mb pisze:OKI pisze: I teoretycznie DS w każdej chwili mógłby się domagać zwrotu kota, jeśli zmieniłby zdanie
Nie mógłby, gdyby zapisy umowy na to nie pozwalały.
Po to zawiera się umowę - żeby określić prawa i obowiązki obu stron.
Nie jestem prawnikiem, nie będę się kłócić, ale byłam uczona, że umowa zawarta w formie pisemnej wymaga rozwiązania również w formie pisemnej.
Zawsze biorę zrzeczenie, kwituję odbiór kota, książeczki i ew. innej dokumentacji, opisuję stan kota, jeśli tego wymaga.
Raz tego nie zrobiłam - bo kota również przekazałam na dt bez kwitów, więc i odbierałam też bez kwitów.
Tyle że dt w międzyczasie zmienił zdanie i zgłosił sprawę na policję o kradzież
Oczywiście sprawa się rozmyła, ale nie wiem, czy tak łatwo by poszło, gdyby dt miał umowę, a nie było do niej pisemnego zrzeczenia.
Moglibyśmy się do tej pory ciągać po sądach.
I co z tego, że prawdopodobnie bym wygrała (miałam skany z czatu potwierdzające chęć zwrotu) - szkoda mi czasu i kasy na prawników
Zdecydowanie łatwiej wziąć zrzeczenie.
Nie mówię tu o sytuacjach odbioru kota z uwagi na złamanie warunków umowy, bo takich sytuacji nie miałam.
Tylko że w takiej sytuacji, prawdopodobnie albo DS sam mi wydaje kota i jednak to zrzeczenie podpisuje, albo odmawia wydania i idziemy do sądu.
Nawet jeśli zabiorę kota bez woli DS i pisemnego zrzeczenia, to i tak powinnam jakoś udokumentować przyczyny odbioru (obdukcja, zdjęcia dokumentujące złamanie umowy, wezwanie do poprawienia stanu kota itd. w zależności od przyczyny).
Umowa to umowa - obowiązuje w obie strony i żadnej umowy nie zrywa się jednostronnie bo tak
Albo dochodzimy do porozumienia i rozwiązujemy za porozumieniem stron na piśmie, albo idziemy do sądu.