Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy


Post » Pt kwi 29, 2016 20:34 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Zaglądam i czekam cierpliwie na opowiastkę. I przesyłam głaski dla zwierzyńca :201461
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35088
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie maja 01, 2016 17:48 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Zgodnie z zapowiedzią opowiastka obiecana :D Indżojcie :D


OPOWIASTKA O KOTKU
Który cierpi na syndrom sztokholmski.

Mieszkam na wsi i o tym wiecie. Koty posiadam w liczbie sztuk trzy i tez o tym wiecie. Że moje ukochane futrzątka nie grzeszą przesadną inteligencją ( a szczególne Wanieczka ) też. I to będzie opowiastka o Wanieczce właśnie.
Wanieczka jest kochanym kotkiem. Spokojnym i cichutkim oraz ciepiącym na lekkie upośledzenie tak umysłowe jak fizyczne. Fizyczne powolutku mu mija, bo jako kocie dziecko cierpiał na tzw. refluks żołądkowo –przełykowy, który objawiał się częstym i nader entuzjastycznym rzucaniem bezpośrednio po jedzeniu drobiem ozdobnym gdzie popadnie.* Byliśmy z tym u weterynarza oczywiście że tak. Pandoktor powiedział,ze na jego oko Wanieczka nie dość,że ma refluks, który powinien minąć z wiekiem jak mu dojrzeje system nerwowy, to jeszcze do tego jego zdaniem kotecek jest upośledzon pod względem umysłowym takoż. Albowiem łebek jego znacznie odstaje na tle jakże rachitycznego ciałka. Pod względem wielkości odstaje znaczy. Ale mam patrzeć i obserwować, gdyby coś było nie teges ze stanem kociego łebka… No cóż, pozostaje mi jedynie pokochać.No i pokochałam tą kocią pokrakę miłością nadziemską ( tak samo jak i pozostałą dwójkę, która po prawdzie umysłowo tez plasuje się znacznie poniżej średniej no ale… ) i kompletnie nie przeszkadzały mi zarzygane skarpetki i kapcie tudziez inne cześci garderoby, drób ozdobny na łóżku, pod łózkiem, w wannie w moich kapciach w moim plecaku… Nie przeszkadzało mi też w żadnym wypadku Wańczyne zapatrzenie w jeden punkt z jęzorem wywalonym na brodę i śliną cieknącą po futerku. No po prostu, ten typ tak ma. Nie zmienia to faktu, iż Wanieczka ( zwany Nieogarnętą Kacapską Bułą ) posiada jednakowoż pewien typ spaczonej bo spaczonej ale jednak szatańskiej inteligencji. Wyszkolił on sobie otóż Truflę. Albo to ona wyszkoliła sobie kotecka, trudno stwierdzić. Czym to się objawia? Ano, siedzi sobie Wanieczka na moich kolankach tradycyjnie zapatrzony w jeden punkt, wzrok szklany, jęzor wywalony i ślina po futrze mu ciecze na moje gacie dresowe. Trufelka uplasowana pod moimi nogami leży rozkosznie oraz dyspozycyjnie rozwalona brzuszydłem swym tłustym celując w nieboskłon. Kap, kap,kap, to ślina Wanieczki cieknie na pieseczka. Pieseczek wstaje. Podchodzi bliżej. I cap Wańkę za tzw”podspodzie” Znaczy za podwozie cap. Delikatnie cap. Wanieczce przywraca się zasilanie i połączenie jednostki centralnej z interfejsem odpwiedzialnym za myślenie. Wanieczka chowa jęzor, oblizuje ślinę i zwija się w kłębuszek włączając podzespół mruczący. Zasypia. Wstaje, otwiera swe cudne oczęta.Jęzor na brodę, wzrok typu ogniskowa na nieskończoność i kap, kap,kap… Za podspodzie cap. Inerfejs działa. Podzespół mruczący uruchomiony. Na podwórku tak samo. Siedzi Wanieczka chudą dupiną umiejscowiony w kępce kwitnącego kwiecia ( pominę litościwym milczeniem fakt, że ostatnio umiejscowił tąże bezpośrednio na pszczółce a te jak wiadomo nie mają izolacji na końcu i był straszny płacz… ) tradycyjnie jęzor na brodzie wzrok, ślina… Obok przechodzi Trufelcia kochana. Wanieczkę za łeb cap. Wanieczka zaczyna działać poprawnie…. I tak w kółko. Non stop. Dookoła Wojtek i w koło Macieju. Wańka zalicza zwiechę. Trufla cap. Wańka zaczyna działać poprawnie.
I wiecie co? Na moje oko ten skubaniec to po prostu lubi. Znaczy kocha swojego oprawcę.
No i teraz nie wiem, Wańka podłapał już sztokholma czy może jeszcze nie? Bo jak widzi Truflę gdzieś w pobliżu to łapie takie zwiechy,że serio czasem aż żal patrzec….


