
Dziś z Fifeczką tak sobie odpoczywaliśmy.

Później był odpoczynek na drapaku.
Wieczorem zawiozłem Fifcię na gościnne występy, co by tam pobyła jak będę w szpitalu.
Po otworzeniu transportera w nowym miejscu przywitał ją labrador którego zna i inna kicia, która podeszła z najeżoną sierścią. Fifi się schowała ale po godzinie wyszła napiła się wody i zaczęła zwiedzać mieszkanie. Chyba poznała swoją byłą Panią bo nie było lęków i dała się wziąć na ręce.
Zawiozłem jej chrupki hillsa, i myszkę oraz trawkę w doniczce, którą lubi skubać.
Jakby były jakieś niepokoje to zostałem zapewniony że Fifunia będzie miała swój pokój na te kilka dni.
Wiem że tam jej krzywda nie spotka a się denerwuję czy wszystko jest tak jak powinno być, i jak wróciłem do mieszkania to jakoś tak pusto... przyłapałem się na tym że patrzyłem pod nogi gdzie jest Fifi.