Jak się dokocić i nie zwariować?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 14, 2016 9:45 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Ja z nich jestem bardzo dumna. Ale i tak sie bede denerwowac ;) noe oczekuje cudów, niech sie docieraja po swojemu. W tej bajce zjadam nerwy grzebiac w kuwecie i zastanawiajac sie czyje to, czy maz posprzatal juz wczesniej, slowem czy wszytko jest ok. Nasluchuje czy jedzą, pija. Bawie sie z czarną (rudy na razie nie ogarnia co ja chce od niego, chociaz raz sam zaczepil pana zolwia).
Ale widze tez ze zuza ma juz mniejszego fpcha, znow lazi za mna do yoalety, wita mnie w drzwiach, jak nie ma leona to wejdzie na kanape sie otrzec o nas, chociaz mizianie to tylko gdzies na wysokosciach.
On za to coraz mniej siedzi w dziurach, wyleguje sie na parapecie i ma ochote zwiedzac mieszkanie bez pomocy. A co najwazniejsze z oczu mu sie mniej leje i zaczyna dopraszac sie pieszczot.
Jest dobrze, bardzo dobrze. Pytanie czy musza poleciec klaki czy warczenie wystarczy jesli on zasygnalizuje uleglosc albo jej przywali? On nie warczy i nie wydaje innych dzqiekow. Ma ja totalnie w dupie, chociaz szybciej przechodzi obok niej niz w innym miejscu.

AleksandraZebrowata

Avatar użytkownika
 
Posty: 322
Od: Czw cze 30, 2016 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 14, 2016 9:48 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Kłaki mogą, ale nie muszą polecieć - wszystko zależy od temperamentów kotów i ich tolerancji na kocie towarzystwo i zmiany.
Czasami lecą kłaki, czasami kończy się na warkotach, ew. niegroźnym pacnięciu łapą bardziej na postraszenie. A czasami nic się nie dzieje.
U Was idzie bardzo fajnie, tak trzymać :ok:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 14, 2016 9:51 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

:1luvu: :1luvu: :1luvu:
Jest świetnie, jak na tydzień dwóch dorosłych kotów razem. No, bywa, że dokocenie najbardziej przeżywają opiekunowie :wink: . Grzebanie w kuwecie to uznany sport kociarzy :mrgreen:

Co do dotarcia - czasem bywa uzdrawiający konflikt ale częściej sytuacja się stopniowo układa sama. Ot, jeden syk zamiast dwóch, 5 cm bliższa mijanka, przez nieuwagę drzemka na jednej kanapie ...
Świetnie sobie radzicie, choć wiem, ile to stresu kosztuje :ok:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Nie sie 14, 2016 10:34 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Klaki potrafia polecie nawet dlugie lata od dokocenia. Wystarczy roznica zdan na jakis temat i kochajace sie koty, co sobie na codzien myja uszka, potrafia sobie spuscic manto. One tak rozwiazuja konflikty, nie trzeba sie wtracac.

A mi odbilo pare tygodni temu i znow sie dokocilam. Mam mala puchata kulke, do towarzystwa dla Ezia, 3 letniego kocurka, ktorego dziewczyny nie lubia, a Morgan to juz dziadzio i on woli spac niz szalec. A Ezio tyje. Mala kulka spelnila swoje zadanie, zakochana jest w wujciu Eziu, szaleje z nim, biegaja, miziaja sie, ona go przychodzi mordowac, on ja przygniata do ziemi i szoruje uszy :)
Ryfka, ktora kocha tylko ludzi nawet delikatnie daje znaki ze chcialaby sie pobawic. W paitek ofiara tej zabawy padla moja praca, ale zobaczcie ten jezyk ciala https://scontent-lhr3-1.xx.fbcdn.net/t3 ... 1388_o.jpg Ta brzuchem do gory to Ryfka, co sie boi kotow.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11234
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Nie paź 02, 2016 11:59 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Nie bylo mnie jakis czas, ale dzieki temu moge sie wypowiedziec szerzej na temat dokocenia. Minely dwa lata w sumie jak moje wariaty sa razem. Na poczatku nie bylo latwo, pisalam z reszta nt. moich rozterek. Na dzien dzisiejszy sytuacja jest bardzo dobra. Saszka po ok. roku przestala sie gniewac i znowu jest moim miziakiem, Grafi lekko przez nia ustawiony dorosl i juz tak nie wariuje. Z perspektywy czasu moge stwierdzic tylko jedno: trzeba czasu i obserwacji kocich zachowan, zeby wiedziec kiedy jedno albo drugie potrzebuje wsparcia. Nie moge powiedziec, ze moje dokocenie bylo trudne - raczej emocjonalnie odbilo sie na mnie. Do dnia dzisiejszego maja czasami dni, w ktorych widać, ze maja focha na siebie. Ale to mija, role im sie ciagle odwracaja. Raz Sasza kąsa i zaczepia Grafka, za jakis czas on ja goni do upadlego. Maja swoje ustalone miejsca w domu: jego sa parapety, jej polki na scianie, choc czasem milosciwie pozwala mu na nich polezec.
Obsewujcie swoje koty - ich zachowania i reakcje powiedza Wam wiecej, niz niejeden poradnik:) No i badzcie cierpliwi, choc sama wiem jakie to trudne:) :201461

diewojtyna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4
Od: Pon wrz 09, 2013 17:13

