Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) Potrzeba nam kciuków za zdrowie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 28, 2016 1:43 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

No pewnie! Nic się nie wydarzy, nie będzie takiej konieczności, nie może być, koty mają - muszą! być zdrowe!!! :ok: :ok: :ok:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lip 28, 2016 2:02 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

Ja akurat zauważyłam ze moje koty sa w ogóle z tych nie chorujących. Molka sie juz nacierpiała, wiec wyganiam od niej wszystkie choroby i zle fluidy, a Fuks to robot, jego nic nie dotyczy :lol:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Czw lip 28, 2016 2:12 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

Dobranoc ide próbować spac, choc najlepsza pozycja przy mojej przypadłości cieśni to na stojąco przy ścianie :twisted:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Czw lip 28, 2016 2:16 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

Moja Tosia tez nie choruje, a Marysia i Kitusia na szczęście nie mają chorób a jedynie jak ja to mówię dolegliwości, które są upierdliwe ale wynikaja z wieku. Kitusia cudownie się trzyma, dziękuję losowi ze nie choruje. Kryształki się rozpuszcza w moczu a stawy nawilża. Na starość leku nie ma. Kitusia stara nie jest absolutnie, ale już kosteczki potrzebują wsparcia.
Wiem jak moga koty chorować - dziękuję losowi, że moje to oszczędza.
Straciłam Maciusia. Wiem ze gdybym miała wtedy wiedzę taka hak teraz to może by do tego nie doszło. Nie wiadomo skąd wziął się rak, ale obwiniam siebie za niego - być może mogłam Maciusia uchronić, ale poniosłam porażkę :placz: Nigdy więcej nie chce juz tego przechodzić. Wole dmuchać na zimne.

Na stojąco przy scianie ;) Dobranoc Kochana spij dobrze :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lip 28, 2016 11:31 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

Żyjąc z kotami nigdy nie jest nudno. Jak nie wyleją kawy na biurko i przy okazji pół pokoju, to rozmażą kupę po całym mieszkaniu, choć na szczęście ostatnio tego nie mieliśmy. Była to ewidentnie moja wina, bo podawałam mleczka animondy nierozcieńczone w wodzie codziennie. Teraz rozcieńczam 1:5.
Wczoraj Marysia zeszła z szafy po to, by zaraz niezasłużenie oberwać od Kitusi po głowie - biedna, tak się zdenerwowała, że uciekła na szafę i nie schodziła z niej do białego rana. Obraziła się na wszystkich.
Dzisiaj Marysia myła sobie uszki w łazience a Tośka po cichu weszła na umywalkę, wycelowała, i całym swoim czarnym ciałkiem spadła biednej zaskoczonej Marysi na głowę. Na metrze kwadratowym nie było gdzie uciekać, więc chwilę koty się kotłowały ze sobą aż udało się Marysi wyplątać z sideł Tosi, przecisnąć się przez kocie okienko w drzwiach i uciec. Znowu zwiała na szafę.
Kiedy jak co dzień rano, poszłam przywitać się z Kitusią, która poranki spędza z m. w pokoju, zauważyłam że w oczku ma ropę i oczko jej łzawieje. Nosz normalnie jak nie urok to... zapalenie spojówek :evil: Przemyłam oczko i czekam na efekt. Być może to po prostu ciało obce. Jak tak to oczko wydobrzeje samo, jak nie to znowu wet.
Tośka drze japę (bo tego się inaczej nie da nazwać) od świtu do godziny aż się zmęczy. Myślałam, że jej to przejdzie po rujce, ale nie! Dziś w salonie, gdzie nikogo nie było, darła się do zdarcia gardła. I nie ma na to rady, to nie wina, że nie interesujemy się koteckiem, bo jak pójdę do pokoju to ona znowu idzie do innego pokoju i tam też się wydziera. I tak - Toska idzie do kuwety to cały budynek musi wiedzieć. Tośka wejdzie na stół to każdy musi na pewno to zobaczyć. Tośka pójdzie do pokoju to się wydrze, aby mamcia na pewno wiedziała, gdzie córa przebywa itd. Tośka chodzi ode mnie do m. i drze się wniebogłosy. Czasem wprawdzie melodyjnie to brzmi, ale rzadko.
Mówią, że to jest właśnie gadatliwy kot. Ja myślałam, że gadatliwy kot odpowiada na pytania jak Marysia, pyskuje, coś tam mruczy pod nosem, a nie terroryzuje cały dom darciem się, jakby kto z niej skórę ściągał.
Pamiętam jak Mirka opowiadała, że już jak Tosia była mała to krzyczała w klatce :D Ten typ tak ma. Żałuję, że nie mogę tego nagrać.
Dziś za to Tosia zjadła ślicznie podwójną porcje śniadania - tuńczyk z warzywami z mamiora. I też zauważyłam, że jednym z objawów, że Tosia dorasta jest to, że posmakowały jej tuńczyki :) Ale zauważyłam, że coś tych tuńczyków w karmach jest za dużo. Najwięcej jest karm z tuńczykowymi odmianami - ciekawe czy to dlatego, że koty wprost szaleją za tuńczykiem, czy dlatego, że tuńczyk jest tani, więc łatwiej wyprodukować różne dania z nim. W każdym razie tuńczyka dużo a innych mięs mało, więc wczoraj posłałam zamówienie do zooplusa mając to na uwadze. Paczka będzie bardzo, bardzo różnorodna. Niech koty jedzą ze smakiem, bo po tyłkach natrzaskam!

