Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 01, 2016 19:35 Re: koty Patmola

Zawsze możesz jej (im) zawiązać żółtą kokardę na smyczy - to znak, że pies potrzebuje dystansu. Może oni okażą się netowi i załapią :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw wrz 01, 2016 20:06 Re: koty Patmola

Raczej ludzie powinni przestrzegać zasady: zezwalam na kontakt mojego psa z innym dopiero po uprzednim uzyskaniu zgody jego właściciela.

Ciekawy artykuł, który zawsze polecam wszystkim właścicielom psów:
http://www.meritumfci.republika.pl/on_chcial.html

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw wrz 01, 2016 22:39 Re: koty Patmola

Patmol pisze:Codziennie jak wychodzisz na spacer zakładasz jej kaganiec?
Za każdym razem?
ona jest duża i groźna?


Aj, umknęło mi, przepraszam za zamieszanie. W innej wersji mojego posta wyjaśniłam kaganiec, a potem przebudowałam treść i zapomniałam dopisać. Kaganiec jest dlatego, że piesa ma tendencję do zżerania różnych rzeczy. Owszem, zna komendę na zostawienie, często się słucha, ale czasami potrafi mnie prześcignąć i nawet nie zauważę, że coś pochłonęła. A przy jej wrażliwym brzuchu nie mogę pozwolić na kolejne zatrucie. Nie ryzykuję, zakładam kaganiec. Na każdy spacer, nawet krótki, w nadziei, że nie będzie go kojarzyć jak kary (wcześniej trenowałyśmy na sucho w domu. Jak był kaganiec, były nagrody. Sama chętnie wkładała pysk do środka. Dopóki nie zaczęłam zakładać przy wychodzeniu na dwór. Po kilku razach przestała się dawać przekupić smakołykami - ona nie chce kagańca i nie jest frajerem, sama nosa do niego wsadzać nie będzie ;) ).
Piesa jest mała i niegroźna :)

Koniczynka47 pisze:Tu trzeba sprostować mit, że zawsze uprzedzi. :wink:
Na tej stronie jest ładnie wszystko opisane:
http://www.hachiko.org/uk/index_uk.html
Tylko niektóre psy okazują się być dosłownie psami sygnalizującymi atak wyczuwają one nadchodzący atak i ostrzegają o tym swojego właściciela.
Tej wrażliwości nie można psa bowiem nauczyć.


Zgadza się, nie każdy pies ma do tego predyspozycje. A ten, który ma, niekoniecznie ostrzeże zawsze i wszędzie (to chyba nawet napisałam). Ale dobrze dobrany do odpowiedniej osoby poprawia jej jakość życia :)

Koniczynka47 pisze:Ziewanie jest tzw. sygnałem uspokajającym, czyli umiejętnością zahamowania agresji innego psa za pomocą mimiki, zanim ten zdąży zaatakować.


Prawda, chociaż mi zapadło w pamięć, że ziewanie uspokaja też samego ziewającego psa.

Alienor pisze:Zawsze możesz jej (im) zawiązać żółtą kokardę na smyczy - to znak, że pies potrzebuje dystansu. Może oni okażą się netowi i załapią :ok: :ok:


A o tym nie słyszałam. Skąd się wziął ten znak?

Koniczynka47 pisze:Raczej ludzie powinni przestrzegać zasady: zezwalam na kontakt mojego psa z innym dopiero po uprzednim uzyskaniu zgody jego właściciela.

