwykle w momencie opadniecia stresu - następuje gwaltowny spadek odporności i zmniejsza się ilość w krwi hormonów sterydowych a objawy wybuchają ze zdwojoną siłą.

Wsparłabym kocurka skutecznym immunostymulatorem, probiotykami, jeśli wcześniej miał już objawy infekcji bakteryjnej, nadkażeń - to i antybiotykiem.

Blue

 
Posty: 23901
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon wrz 12, 2016 20:05 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

Stomachari
Cieszę się, ze kotek już w domu... :D
I nadal za Was i zdrowie sierściucha ; ) :ok: :ok: :ok:
Niech już się układa, nawet jakbyś miała się nudzić ; )))
pwpw
 

Post » Pon wrz 12, 2016 20:55 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

Widzisz, a ja na przykład bym te 5,5 godziny dojazdu poświęciła, nawet więcej niż raz, byleby mojego kota (choćby tymczasa) jak najszybciej zabrać ze schroniska.


Wielkie ukłony dla Paluchowych wolontariuszy :201494

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pon wrz 12, 2016 22:11 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

tyle czasu poświeciłam na dotarcie do schronu po kota wypatrzonego dzień wcześniej, załątwienie formalności i powrót do domu. A działo się to w jednym mieście. Dokładnie po połtorej godziny w autobusach i tramwajach, ponad godzinę na miejscu a resztę na przystankach. Nastepnego dnia musiałam tam wrócić po książeczkę, bo dostałam nie od tego kota. wracalismy jeszcze dwa razy w kwestiach zdrowotnych.
Mamy najlpesza komunikacje miejską w polsce i chyb trzecia w europie.
Chciało mi sie dla kota, który zrobił "miau" dzień wczesniej. Gdybym wiedziala ze moj kot jest w schronie jezdziłabym az bym wyjezdziła.

a biorąc swojego męza ze soba wyjezdziłabym za pierszym razem ;)


ale nie wazne. nie przekonamy cie ze warto byłoby pojawic sie tam wczesniej. ty wiesz swoje, my swoje.

Wazne ze kicia jest w bezpiecznym, spokojnym miejscu. Oby wyzdrowiał :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: szczerze wam zycze

AleksandraZebrowata

Avatar użytkownika
 
Posty: 322
Od: Czw cze 30, 2016 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 12, 2016 22:31 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

Blue dzięki, będę mieć na względzie.
Betaglukan dostanie, już się umówiłam z moją wet.

pwpw dzięki za wsparcie.

Aleksandra nie dostrzegasz pewnych szczegółów, które odróżniają moją i Twoją sprawę. To tak, jakby porównywać pietruszkę i marchewkę. Warzywa? Warzywa. Korzeniowe? Korzeniowe. Podłużne? Podłużne. W niektórych odmianach mogą mieć nawet ten sam kolor. Ale ni cholery nie smakują tak samo.
Nie mniej dziękuję za życzenia.

Mój wniosek z tej historii wcale nie brzmi: jeździj, bo na pewno coś osiągniesz. Jeśli jesteś szaraczkiem, to nic nie osiągniesz. Mój wniosek: telefonuj do bazy, w której jest zarejestrowany zwierzak i tam proś o interwencję. Może tam znają podstawy prawne, a nawet jeśli nie, to zadzwoń, powiedz że schronisko nie chce Ci oddać Twojego zwierzaka i nie wiesz czemu, po czym daj do telefonu pracownika schroniska, niech on się tłumaczy. Goście z bazy mają pewnie lepsze gadane, niż sam możesz wymyślić. To jest wniosek. Bo jak się baza przyczepi do tyłka schroniska, to przestanie być różowo. Baza ma większy autorytet, chyba że znasz konkretne przepisy i możesz nimi żonglować. Jeśli nie znasz - proś giganta o wsparcie. On może więcej.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon wrz 12, 2016 22:32 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

Te 5,5 h rzeczywiście nie robią wrażenia.
W końcu chyba chodziło o wyciągnięcie swojego kota ze schronu.