*Teraz jest już duży i nie rzuca. No, może czasem jak go Trufel za mocno ściśnie to i mały drobik się zdarzy. Ale serio, nieduży, taki powiedziałabym pisklaczek niewielki się czasami Wanieczce wypsnie…
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie maja 01, 2016 18:57 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Fajne to i ciekawe.Skąd Trufli przyszło do głowy jak naprawić Wanieczkę 8O

wiolka06

 
Posty: 801
Od: Nie paź 10, 2010 19:08

Post » Nie maja 01, 2016 20:26 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

One maja instynkt . One wiedza . :roll:
Nie chce Cie martwic , ale to jest syndrom . nawet juz dosyc zaawansowany :twisted:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie maja 01, 2016 23:59 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Od dawna twierdziłam,że kosmici w psiej i kociej skórze opanowali ziemię to nie, nikt mi nie chciał wierzyć.... No to teraz macie kurczę, skubańce czytają w myślach lada dzień zamienią nas w niewolników :D Kocham wszystkie moje zwierzaczki normalnie kocham nad życie :D
A Trufla znów naprawia Wanieczkę bo się cos zacięło temu kotku :D
P.S Dwie sprawy, pierwsza czy ktoś zna jakiegos dobrego kociego psychiatrę o ile istnieje coś takiego a po drugie czy ewentualnie jeśli psychiatra d kotów nie istnieje to może się ktoś orientuje czy z netu nie da się ściągnąc bo ja wiem? Jakichś kodek ewentualnie patcha żeby usprawnić działanie systemu operacyjnego Wanieczki? :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon maja 02, 2016 19:32 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Co do psychiatry , to pewnie nas skieruja :roll:
Też uważam , ze futrzaki to podstepni kosmici . Uzależniają od siebie jak najcięższy nałóg . I nie da się tego rzucić . Rzucisz fajki , alkohol ale koty ? Psy ? Awżyciunigdy !

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto maja 03, 2016 14:04 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

SZYBKA SCENKA RODZAJOWA


dzięki której dowiedziałam się o co tak naprawdę chodzi moim kotom....

Wieczór. Łazienka. Ja w wannie tradycyjnie moczę me boskie ciało w pianie o zapachu lawendy. Pod drzwiami łazienki moje ukochane kotecki drą paszcze.
-Meuuuęęę!!! ( Masza )*
-Mruuuprrr mauuuęęę!!! ( Artem )**
-Prr prrr prrr khe hrrr !!! ( Wania )***
-Czego do cholery? Nie ma mnie zaraz mamusia wyjdzie i wpuści kotki, nie nie chce wam się siku !
...
A jednak otwieram, zanim zaalarmowani kocim wrzaskiem sąsiedzi zawiadomią TOZ, policję, wojsko i Gwardię Watykańską ( oraz jednostki Formozy, Agatu i Gromu oraz na wszelki wypadek Specnaz )
Cała trójka siedzi na krawędzi wanny wymieniając uwagi i od czasu do czasu pacając w pianę łapami. Fonetyczny zapis dialogu poniżej:
-Murrr prr kh kh? ( o, znowu wpadłaś do wody? ) - Maszeńka.
-Murauu,prr tfuj, ble! ( tak, to woda, na dodatek śmierdzi )- Artemek
-Purr, purrrr khe khe glup!! Zaczekaj mamusiu, zaraz zawołamy o pomoc ! -Wanieczka
A następnie zgodnym chórem na trzy głosy :
-Meuuuęęę!!! Purrrrr!!! Khe glup khe murrrrr!!!
(Heeej! jest tam kto? Matka wpadła do wody ! Trzeba jej pomóc!! Przynieście toster albo chociaż suszarkę!!!!! )

Tak. Podłe futrzaki. Dlaczego ja nie mogłabym mieć jakichś normalnych zwierzątek na przykład karaluchów?! Albo bawołów błotnych? W ostateczności chociaż jednej, malutkiej żmijki boa?!

P.S.A nad wanną wisi duża, dorodna pajęczyna w której siedzi pająk. I każdorazowo kiedy włażę do wanny ( co jak wiadomo czyni się na golasa ) tenże duży, włochaty przedstawiciel rodu Arachnidae opuszcza się na niteczce i znacząco dynda tuż przed moją twarzą wykonując ewidentnie obsceniczne gesty szczkękoczułkami ( albo są to nogogłaszczki, nie wiem, nie znam się ja nie lubię pająków).
NIE.
LUBIĘ.
MIESZKAĆ.
NA.
WSI.....