Ciekawy artykuł, który zawsze polecam wszystkim właścicielom psów:
http://www.meritumfci.republika.pl/on_chcial.html


Artykuł ciekawy :)
Ja czasem z żalem patrzę, że inni właściciele nie pozwalają na spotkanie mojego psa z ich pupilem (zaznaczam jednak, że ja zazwyczaj mam w takich sytuacjach moją suczkę na smyczy, a ona sama podchodzi powoli, i jeśli już czyjeś granice są przekraczane, to prędzej jej). Bo mam przekonanie, że psy świetnie same ustalą, który na co pozwala (nie mam tu na myśli autentycznej agresji, bo taka się kiedyś zdarzyła - dwa walnięte i nieupilnowane jamniko-potwory rzuciły się nagle na moją piesę, wyrywając smycz z ręki właścicielki. To był atak, poprzedzony groźnym, krótkim i twardym spojrzeniem. Zerknęłam na nie - nie spodobały mi się ich miny - a potem podbiegły do nas).
Mój ulubiony przykład to kiedy napastliwy labrador koniecznie chciał się przywitać z moją piesą. Zaszczekała mu w pysk tyle razy, że nawet on zrozumiał, że nie tędy droga do poznania koleżanki. Potem, jak już ustaliła swoje granice i zaakceptowała jego obecność, oba psy razem szperały w krzakach.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw wrz 01, 2016 23:08 Re: koty Patmola

Stomachari pisze:
Koniczynka47 pisze:Ziewanie jest tzw. sygnałem uspokajającym, czyli umiejętnością zahamowania agresji innego psa za pomocą mimiki, zanim ten zdąży zaatakować.

Prawda, chociaż mi zapadło w pamięć, że ziewanie uspokaja też samego ziewającego psa.

Nie

Stomachari pisze:
Alienor pisze:Zawsze możesz jej (im) zawiązać żółtą kokardę na smyczy - to znak, że pies potrzebuje dystansu. Może oni okażą się netowi i załapią :ok: :ok:

A o tym nie słyszałam. Skąd się wziął ten znak?

http://www.pozytywnypies.pl/2016/04/zol ... g-project/

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt wrz 02, 2016 7:00 Re: koty Patmola

ziewanie jest fajne
mnie też się zdarzało samej ziewać jak agresywnie wyglądający pies podchodził za blisko i za bardzo na wprost
tez wolę jak psy podchodzą po łuku i powoli, jest wtedy czas na komunikację
i mogę się zastanowić co robić

takie psy bez właścicieli, bezpańskie, spotykane gdzieś w polach/łąkach
które wyglądają właśnie na bezpańskie, a nie na ucieknięte
czeto są bardzo komunikatywne
szczególnie jak się je spotka na ścieżce wąskiej, takiej że za bardzo nie ma gdzie zejść

ustawiają się bokiem, wąchają trawę, ukradkiem patrzą, i kombinują jakby przejść bokiem sciezki, czasem tez ziewną, albo się obliżą
i widać, że nie są agresywne, tylko chcą się minąć bezkolizyjnie

Sweetie ziewa w wielu sytuacjach,
Caillou bardzo rzadko ziewa przy psach, ale to ona uczył Sweetie, jak Sweetie -szczeniaka wzięłam ze schroniska. że do dorosłych psów trzeba podejść po łuku, przedstawić się, pokazywała jakie ukłony sie robi, a potem można się już bawić.

I pokazywała też Sweetie co robić jak młody i ciężki labrador na nią skacze i podcina jej nogi w zabawie.
Labradory w zabawie, zupełnie bez agresji, potrafiły skakać na małą jeszcze Sweetie całym ciężarem, co ją przerażało. A ich właściciele nie reagowali, albo nawet jeśli reagowali to całkiem nieskutecznie.
. Na Caillou nie skakały, bo ona po pierwszej próbie skakania odwracała się i pokazywała wyszczerzone zęby -zawsze pomagało od razu. A potem pokazywała tez zęby za Sweetie. I tez pomagało. Obie miały kilka zaprzyjaźnionych labradorów (psów wyglądających jak labradory) i bardzo cieszyły się na ich widok.
Miały zaprzyjaźnionego jednego amstafa -tez się fajnie z nim bawiły. No i wiele innych psów.

Tak mniej więcej do 3 lat obie biegały prawie codziennie luzem po łąkach, za parkiem. oprócz normalnego spaceru na smyczy. Tam przychodziło dużo psów, i czasem zabawa była nawet w 5 czy 6 psów znajomych psów.

