Zawiozłam wczoraj Miziaka do weta. Przez 3 dni z jednego dużego wylizanego placka i jednego małego zrobiło się 7 wylizanych placków
Wetka aż sie za głowę złapała ...
Faktycznie stawia na płytkę eozynofilową - czyli coś co bardzo dobrze znam od lat
I wiem, jak wiele czasu potrzeba na doprowadzenie do stanu stabilnego.
To jednak jest najmniejszy problem.
Wetka macając Miziaka wyczuła b.duże zgrubienie w jamie brzusznej - twardą masę. W najbliższych dniach zrobimy dobre USG i ponowne badanie krwi, żeby sprawdzić czy anemia sie cofnęła i czy jest możliwe ewentualne otwarcie kota.
Miziak był bardzo dzielny! To niesamowity kot - łatwy w obsłudze, a przeciez był pierwszy raz tak dokładnie oglądany (bo przecież podczas kastracji był "na śpiku"
) Do tego ponieważ była ogromna kolejka u weta, wróciłam z nim do domu i jechałam po 2 godzinach - cały czas grzecznie i cierpliwie czekał w transporterku. Wypuściłam go na chwilę w łazience - wyszedł i od razu wpakował mi się na kolana
To przeciez dziki, wolnożyjący kot ... Jest niesamowity.
Niestety przez jego stan nie powinien zostać na działkach ...
Założę mu wątek, ogłoszę na fb, choć czarno widzę dom dla takiego kota
A ma świetny charakter i jest zgodny i uległy wobec innych kotów.
Tak wygląda teraz Miziak ...
Taki jestem kochany! (jego nawet nie ma gdzie podrapać bezpiecznie po ciałku, wszędzie strupki i ranki
)
https://www.youtube.com/watch?v=phqi5rU7lAk