*Otwieraj!!!
**Natychmiast otwieraj martwię się o Ciebie mamusiu!
*** Jak nie otworzysz naszczam Ci na mundur !
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto maja 03, 2016 18:34 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Hmmm... Z jednej strony masz bardzo inteligentne koty, bo tylko siedzą na krawędzi wanny i pacają pianę łapkami, zamiast - jak to zrobiła moja starsza pannica za kocięctwa - sprawdzić własną futrzastą osobą, w czym wyleguje się ludź (no i sprawdziła, wpadając połową kotka do wody).
Z drugiej strony - co to za koty, że pająk nadal dynda na nitce? U mnie już dawno zostałby skonsumowany ze smakiem.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35088
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto maja 03, 2016 18:40 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

No co, koty martwią się o Dużą i starają pomoc jak umieją :)

U mnie tez kiedyś mieszkał pająk.
Duży, czarny.
W suchym bukiecie nad kanapą.
Kiedy czytałam przy zapalonej bocznej lampie, opuszczał się na nici na wysokość mojej twarzy i wygrzewał w cieple żarówki.
Fajnie nam się czytało razem.
Gasiłam lampę - pająk po chwili wjeżdżał do góry.
Trwało to pewnie ze dwa lata.
Potem zniknął.
Nie wiem czy to sprawka kotów czy odszedł ze starości.
Dwa razy ratowałam go z kociej paszczęki...
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 13, 2016 20:49 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

O TYM JAK THE WALKING DEAD RYJE BAŃKĘ
I to na moją własną prośbę….

Fanką serialu The Walking Dead jestem zagorzałą.
No dobra szczególnym sentymentem darzę Daryla no ale wiadomo…Ponadto mimo całkowitego braku talentu pedagogicznego ( vide mój syn najukochańszy ) nauczyłam Truflę sztuczki. Przejdźmy zatem do ad remu :D
Mój dom zaopatrzony jest w kotłownię. Kotłownia posiada okienko które się nie domyka i niekiedy straszliwie wieje po nogach szczególnie zimą. Nieważne. Trufla obok mądrego nawet nie stała wiadomo, ale jakiś tam mózg posiada i tenże niekiedy nawet działa. Zatem wraz z synem mym najukochańszym postanowiliśmy Trufelke nauczyć sztuczki. Pokazaliśmy jej otóż jak wejść do kotłowni przez wyżej wspomniane okienko. Na początku potrzebna była do tego osoba która z własnej i nieprzymuszonej woli klęknie pod okienkiem i posłuży psicy jako stopień. A potem już nie, piesek się nauczył i wchodził sam tłukąc się przy tym jak Marek po piekle.
Sytuacja właściwa: Któryś poniedziałek godzina 1.30 w nocy. Pieski radośnie baraszkują na podwórku. Siedzę sobie w kuchni przy stole, piję piwo i dyskutuję na Skype z kolegą o ostatnio obejrzanym odcinku The Walking Dead (Konkretnie w tym co to Darylowi kuku zrobili. )* snując przy tym mega wredne fantazje o tym co ja bym zrobiła tym świńskim ryjom za mojego Daryla… Kolega mnie uspokaja tłumacząc,że przecież to tylko film, nic mu nie będzie, że tez by wolał żeby ta łajza Rick dostał po łbie w miarę możliwości mocno…
Jebudu pierdut łups. W kotłowni. Oblałam się piwem, adrenalina mi skoczyła, upuściłam papierosa na dywan…. Na szczęście na stole leżała maczeta… Scenicznym szeptem poinformowałam kolegę ( bo jak wiemy sztywnych przyciąga dźwięk… )że muszę na chwilę się oddalić ale zaraz wrócę, ale gdyby nie to niech podskoczy na pięć minut do mnie do domu i skasuje historię przeglądarki Młody poda mu hasło do laptopa…

Ujęłam maczetę w dłoń. Wstałam z krzesła. I na paluszkach podeszłam do drzwi kotłowi.
Łokciem delikatnie naciskam klamkę, coś tam jest w środku ewidentnie bo robi hałas i charczy dziwacznie no sztywny jak w mordę dał mam nadzieję,że tylko jeden z jednym sobie poradzę jak ich będzie więcej to leżę i kwiczę nie mam szans będzie atak na więzienie jak nic… Otwarłam drzwi z buta kopiąc z całej siły i błyskawiczny unik, plecami do ściany, to ważne żeby od tyłu któryś nie pdszedł bo będzie ciepło i nie dam rady… Zamach maczetą coś podcina mi nogi i wpada na mnie całym ciężarem ( nadal nieartykułowanie charcząc ) i śmierdząc przy tym trupem… Przewracam się i uderzam głową o panele z lekka mnie zamroczyło, gdzie ja jestem do cholery co się dzieje czemu toto na mnie siedzi i śmierdzi przeraźliwie i coś mi kapie po szyi rany boskie albo to krew ( mam nadzieję,że nie moja ) albo ten sztywny puszcza soki… Nic to dam radę grunt to trzymać jego zęby z dala od tchawicy zaraz wstanę na nogi i wykończę śmierdziela….
Trufelka. Wraz ze swą cudną oślinioną paszczęką. Siedzi na mnie, wali ogonem o podłogę i stanowczo próbuje mnie polizać po twarzy.
Wypadła mi maczeta. Osłabłam całkiem. A potem wstałam, pochwaliłam psicę za mądrość i opitoliłam za straszenie mamusi. A z laptopa dobiegają mnie dźwięki typu:
-Wal w łeb! W łeb mu daj, utnij mu głowę bo wstanie! Rozwal go Mała, rozwal!
-Eeeej, Mała żyjesz?! Mała odezwij się do cholery! Ilu ich tam jest co się dzieje?! Ej no, powiedz coś!!!!
Kolega się przejął nader… A psica zadowolona nadal charczy jak sztywny….