Post » Nie paź 09, 2016 20:39 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

hej! witam ponownie , pojawila sie nowa kotka u mnie Gwiazdka ,8 letnia persiczka , kotka odebrana interwencyjnie , wysterylizowana , jest u mnie od 5 dni .Zaraz po odebraniu zostala u weterynarza z koniecznosci ogolona , przebadana -wyniki ok . Siedzi narazie w lazience poniewaz mam kota Kminka rezydenta tez 8 letniego kastrata od 2 lat u mnie.Gwiazdka przez pania dokarmiajaca uwazana byla za cudna kotke , przytulajaca sie , miziasta,potrzebujaca kontaktu z czlowiekiem , panie w lecznicy tez poradzily sobie z nia bez problemu ,golenie , czyszczenie zebow nawet bez narkozy. A na mnie fuczy ,nawet na ruch reki , dzisiaj juz moze mniej troche . W kazdym razie nie chce zeby ja ruszac ,glaskac ,wiec ok ,jedynie tyle co musze ja wziac zeby przemyc oczy i tak sobie siedzi . Staram sie tam do niej wchodzic ,gadac , zeby przywykla do mojej osoby , oba koty powarkuja na siebie przez otwory w drzwiach , ale nie ma rzucania sie na drzwi jak to bylo przy poprzednich tymczasach .Ani jeden ani drugi nie probuje nawet czmychnac mi miedzy nogami jak wychodze z lazienki. Szkoda mi Gwiazdki ze sama tam siedzi,moze ktos doradzi po czym poznac ze sa juz gotowe na zapoznanie sie ?? Czy z wypuszczeniem mam czekac az sama do mnie podejdzie ktoregos dnia?

kocka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4806
Od: Pt lut 27, 2015 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 09, 2016 22:28 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Myślę że może syczec na zapach Kminka. Kuj rece. Nie przytulaj i nie glaskaj to przed pojdziem do niej.
Podmieniaj zapachy.
W pewnym momencie ja zwatpilam ze Leon wyjdzie do nas sam spod łóżka Ale w koncu sam to zrobił. Ona też któregoś dnia uzna że "no trudno musi mi tą babą dawać jeść i może lepiej ją pokochać".
Z wypuszczaniemm na dwoje babka wrozyla. Na żywioł można jak wcześniej powymieniasz zapachy. A można małymi kroczkami i tygodniami ją w łazience trzymać. Może masz opcje żeby ją z łazienki przenieść do oddzielnego pokoju będzie jej bardziej domowo? Jak nie to w jakiś dzień można spróbować i obserwować co się dzieje. Zależy jak będzie agresywna sytuacja.
Kminek widział inne koty u Was jak rozumiem? Jak reagował? Zuza mi po pol roku zdziczala chociaż byłam pewna ze pozytywnie od razu odbierze drugiego kota... A tu niespodzianka

AleksandraZebrowata

Avatar użytkownika
 
Posty: 322
Od: Czw cze 30, 2016 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 10, 2016 15:41 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Kminek na inne reagowal agresywnie , ale taka cicha agresja , zapedzanie w rog i nie pozwolil sie ruszyc albo skakal znienacka na kota , no i warczal , teraz mam wrazenie ze jakby jest bardziej ciekawy , moze dlatego ze to kotka , a moze tamte byly bardzo chore a Gwiazdka mimo zaniedbania jest zdrowa , boje sie ze jak ja przeniose do innego pokoju to znow sie wycofa.

kocka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4806
Od: Pt lut 27, 2015 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 10, 2016 21:07 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Gwiazdka pierwszy raz podeszla do mnie sama i dala sie poglaskac ale wciaz nie wiem kiedy ja wypuscic :(

kocka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4806
Od: Pt lut 27, 2015 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 10, 2016 21:40 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Zabezpiecz pokój tak żeby nie miała się gdzie głęboko schować. Jakieś schronienie musi mieć. Daj jej parę dni. Poczuje się bezpieczna to zacznie się zbliżać do ciebie jak dziś.
Im kontakt nie jest potrzebny już teraz. Ewentualny kontakt i swoboda przemieszczania jest potrzebna tylko tobie. Jak się panna zle w łazience czuje albo uważasz że to zą małe/za ciemne pomieszczenie to ja przeprowadź gdzieś indziej.
Tak jak pisałam jak ci bardzo zależy na ich kontakcie na już to puść ja na salony (lepiej byłoby najpierw podmienić kocyki parę razy) i obserwuj. Jak się będzie krew lala to schowasz pannę znowu. Tylko wcześniej przemysl gdzie się może skitrac i zabezpiecz tę miejsca żeby sobie krzywdy nie zrobiła jak się przestraszy

