Witamy Pimpka Cudowny, kocham wszystko, co rude. Co do kastracji - bardzo polecam. Ja też się długo ociągałam i teraz nie rozumiem czemu się tak długo rozczulałam nad jajcami
Ciachaj, nie namyślaj się. Zmniejszy problem ewentualnego lania po kątach, jest szansa, ze zmniejszy nocne wycie do potencjalnej ukochanej, a przede wszystkim... skoro nie ma się rozmnażać, to po co się ma męczyć z wieczną burzą hormonów i niezaspokojeniem popędu. Wykastrowany zajmie się ludziem i swoimi sprawami, będzie bardziej proludzki, poprawi mu się futro i generalnie przestanie sobie głowę zawracać amorami. I tak masz szczęście, że nie próbuje np. gwałcić Twojej ręki
ksb, Olat, tak się mądrzycie o kastracji kotów, ale czemu nie przychodzi Wam do głowy argument pierwszy, najważniejszy i nie do zbicia? Koty niekastrowane szczają po domu i zabić smród ich moczu można tylko gruntownym remontem. Jakie tam zdrowie, jakie tam ucieczki? Jak kot zaczyna szczać, to ludzie z domu wieją, koty zostają
Tak, już sie przekonałam i nie będę tego odwlekać. A pimpkowe śpiewy w nocy nie dają mi spać. Ładnie śpiewa ale wystarczy tego dobrego... Niech się cieszy swoimi jajcami bo to ostatnie chwile. Jutro jadę do weta umówić się na zabieg
He he Mogę Cię pocieszyć, że dziewczyny w rui bywają równie rozśpiewane. Jak mieszkałam w bloku, obawiałam się karnej eksmisji po koncertach niejakiej Milusi.
Najgorsze, że na jutro mamy termin sterylki, a tu ruja... trzeba będzie pewnie przekładać, a kto wie, czy znowu nie dostanie rui w tym czasie. Dwie koncertujące kotki to jakis horror musi być