W małym sklepiku spotkałam sąsiadkę z pierwszego piętra. Jest to już babinka. Kiedyś wydawała mi się wyjątkowo wredna, bo taka też była dla nowych sąsiadów, o wszystko miała pretensje, ale takie absurdalne. Potem od słowa do słowa okazało się, że ona ma i psa i koty i ona te zwierzęta kocha z całego serca. No i obie robiłyśmy zakupy spożywcze w jednym momencie a ona zawsze pyta - jak kotki? dobrze! a jak Pani kotki? i tak się dowiedziałam, że zmarł jej 16letni kotek i ona bardzo po nim rozpacza. Piesek zmarł w zeszłym roku. Okazało się, że chodziła z kotem do mojej wetki i kot był leczony na serce, a zmarł na tarczycę, która była nie rozpoznana. Sąsiadka zawiozła kota do innego weta i tamten ustalił przyczynę choroby. Objawem było to, że kot normalnie nie chodził na tylnych nogach tylko jakoś inaczej, nie wiem jak to opisać. I nie wiem co o tym myśleć. Moja wetka u moich kotów sprawdzała tarczycę, zawsze sugerowała badania krwi na wszystko. Tamten kotek też miał badania krwi a na tarczycę nie. Ale ponoć gołym okiem było widać, że źle chodził. Ta nowa wetka powiedziała, że nie robi się tutaj badań krwi na tarczycę, że trzeba to wysłać do Niemiec. Bardzo dziwne. Pierwsze słyszę. Coś mi tu nie pasuje.
Żeby tego było mało to sąsiadce na działce okociła się kotka i ma małe koty. W zeszłym roku powiedziała mi dokładnie to samo. Jej mąż chodzi je codziennie karmić. Ona chciałaby wziąć kota do domu, ale nie weźmie. Boi się, że ja umrze to co będzie z kotami. Doskonale ją rozumiem. I wiem też, że ma jeszcze jednego kota.
Trochę żałuję, że nie powiedziałam jej, że jak będzie miała problem ze zdrowiem kota to jej pomogę. Ale powiedziałam to w zeszłym roku to powiedziała, że daje radę nosić kufer z kotem do weta. Będę musiała z nią jednak porozmawiać. Bo ona jest całkowicie skazana na łaskę i nie łaskę weta a ja to mogę zawsze z necie doczytać i coś zasugerować. Teraz z tą sąsiadką bardzo się lubimy. Jedno mogę o niej powiedzieć - kocha zwierzęta równie mocno jak my i na pewno pasowała by tutaj do naszego grona :) I jest ze Lwowa :D To istotna informacja dla niektórych, ale ja ciągle nie łapię dlaczego ;)

Wczoraj przyszedł też wujek gazownik. Wujek gazownik jak wchodzi do mieszkania to nie jak normalny człowiek tylko od progu głośnym i tubalnym głosem się wita. Koty zaskoczone nagłym hukiem rozbiegają się gubiąc własne ogony po drodze! I oczywiście wujek zaskoczony - że co one się tak boją?! Ile razy mam powtarzać, że jak się wchodzi do domu kociego i na wstępie tak się drze to koty nie wiedzą kto przyszedł, bo nawet nie są w stanie zobaczyć, bo już muszą uciekać :roll: W kolejnych sekundach, kiedy wszyscy przyzwyczajamy się do tego głośnego głosu koty powoli wychodzą z ukrycia. A wychodzą, bo... wujek to wielki miłośnik kotów. Też nie dawno zmarła mu kotka 16letnia (wychodząca o dziwo). Była bardzo chora, ale również leczona, robili co mogli i nie udało się. To wujkowi złamało serce i nie chce więcej kotów. Dlatego tym bardziej lubi do nas przychodzić. Wszystko go u nas cieszy - koty, drapaki, zabawki, fontanny itd. A koty go lubią, Marysia zawsze po czasie przychodzi się przywitać i jest głaskana przez wujka co cieszy ich obojga. Wujek pytał czy jedziemy na wakacje. Powiedziałam, że nie, bo jesteśmy spłukani. Zrozumiał w mig, że przecież mieliśmy inwestycje. Chciał nam załatwić wakacje za grosze nad morzem, ale powiedziałam, że mam teraz chore koty i muszę im podawać tabletki przez miesiąc i nie bardzo mogę wyjechać nawet na dwa dni. A on - rozumiem, czyli macie w domu szpital! - On wie co to szpital w domu, bo oni też mieli w ostatnich tygodniach życia kotki. Na szczęście u nas to nie szpital, a tylko przychodnia. I oby jak najdłużej :ok:

Z kotami nie ma nudy :kotek:

(sorki za elaborat, ale czułam potrzebę, żeby się wygadać :oops: )

Aha, ponoć Wiktoria i Kornelia się ostro kłócą. Wiktoria była cała w skowronkach, ze do mnie jedzie, aż się dowiedziała, że razem z nią jedzie jej siostra :ryk: Wykorzystam je i zrobię im dużo zdjęć, będziemy robić sesje w plenerze.
Kurde, chcę wynieść graty do lokalu i poustawiać tam wszystko a nadal nie mam tam prawa wstępu. Wujek gazownik pytał czy byłam w lokalu - powiedziałam, że nie, bo nie mam tam prawa wstępu. Krzyknął - dlaczego?! A ja, bo m. mi nie pozwala. M. nie umiał powstrzymać grymasu uśmiechu pod nosem. To bardzo dziwne. A może w moim lokalu jest już sklep spożywczy :20147
Muszę też się przejść do pewnego sklepu na którym widnieje kartka pisana ręką jakiegoś staruszka - nagle teraz pojawia się informacja, że staruszek wyprzedaje całe studio fotograficzne za dobrą cenę. Taki zbieg okoliczności <3 Miałam tam iść już wcześniej, ale się wstydziłam. Takie ciągłe wstydzenie się mocno ogranicza w życiu :/

ps. 2 Maryśka drapie się w uszach. Ona się tak wycwaniła, że jak mam jej umyć uszy czy podać lek to spiernicza przede mną jak tylko o tym pomyślę. Ostatnio cały dzień ją goniłam. Zakropiłam jej uszy, ale umyć już nie dałam rady. Wszystko w uchu się rozpłynęło i teraz ją swędzi :roll: Muszę znowu ją gonić :?
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lip 28, 2016 11:59 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

Mówię ci ze m. cos ci szykuje jakąś niespodziankę /. :mrgreen:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 28, 2016 12:00 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

Taa, po nim to się spodziewam jedynie tego, że potrzaskał mi duże lustro, albo szklaną gablotę i teraz nie ma kasy, żeby mi odkupić i podmienić :ryk:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lip 28, 2016 12:35 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

klaudiafj pisze:Dobranoc Ciocie :)

Obrazek

Obrazek
:kotek:


ale pieszczoch :201461 :201461
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Czw lip 28, 2016 14:24 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

Tosia jest ogromnym pieszczochem, największym :D Jak się zaczynamy tulić to ona przytula się do mnie jak dziecko :) Buziaczek nadstawia do całowania, kręci się, żeby się jak mocniej przytulić i mruczy jak traktor. I tak może w nieskończoność, a jak ją odstawiam ja podłogę, bo idę już robić co innego, to ona staje na dwóch nogach i wyciąga do góry jak najwyżej rączki i chce znowu do mnie na kolana dalej się tulić. Nawet liże mnie po rękach :) A jak pieszczoszki się przeciągają i ona długo mruczy to potem jej ślina kapie - zawsze się obślini i muszę jej wycierać pysio :) :1luvu: :1luvu: :1luvu: Taki to jest pieszczoszek ogromny :1luvu: :1luvu: :1luvu: :ryk:

Dla odmiany Marysia dosłownie ryje mi się na kolana i rozkazuje bodnięciem głowy i głośnym nakazem Eeee! aby ją głaskać. Potem siedzi i opowiada różne rzeczy - Eee to, Eee tamto i tak sobie rozprawiamy :ryk:

A Kitusia jest najdelikatniejsza. Rzadko wysiedzi dłużej na kolanach, prawie nigdy, woli na podłodze usiąść. Przychodzi nieśmiało i wtedy głaszczę ją po pleckach - napręża wtedy plecki i swój chudy ogonek, albo po główce to wtedy się wyciąga i bardzo lubi drapanie po policzkach czy pod uszkiem, takie delikatne, wtedy aż kładzie się na mojej ręce. I mruczy bardzo delikatnie. Marysia i Tosia jak traktorki, a u Kitusi ma mruczki trzeba zasłużyć. Marysia i Tosia lubią też przesiadywać u mnie na kolanach czy ze mną na łóżku a Kitusia musi mieć swoje osobne miejsce i zachowaną przestrzeń osobistą.