Ale jakoś tak ok 3 roku Caillou zaczęło to wkurzać, w tym sensie że chciała sobie spokojnie pokopać dziurę , albo powąchać zioła, zapolować na myszy i poskakać , i powoli zaczęłyśmy raczej chodzić na spacery , bez tych szaleństw z innymi psami. Ona na spacerach je dużo trawy, zjada tez koniki polne, je jagody, jakieś korzonki. Bardzo dużo rozmyśla, wącha, kopie wieeeelkie dziury i obserwuje.

czasem ze Sweetie te 5 czy 10 minut się pogoni, jak je obie spuszczę ze smyczy, czy po-przepycha, ale potem juz nie chce. I jak Sweetie jej przeszkadza w kopaniu dziur i jedzeniu trawy, to się odwraca i warczy na Sweetie w takim stylu "odczep się". I Sweetie po kilku próbach odpuszcza.I sama biega.
Sweetie mogłaby biegać godzinę i dwie 8)

Mnie się wydaje, że projekt żółtej wstążki jest bez sensu. Bo nic nie daje.
Sama bym sobie zawiązała żółtą wstążkę na nodze. gdyby to cos dawało. Czasem czekam pod sklepem z dwoma psami . a mój syn czy córka wchodzą po jakieś picie czy jedzenie . i wtedy przyczepiają sie do mnie namolni faceci, którzy wszystko wiedzą o psach i oglądają programy w telewizji o szkoleniu psów i koniecznie muszą mnie pouczyć w tym zakresie. I nawet jak im mówię, że nie mam ochoty z nimi gadać, to i tak stoją i gadaj brednie :roll:

Caillou całkiem nie jest agresywna. Często sama prosi, żeby pozwolić sie jej przywitać ze szczeniakiem -wystawia łapą szczeniaki i prosi.
Wtedy podchodzimy i ja z rozsądnej odległości pytam czy możemy się przywitać. Przeważnie ludzie chcą ,ale nie zawsze.
Na małe szczeniaki Caillou nigdy nie warknie nawet jak na nią skaczą przy witaniu, ale sama wtedy odskakuje. Szczeniaki ją zachwycają.

Artykuł ciekawy. To prawie jak Caillou. 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28648
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 02, 2016 12:36 Re: koty Patmola

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28648
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 02, 2016 13:05 Re: koty Patmola

Patmol pisze:ziewanie jest fajne
mnie też się zdarzało samej ziewać jak agresywnie wyglądający pies podchodził za blisko i za bardzo na wprost

Problem w tym, że psy nie zawsze to rozumieją w wykonaniu człowieka. Tu jest to fajnie wyjaśnione i ja się przychylam do większości wniosków:
http://wesolalapka.pl/blogi/blogowisko/ ... pokajajace


Patmol pisze:Mnie się wydaje, że projekt żółtej wstążki jest bez sensu. Bo nic nie daje.

No pewnie. Nic nie zastępuje kultury. Nawet może pogorszyć sprawę bo co z psami nieoznakowanymi? Do nich można puszczać? A co z kotami na smyczy? Też mają mieć wstążki? Swoją drogą ciekawią mnie doświadczenia kociarzy ze spacerów ze swoimi mruczkami. Ciekawe czy jest wątek o tym na forum. Oni przecież też mają prawo korzystać z parków.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt wrz 02, 2016 13:11 Re: koty Patmola

Koniczynka47 pisze:Problem w tym, że psy nie zawsze to rozumieją w wykonaniu człowieka.

wiem
ale mnie to uspakaja, szczególnie w sytuacji gdy nie mam lepszego pomysłu (pewnie to kwestia,że poprzez takie ziewanie bardzo się dotleniam)

ciekawe czy wtedy właściciele psów luzem tez mówią "on się chciał tylko przywita, a pani kot jest agresywny">

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28648
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 02, 2016 13:18 Re: koty Patmola

Właściciele kotów pewnie biorą mruczki na ręce jak widzą podbiegającego psa, co może się skończyć dla nich źle, jak pies zacznie obskakiwać, a kot drapać w panice.
Muszę sprawdzić czy Bambo (mój koci mutant) umie chodzić na smyczy. Wśród jego akcesoriów były szelki ze smyczami (zwykła i automatem) co sugeruje, że tak.

