
Jestem nowa na forum, dopiero co założyłam konto, więc przepraszam za ewentualne umieszczenie wątku w złej kategorii.
Jakiś tydzień temu zabrałam mojego 3-letniego kota Bolka (kastrowany) z domu na wsi, gdzie mógł swobodnie wychodzić na dwór do dwupoziomowego mieszkania w mieście. Na początku bardzo się bał i chował po kątach, ale na kolejny dzień zachowywał się już normalnie. Je regularnie, bawi się, łasi, mruczy. Ale są z nim duże problemy

Po pierwsze, rzadko załatwia się do kuwety. Robi tam tylko czasem kupy, a i nie zawsze. Sika w mieszkaniu na podłodze, łóżkach, ubraniach itp. Co może być tego przyczyną? Myślałam, że stres związany z przeprowadzką, znaczenie terenu albo nieodpowiadająca mu kuweta/żwirek. Co doradzacie zrobić?
Po drugie, w nocy strasznie zawodzi. Chodzi po mieszkaniu i miauczy pod drzwiami sypialni i pokojów. To też stres czy może coś innego?
No i po trzecie, ucieka. Gdy tylko zobaczy uchylone okno, od razu się tam pakuje. Wczoraj w nocy wyskoczył przez uchylnie otwarte okno i siedział na zewnętrznym parapecie, gotowy do skoku. Został uratowany w ostatniej chwili. A mieszkamy na 1 piętrze. Jak sobie z tym poradzić? Przejdzie mu to, gdy się przyzwyczai do mieszkania czy cały czas będzie czuł potrzebę ucieczki? Planuję kupić mu szelki i wychodzić z nim na spacery - czy to dobry pomysł, czy lepiej przetrzymać go w domu?
Z góry dziękuję bardzo za pomoc!
