Jestem posiadaczką półtorarocznego, wykastrowanego, rudego samca rasy Maine Coon. Żyję w domu prywatnym lecz kociak jest niewychodzący (poza wyjątkami kiedy na godzinkę udaje mu się niepostrzeżenie wymknąć). Większość czasu kot przebywa ze mną w mojej sypialni - 80% doby jesteśmy tutaj razem. Kot nawet przy otwartych drzwiach do sypialni woli grzać mi stopy. Jestem w 8 miesiącu ciąży, i jak możecie się domyślić- skończyłam realizowanie wyprawki dla dziecka. Problem z kotem pojawił się.. po złożeniu łóżeczka. Jestem prawdziwą kociarą, nie przeszkadza mi obecność kota w żadnym miejscu ale łóżeczko dziecka jest łóżeczkiem dziecka. Kot od pierwszego wejrzenia zakochał się w łóżeczku i nie ma na niego mocy - zawsze w nim ląduje. Są preparaty odstraszające do pryskania ale nie biorę ich pod uwagę ze względu na to, że dzidziuś niedługo już z nami będzie. Przez dwa miesiące łóżeczko było wyładowane.. pustymi butelkami po wodzie mineralnej, żeby kot nie miał się gdzie położyć, ale zgadnijcie! potrafił wygodnie między butelkami usadowić szanowny tyłek. Tydzień temu wyprałam pościel i stwierdziłam że nie chcę widzieć więcej butelek. Łóżeczko jest przykryte wielkim kawałem tektury - przez pierwsze dwa dni kot na nią wskakiwał i na niej spał po czym stwierdził że to nie jest takie atrakcyjne. Póki co desperacko szuka innego wejścia do łóżeczka - zagląda we wszystkie szpary, próbuje zrzucić tekturę. Moje obawy wiążą się głównie z momentem w którym dziecko się pojawi- czy kot nie będzie próbował walczyć o to atrakcyjne dla niego terytorium? A może stwierdzi że miejsca wystarczy dla wszystkich i będzie się kładł koło maluszka? Obydwie opcje niezbyt przypadły mi do gustu. Jest to jeszcze młody kociak który w każdym ruchu ręką widzi zabawę, a jako że jest ogromnym kotem martwi mnie że noworodek będzie narażony na zadrapania. Również kwestia dlugiej sierści jest niepokojąca. Sama w nocy często budzę się z puchatym ogonem w buzi i wiem, jakie to może być nieprzyjemne

Kot na codzień nie jest agresywny- nowych osobników wita z dystansem. Na dzieci reaguje głównie ucieczką - lecz najmłodsze dziecko z jakim miał styczność to 14 miesięczna dziewczynka która niezgrabnie za nim goniła łapiąc go za ogon. Nie reagował przemocą, uciekał gdzie się tylko da. Ale jak dziewczynka się obracała żeby wrócić do rodziców to kot za nią szedł.
Co możecie mi poradzić w sprawie łóżeczka? Jak się dogadać z kotem w tej kwestii? Martwię się że nie będę mieć wyboru i będzie musiał wylądować poza pokojem, albo nawet poza domem. Chcę tego uniknąć, jesteśmy bardzo z nim zżyci.