Smycz ma nawet papug :mrgreen:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt wrz 02, 2016 13:21 Re: koty Patmola

szkoda, że u nas w parku nie ma spacerujących na smyczy papug albo kotów
Caillou by była zachwycona

widujemy tylko osły, konie i wielbłądy
a z małych zwierząt była kiedyś fretka /lub coś podobnego

a jak się z papugą spaceruje ?
ona siedzi na ramieniu? idzie? leci ?

Caillou czasami ziewa w domu, jak jest sytuacja w której nie wie co zrobić
jakiś problem do rozwiązania

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28648
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 02, 2016 13:25 Re: koty Patmola

Patmol pisze:a jak się z papugą spaceruje ?
ona siedzi na ramieniu? idzie? leci ?

Nie wiem od strony praktycznej. W teorii powinna siedzieć na ramieniu a smycz zabezpiecza przed tym, by nie odleciała jak się czegoś wystraszy.
Niemniej jednak widziałam filmiki z wolnych lotów Ar, coś niesamowitego, pokazuje to inteligencję tych ptaków:
https://www.youtube.com/watch?v=Ps6GjQDOJXE

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt wrz 02, 2016 13:37 Re: koty Patmola

super

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28648
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 02, 2016 13:44 Re: koty Patmola

Patmol pisze:Caillou czasami ziewa w domu, jak jest sytuacja w której nie wie co zrobić
jakiś problem do rozwiązania

Bardzo często psy ziewają w niepokojących je okolicznościach (często subiektywnie pojmowanych :wink: ), będąc pod presją, również kontaktach z ludźmi np. u weterynarza, czy innymi zwierzętami.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt wrz 02, 2016 13:49 Re: koty Patmola

ale wtedy siebie uspakajają? chyba nie?
tylko intensywnie myślą i może to ziewanie jest rodzajem dotlenienia się

w kontaktach z kotami Caillou czasami ziewa, gdy nie chce zastosować siłowych rozwiązań, a nie ma innego pomysłu co zrobić
np chce zając fotel, juz zajęty przez kota

chcociaż jest to tez dla mnie jakaś informacja, że dla Caillou ta sytuacja konkretna jest jakoś trudna

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28648
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 02, 2016 14:47 Re: koty Patmola

Koniczynka47 pisze:Niestety większość osób nabywających szczeniaka nie dba o jego prawidłową socjalizację z innymi psami, np w psim przedszkolu pod okiem fachowca oraz z dorosłymi, zrównoważonymi, ułożonymi psami, które nauczyłyby go właściwego witania się z psami, wysyłania i odczytywania sygnałów uspokajających, sposobów zahamowania agresji i wielu innych rzeczy czego w psich kontaktach się nie robi lub w jaki sposób się to robi by nie narazić się na przykre konsekwencje.


przeniosę to na grunt koci - kociaka uczy matka i dlatego tak ważne jest aby kocię było z matką przynajmniej do 12 tyg życia. Bo - o ile w domu, w którym jest więcej kotów, można mieć nadzieję, że któryś wujek wychowa kocię - to jeśli malec będzie jedynakiem, zostanie w pewnym sensie kotem niepełnosprawnym emocjonalnie.
I ja to widzę po moich kotach. Miśka, dokocona w wieku 4 lat dwunastotygodniowym Guciem zupełnie nie wiedziała, co z takim gówniarzem się robi. A on - także pozbawiony matki mniej więcej w tym samym czasie ( miesiąc przebywał w DT), też kociej mowy nie znał. Oni są ze sobą 5 lat prawie - owszem, tolerują się, ale nadal nie rozumieją. Pitek i Menda są zupełnie inni. Kocią mowę ciała (i nie tylko :mrgreen: ), mają opanowaną do perfekcji.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16534
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 23 gości