Dziś Kaj obchodzi swoje 15ste urodziny.
O tej porze pewnie jeszcze byśmy się przewalali w łóżku. Wyściskałabym i wycałowała i jeszcze byśmy pospali przytuleni.
Byłby spacer urodzinowy, zaniosłabym Go nad rzekę by sobie podreptał, byłyby zdjęcia, było by specjalne jedzonko (zapewne galaretka warzywno-mięsna), byłby prezent (możliwe, że grawerowana zawieszka i jakieś specjalne przysmaki), który Kaj musiałby sam odpakował, bo uwielbiał rozrywać pakunki...
Jaśmin w tym roku szybko zakwitł i szybko przekwitł. Zwykle pięknie się prezentuje w Kaja urodziny (ostatnią sesję urodzinową miał jego białych w kwiatach), dziś wygląda smętnie.
15 lat... niedokończonych.
2001-2002

Takie było z Kaja małe psiapsiatko. Najśmieszniejsze jest to, że poza dniem przyniesienia do domu i ze dwoma wspomnieniami, nie pamiętam Go takim. Od zawsze był swojej wielkości... jakby z dnia na dzień urósł. Kaj miał siostrzyczkę. Taką samą jak On, tylko grzbiecik był przesiany szarawo i była bardziej przebojowa, Kaj wydawał się taką ciapą. Był raczej grzeczny, ino durny w nauce czystości, lał po całym przedpokoju i za nic nie można było (przez parę dobrych tygodni) zwinąć folii.
2003-2006

Tak samo nie pamiętam czasów bez kotów. Jak to było z samym psem? Kaj przecież zawsze szedł w parze z kotami.. W wieku 2lat z Kirą, 2 lata później dołączył Asche.
2007-2008
Wreszcie tylko mój. Od tego czasu byliśmy nierozłączni... Od teraz miało Mu niczego nie zabraknąć i nic złego się więcej nie przydarzyć..
Jaki tu był ładny. Silny, umięśniony, gładki, lśniący

Jednak w 2008 zaczęło się chorowanie. 2 rzuty.
2009
Na przełomie marca i kwietnia, przeciągu niespełna miesiąca Kaj zamienił się z pakera w kościeja... i takim już pozostał. Takim Go będę pamiętać. Kościste, siwe pyszczydło. Do zdrowia, po paraliżu, pomogły Nam wrócić nasze Podwórkoty - Kot, Kokota i Tiko, dzięki którym miał motywację by patrzeć, sprawdzać, pilnować, niuchać, dreptać za nimi.
2010-2011
Długie spacery, aportowanie badylka, wylegiwanie się na trawce, branie z życia, ile się da.
2012-2014

Na swoim.
2015

Koniec.
Dużo nieszczęść w jednym życiu, jak na tak małe ciałko... o jedno na pewno za dużo.