Wolontariuszki z Palucha, dzięki za to, co zrobiłyście dla Amisia :201494
ObrazekObrazek
Obrazek

Batumi [*] 1.06.2009
Padzioch [*] 20.09.2014
Tereska [*] 10.09.2018
Iga [*] 9.10.2019

Kotimont

 
Posty: 1792
Od: Sob cze 13, 2015 22:34

Post » Pon wrz 12, 2016 22:35 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

proponuję zamknąć ten wątek, bo dyskusja zaraz przyjmie niewłaściwy obrót.
dobrze że kotek wyciągnięty ze schronu i ma szansę, - i tylko to się liczy...
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1604
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Pon wrz 12, 2016 22:42 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

A mogę się dowiedzieć co wolontariuszki zrobiły dla kota?
Poza ogłoszeniem na wątku, ze można go jednak zabrać ?
Rozumiem, ze w jakiś magiczny sposób zmieniły stanowisko schronu, czy co?
Bo postawa jaką zaprezentowały względem Stomachari dla mnie osobiście jest oburzająca. Nie jej wina, ze schron robił jej trudności i nie jej, że szukała innych możliwości w zgodzie z tym, jakie stanowisko usłyszała od schronu. Osobiście pewnie podobnie bym postąpiła, czyli starała się 'załatwić' żądane papierki, skoro odmawiają mi bez nich wydania kota. I na koniec, ktoś szarpie się z schronem, policją, prokuraturą.. a tu ciągle czytam, ze mu się nie chciało... I to rzeczywiście "zasługa" wolontariuszek : / Odnoszę wrażenie, ze kosztem Stomachari wybiela się działania samego schronu. A prawda jest taka, ze nawet gdyby tam pojechała pierwszego dnia i trafiła na osobę z którą rozmawiała przez telefon- nic by nie osiągnęła. Dla mnie to klasyk miauowych nagonek, co ktoś ne zrobi i tak go się obwini, bo Twój kot.. Eh
I tyle, bo szkoda pisać. Mam nadzieje, ze kiedyś to się zmieni i bardziej racjonalnie będzie się tu oceniać.
pwpw
 

Post » Pon wrz 12, 2016 22:51 Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia

Aha, widzę, że do niektórych nie dociera. 5,5 godz. gdy ma się pewność lub przynajmniej przekonanie, że odbierze się zwierzę, da się wykrzesać. 5,5 godz. do jeżdżenia na darmo to chyba jednak nikogo nie bawi.
Tyle w temacie, bo są jeszcze ogłoszenia do pozdejmowania, i gorąco liczę, że ci na których 5,5 godz. w normalnym tygodniu pracy nie robi wrażenia pomogą w pozdejmowaniu. Wszakże to spacerkiem, gdy się idzie do pracy/uczelni. Ot, nadłożyć kawalątek drogi.

Co do wolontariuszek, to największą przysługę dla kota zrobiły dzwoniąc do bazy safe-animal. Nie wpadłam na to, a szkoda, bo przede wszystkim to pracownik bazy przetłumaczył niedoinformowanym osobom ze schroniska, że właściciel zapisany w czipie ma prawo odebrać zwierzę. Doceniam czas, jaki poświęciły na to, aby namówić do wykonania tego telefonu, jaki przeznaczyły na posiedzenie z kotem oraz za nakarmienie go lepszą karmą.

EDIT: Zerknęłam w galerię zdjęć. Zdaje się że Revoltunet napisała, że nie rozmawiałam z jednym z dwóch panów, których podała. Galeria zdjęć pokazuje mi, że jednak z jednym z nich rozmawiałam. To był właśnie ten, który doszukiwał się dziury w całym, kiedy chciałam odebrać kota. Ona miała dobre chęci, podając mi jego nazwisko, ale to tak na zakończenie dodam: wykonałam zaleconą rozmowę i mogła się skończyć nie oddaniem mi kota, bo pan Sandomierski miał wątpliwości. A znał całą historię. I wcześniej z nim rozmawiałam przez telefon, poznałam po głosie. A ja nie robiłam żadnej z zaleconych rzeczy...


Wątek do zamknięcia.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 55 gości