No bodajby to obesrało przysięgam, ja naprawdę mam zryta banię nie ma co… Ubaw po pachy. Ale plus tej sytuacji jest taki,że przynajmniej wiem,że w razie apokalipsy zombie dam sobie radę i przeżyję. I dzięki Wielkiej Melitele,że nie zrobiłam psicy krzywdy….

I dlatego też, aby na przyszłość ustrzec się takich chorych sytuacji, do października nie oglądam The Walking Dead. Cierpliwie zaczekam na 7 sezon.

Teraz oglądam Grę o Tron…

Może być wesoło… :D

*No dobra przyznam się… Z okazji że 6 sezon się skończył to obejrzałam hurtem wszystkie poprzednie pięć… Tydzień czasu non stop sztywni… :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt maja 13, 2016 21:04 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Zabiłaś mnie :ryk:
Upodobanie do serialu podzielam, ale nie wiedziałam, że takie daje skutki uboczne :strach:

Jak już "Grę o tron" obejrzysz, to polecam Ci wikingów. :twisted:
Dobrze wpisuje się w klimat i też dostarcza wrażeń :lol:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39505
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pt maja 13, 2016 21:16 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Tak sobie myślę,że gdybym tylko sobie dawkowała oglądanie... Ale nie kurczę przecież nie ja. Od 22 do 6 rano na zasadzie "jeszcze jeden odcinek"i oczki na zapałkach :D
Ale tak myśłę,że skoro po The Walking Dead nauczyłam się posługiwać maczetą, nożem, kataną i kilkoma innymi dziwnymi rzeczami to co będzie jak obejrzę Wikingów? zbuduję drakkar?! Cholera, najbliższą większą wodę mam 20 kilometrów od domu ... :D A i Gra o Tron zapowiada się interesująco ze względu na nagromadzenie chorych umysłów i wszelkiej perwersji. Zaczynam się o siebie martwić :twisted: :mrgreen:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt maja 13, 2016 21:21 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

"Jeszcze jeden odcinek. No ok, nie odcinek, ale przynajmniej na początek zerknę"... skąd ja to znam :twisted:
A za oknem już ptaszory świt ogłaszają :roll:
Miałam tak serią. Najpierw WSZYSTKIE sezony zombiaków, a potem serią wszystkie sezony wikingów.
Co mi się śniło w tym czasie każdziutkiej nocy- wolę nie pamiętać :lol:

"Grę o tron" najpierw przeczytałam (tzn. to, co Martin raczył opublikować), a potem dopiero oglądałam, więc presja doznań nieco się rozproszyła...

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39505
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pt maja 13, 2016 21:31 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

W sumie mnie sie różne dziwne rzeczy śnią :D A to,że pod Stalingradem walę z Mosina do Szkopów, a to że na jakimś cmentarzu trupy wykopuję.... Jakoś tak przywykłam do tego,że śnią mi się różne takie horrory i w sumie juz praktycznie nie reaguję :D Ba, nawet niekiedy mi się to podoba, szczególnie ten sen o Stalingradzie :D Zwłaszcza,że każdy Szkop którego zastrzelę ma twarz kogo kogo nie lubie lub kto mi podpadł :D Ostatnio śnił mi się sąsiad, który mi udowadniał,że nie jestem normalna bo leczę chorego kota. Bo on to by dał przez łeb i do lasu wyciepał. Przysięgam miałam pianę na pysku i warczałam. A w nocy mi się sąsiad śnił. A ja mu strzeliłam centrycznie między oczy z bliska. I łeb mu się rozpękł jak arbuz taki dobrze dojrzały....
A rano wstałam zadowolona i uśmiechnięta jak już dawno się nie uśmiechałam ...:D
Tak, wiem, mam zrytą banię :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 11 gości