Ależ maleńtas! Słodziak!

Na jedzeniu nie przyoszczędzisz. Nie przy tak małym kociątku, któremu teraz wlasnie budujesz kościec, stawy i kondycję na całe jego życie.
Osobiście radziłabym uczyć malucha od początku jeść mięso. Co przynosiłaby kotka teraz maluchom do gniazda? Przeciez nie chrupki i konserwy, tylko mięso.
Drobno siekane kurze mięso (możesz sparzyć albo przemrozić przed podaniem- dotyczy to każdego mięsa). Kurczak (lepsze filety z udek niż z piersi), indyk, wołowina (tłusta). Takiemu maluchowi siekasz drobno albo mielisz, im będzie większy- tym większe kawałki powinien rozgryzać, żeby ćwiczyć szczęki i czyścic ząbki, półroczniak może juz ładnie zjadać skrzydełka z kośćmi. Potem możesz wprowadzać powolutku podroby (serca, odrobina wątróbki co jakiś czas, żołądki), żółtko jajka (sparzone), jogurt naturalny, twarożek, gotowana ryba- wprowadzaj powoli i nie wszystko naraz, tylko po jednym produkcie. Jeśli kocio dobrze go toleruje i lubi- to utrzymać, jeśli są sensacje- zrezygnować w ogóle, albo wrócić za jakiś czas i spróbować ponownie.
Suche- w małych granulkach i bezzbożowe. Zboża kotu nie są potrzebne i nic dobrego mu nie wnoszą. Jeśli je namaczasz- namaczaj np. w rosołku (bez przypraw) z gotowanego dla kota mięsa- wartościowsze i smaczniejsze niż moczone w wodzie.
Załóż z góry, że żadna z karm sprzedawanych w marketach się nie nadaje.
Dobre suche powinno stale być w miseczce, a oprócz tego taki maluch powinien przynajmniej trzy razy dziennie dostać mięsny, mokry posiłek.
Mleko możesz podawać specjalne, kocie, bez laktozy. Ono nie wywołuje sensacji, a maluszkowi jeszcze może się przydać (choć raczej jako przysmak, niż element diety).
No i powodzenia

Masz cudnego maluszka!