Maciuś znowu był taki, że w nocy domagał się pieszczot i zaczynało się od liźnięcia po ręce, bodnięcia głową ręki, potem łapania za rękę zębami usiłując ją podnieść, aż do mocnych niecierpliwych gryzów. Kiedy mi się naprawdę chciało spać to musiałam się schować pod kołdrę, bo bywał zaborczy. Ale to było kochane, bo tylko do mnie sobie tak pozwalał. I spaliśmy razem zawsze. Maciuś był jak przyklejony do kolan. Ciągle chciał siedzieć na kolanach i się tulić, aż wszystko drętwiało. Jak go ściągałam to przychodził z powrotem. Żałuję, że go ściągałam z kolan. Gdybym wiedziała to nosiłabym go przy sobie stale. Tak bardzo chciałabym go odzyskać :( nie pogodziłam się z jego śmiercią :( Nigdy się nie pogodzę.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lip 28, 2016 15:10 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

Jestem czytam i pozdrawiam wszystkie przytulasy :201461
U mnie największy pieszczoch to Hugo ale nie z racji tuszy :ryk: :ryk: on przychodzi do łóżka daje buziaki i spycha mnie z poduszki :mrgreen:
Migotka lubi czasami wskoczyć na kolanka i się poprzytulać ale tak na króciutko, Pusia jest najbardziej rozgadana, możemy tak gadać bez końca ale przytulanek to nic z tego, pogłaskać można ale rączki czy kolanka to już pisk i w długą.

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26797
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 28, 2016 17:45 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) się porobiło, ale damy radę!

Gosiu, a ja Ci zazdroszczę Hugonka :) Ja już nie mam mojego Maciusia, a też było co przytulać :(

Dziewczyny ja zwariuje z tymi moimi kotami, a szczególnie z Kitusią. Pytanie za 100 punktów - skąd wróciłam? tadam! tak jest! od wetki! :201427

o 17.30 Kitusia trąca mnie łapką, odwracam się, patrzę 8O oko całe załzawione i przymknięte. Wetka od jutra ma urlop 2 tyg. Szybko po męża dzwonie i lecimy do wetki. Nie chciałam czekać skoro Kitusia od rana ma problem z oczkiem, a przemycie wodą nic nie dało. Wetka orzekła, że faktycznie oczy Kitusi są zaczerwienione i stwierdziła, że Kitusię przewiało. Do tego boli ją gardziełko :roll:
Dostała antybiotyk w kroplach i leki na odporność.
Teraz bierze 5 leków na dzień :(

Tatusiek biega po mieście i szuka tych kropli po aptekach, bo w naszej nie mieli i babeczka mogła zamówić dopiero na jutro, a nie chciałam czekać.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw lip 28, 2016 19:20 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) Potrzeba nam kciuków za zdrowi

Klaudia kciuków za zdrowie macie całe mnóstwo :ok: :ok: :ok: trzymamy łapki i rączki zaciskając paluszki. Oby oczka i gardziołko Kitusi szybko wydobrzały.

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26797
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 28, 2016 20:26 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) Potrzeba nam kciuków za zdrowi

:ok: :ok: :ok: :201461
Kitusia, zdrowiej kotuniu.

Świetnie, że błyskawicznie zareagowałaś :ok:
ObrazekObrazek
Obrazek

Batumi [*] 1.06.2009
Padzioch [*] 20.09.2014
Tereska [*] 10.09.2018
Iga [*] 9.10.2019

Kotimont

 
Posty: 1792
Od: Sob cze 13, 2015 22:34

Post » Czw lip 28, 2016 21:28 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 8 :) Potrzeba nam kciuków za zdrowi

Dziękuję za kciuki. Dziś już mi głupio było iść do wetki, bo czuje się jak psychiczna. Jakbym wyszukiwała sama choroby byle by iść do wetki. Serio, już tak się czuję :(
Zajrzałam do książeczki i jednak to zapalenie spojówek - tak wetka napisała.

A Kitusia bez przerwy płacze, a dlaczego? Bo znowu spodobał jej się wielki świat i chce do niego iść. Dobrodusznie pozwoliłam kotom wyjść na klatkę to sobie wyobraźcie, że ta biedna. chorowita Kitunia wędrowała w górę i w dół schodów, a za nią mala Tosia. To był długi spacer. Chyba 20 min stałam przy drzwiach. Kitusia weszła do domu zadowolona i poszła do pokoju. Nie minęły trzy minuty i znowu chce iść :twisted:

Obrazek
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom


[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 13 gości