AleksandraZebrowata

Avatar użytkownika
 
Posty: 322
Od: Czw cze 30, 2016 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 02, 2016 12:32 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

witam,

proszę o pomoc , dokładnie o jakiś plan działania przy przyzwyczajaniu się dwóch kotów do mieszkania razem , punkt za punktem , przeczytałem wiele wątków w tym temacie i przydałoby się to wszystko usystematyzować .

Sytuacja wygląda następująco , wraz z żoną zdecydowaliśmy się na drugiego kota. Jesteśmy 5 miesięcy po ślubie , kotka rezydentka ma 12 lat, kocha moją żonę , całe życie spędziła z nią , po mojej wprowadzce do ich domu „Kora” zaakceptowała mnie , rzadko bawi się ze mną , nie bardzo reaguje na moje zawołania , jest wycofana i często mnie olewa, dobrze jest gdy tylko ją karmię
Po poszukiwaniach trafiliśmy na 2 letniego kocurka , który od 3 tygodni mieszkał w gabinecie weterynaryjnym , został znaleziony na ulicy i tam przyniesiony. Kot został wykastrowany , odrobaczony , zaszczepiony , miał dobrą opiekę tam. Bardzo lubił zwierzęta , które trafiały do gabinetu , a nas przywitał od razu mruczeniem i przytulaniem , zdecydowaliśmy się na jego adopcje , i tak „Rasti” trafił do naszego mieszkania.

Przygotowaliśmy dla niego oddzielny pokój , z miseczkami , kuwetą . Zaraz po przyjeździe do domu wypuściliśmy go z kontenerka w pokoju , po 1 minucie juz przytulał się do Nas , spacerował po pokoju , szybko poczuł się jak u siebie , zero strachu przed nowym miejscem , od razu zjadł całą miseczkę jedzonka i skorzystał z kuwety . Ideał na wejściu.

Po 2 dniach okazaliśmy pierwszy raz koty , młody był bardzo zainteresowany i chciał podejść a rezydentka syczała na niego i trzymała go w dystansie. Pomyśleliśmy , że jest ok, Kora jest starsza silna i trzyma małego w ryzach. Następnego dnia wieczorem powtórzyliśmy sytuację , i w pewnym momencie rezydentka odchodząc od niego do pokoju w którym on mieszka została zaatakowana skokiem na plecy , futro się posypało , bo naszej interwencji koty się rozbiegły. Później młody próbował znów skoczyć ale zatrzymał się nad leżącą rezydentką , która tak na niego warczała i pokazywała zęby , że się zatrzymał. Następnego dnia postanowiliśmy zapakować młodego w kontenerek i okazać ich sobie w ten sposób , ponieważ Kora wykazywała duży strach z swobodnym spacerowaniu po domu w czasie zamknięcia Rastiego w pokoju. Rezydentka po zobaczeniu go zamkniętego nawet nie podeszła tylko zesztywniała , ogromny strach i nic więcej , zero reakcji. Kora bardzo sie boi i nie czuje się komfortowo w domu. Chcieliśmy wprowadzić rezydentkę do pokoju małego , żeby zmiksować zapachy , ponieważ rezydentka nie śpi na posłaniu i nie mamy co podmieniać , zabrałem nowego do 3 pokoju , a żona chciała ją tam zawołać , zero reakcji , podchodzi na 1,5 m do wejścia i nic . Zaczęła syczeć nawet na żonę. Jest bardzo przerażona tym wszystkim, a my bardzo zdołowani , żona martwi się bardzo kotką , ja również i jest mi głupio bo nowy kot jest wobec mnie niesamowity i chciałbym , żeby był w naszym życiu.

Misque

 
Posty: 1
Od: Śro lis 02, 2016 9:45

Post » Sob gru 10, 2016 10:53 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Założyłam swój wątek w tej sprawie (viewtopic.php?f=46&t=178167&start=15), ale trochę rozmowa tam umarła. Nie chcę go odgrzewać, skoro jest specjalny wątek dedykowany dla problemów podobnych jak mój.

