Witam. Jestem z Lublina. Wyjeżdżam od września na studia do Warszawy wraz z chłopakiem. Będziemy wynajmować kawalerkę.
Mam siedmioletnią kocicę. Wzięłam ją jeszcze w ostatniej klasie podstawówki. Była w połowie dzika, została znaleziona nad zalewem przez pewną panią,która zajmowała się takimi kotkami. Miała 5 miesięcy a już usunęli jej przy sterylizacji sześć kociąt... Gdy wzięłam ją do domu przez pierwszy miesiąc nie wychodziła spod łóżka, miała pod nim jedzenie i picie, do kuwety wychodziła w nocy gdy każdy spał. Dopiero po miesiącu zaczęła wychodzić spod łóżka,bawić się, ale dalej była przerażona. Mieszkam w piętrowym domu, około pół roku zajęło jej zwiedzenie każdego pokoju i wyjście z domu. Przez to,że byłam ciągle przy niej i się nią opiekowałam jest do mnie niezwykle przywiązana. Gdy wracam do domu i mnie zobaczy jeszcze na dworze od razu przybiega, gdy jest w domu i usłyszy mój głos gdy wróciłam również od razu biegnie się przywitać. Czeka pod drzwiami łazienki aż wyjdę, choćbym kąpała się godzinę a ona chciałaby wyjść na dwór. Codziennie ze mną śpi, i koniecznie musi choćby łapką mnie dotykać. Z innymi domownikami już się oswoiła chociaż też zajęło jej to baaardzo długi czas. Teraz gdy wyjeżdżam rodzice proszą mnie żebym zabrała ją ze sobą. Jednak obawiam się jak to zniesie moja kocica. Tutaj wychodzi na dwór, dom jest duży, zawsze ktoś w nim jest, a w Warszawie czeka na nią ciasna kawalerka, brak możliwości wyjścia na dwór, i połowa dnia w samotności gdy wyjdziemy do szkoły/pracy... Poza tym jak już pisałam jest ona bardzo ,,nieśmiała'' i martwię się jak by to wszystko zniosła, sam transport do innego miasta, ale z drugiej strony może też wolałaby ze mną być? Szkoda że nie mogę jej zapytać, dlatego pytam się was
Wszelkie odpowiedzi będą dla mnie ważne,chcę dla niej jak najlepiej