Mam dwa koty - kocura i kotkę, rodzeństwo 3,5 roku, zawsze razem. Kocur dominator, miziak paskudny, bardzo do mnie przywiązany, na moją nieobecność dłuższą niż kilka dni (opiekuje się nim mąż lub rodzice dojeżdżają) reaguje zapaleniem pęcherza. Koteczka typowy tchórz i miziak na życzenie. Kochana kocia dama. Nawet jak brat ją próbuje zgonić, ona wybacza i liże go w czoło. Chociaż parsknięciem także potrafi się odgryźć, co dla brata jest wyraźnym znakiem że przegiął. Tolerują się, biegają aż furczy, czasem (ale raczej rzadko) razem śpią, on jest kocim panem domu.

Chciałam je dokocić małym maine coonem (dziewczynką). Wiem od hodowcy, że jest umiarkowanie zabawowa i umiarkowanie miziasta (to ostatnie jest dla mnie ważne, bo nie będzie bardzko konkurowała z kocurem o miano króla kolan). Czytam ten wątek i widzę, że większość osób tu ma inną sytuację.
- dokaca dorosłego samotnika kociakiem/drugim dorosłym kotem
- dorosłe koty innym dorosłym kotem

Uważam, że ten wątek jest bardzo cenny i świetnie, że można go przeczytać. W moim wątku dostałam kilka uwag, które wzięłam sobie do serca i praktyki. Niestety obecnie skłaniam się ku rezygnacji z dokocenia, bo boję się o stres swoich kotów. :201461

Zastanawiam się jednak nad kilkoma rzeczami:
- czy zdarza się, że w kotce, która nigdy nie rodziła (po serylce) budzi się chęć opiekowania się malcem (taka sugestia padła w moim wątku)
- jak Maine Coony dogadują się z najpiękniejszą kocią rasą zwyczajną
- czy możliwe, aby młoda kotka mała przejęła rolę dominującą w ich grupie
- jak to jest u kotów - duży znaczy ważniejszy i dominujący?

Z góry dziękuję za jakiekolwiek uwagi :)
Obrazek

mag.da.lena

 
Posty: 78
Od: Nie lis 03, 2013 19:37

Post » Sob gru 10, 2016 11:01 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Moze, ale nie musi. Moja Ryfka nigdy nie rodzila, miala sterylke aborcyjana. Jak Ezio byl maly, to sie nim opiekowala. Ale malutkiej Floof, ktora wzielismy pol roku temu, sie jakby bala. Wszystko zalezy od charakteru i przebojowosci kota. Ezio od poczatku byl boidupa, bardzo niesmialy, strachliwy kotek. Mysmy byli trzecim domeme w jego 6 tygodniowym zyciu. Floof od poczatku byla radosnym, przebojowym kociakiem, ktory wszystkich zaczepial do zabawy. Ezio sie w niej zakochal, z wzajemnoscia. Od pierwszego dnia sa nierozlaczni. Tinka na poczatku byla nastawiona negatywnie, napadla mala Floof w kuwecie, dzis ja po prostu ignoruje, i traktuje jak Ezia. Floof ma ja w puszystym zadku.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11234
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Sob gru 10, 2016 11:21 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Przepraszam za głupie pytanie, ale nie znam Twoich kotów. A co Ryfka na Floof jak już podrosła?

Myślę, że jeżeli Lusiek zostanie na górze w hierarchii, to może się dokocenie udać. Łagodny Maine Coon nie powinien nawalać mojej Tosi (tak hipotetycznie przynajmniej). Wiadomo, że początek może być trudny. Gorzej, jeżeli Lusiek zacznie czuć się zagrożony i tak mu zostanie. Tego najbardziej się boję. Tosia chociaż może mniej bystra, jednak nie ma tak nagrzane w głowie jak on.
Moja Tosia to strachulec potworny, ale do gości jest odważniejsza niż Lusiek. Z innymi zwierzakami nie miały kontaktu. Do ptaków zza okna są nastawione jednakowo - instynktownie.
Obrazek

mag.da.lena

 
Posty: 78
Od: Nie lis 03, 2013 19:37

Post » Sob gru 10, 2016 11:36 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Ryfka to ciezki przypadek. Ona kocha wszystkich ludzi, ale kotow sie boi. Jezy sie na koty przechodzace przez ogrod, kiedy ona siedzi bezpiecznie w srodku. Do reszty kotow jest taka, ze chcialaby sie pobawic, ale sie boi. Jak trzymam ktores unieruchomione, bo teraz miziam ja :twisted: to podejdzie, polize w uszko, powacha. Trzy lata jej zajelo zeby spac na tym samym lozku co reszta. Czasem ma przeblyski, zeby bawic sie razem z Floof, np w ganianego, chowaja sie za sprzetami, czaja sie, ale gania jedna druga. Jak ktores zalicza wizyte u weta, to Ryfka po przyjsciu obwacha i polize nieszczesnika. Zyje sama w swoim swiecie.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11234
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: skaz i 219 gości