Witam wszystkich po długiej przerwie, praktycznie rok po ostatnim wpisie, po miesiącach rozmyślań o dokoceniu zaryzykowaliśmy i od wczorajszego wieczoru Myszka ma koleżankę Pyzę. Pierwszy kontakt był nadzwyczaj pozytywny, pozwoliliśmy się obwąchać, Pyza w kontenerku, Myszka jako gospodarz domu. Pierwsze kilkanaście minut bez ani jednego warknięcia czy ani jakichkolwiek oznak wrogości. Potem wypuszczenie Pyzy z kontenerka w osobnym pokoju i kontakt przez uchylone drzwi także w ciszy. Potem otworzyliśmy drzwi aby koty się zapoznały bez przeszkód, może powiecie że zbyt szybko ale pierwszy kontakt tak nas pozytywnie zaskoczył iż postanowiliśmy zaryzykować. Ogólnie między kotami nie doszło do starć...
Pierwsza noc nieprzespana, bo Pyza zwiedzała całe mieszkanie przy okazji miaucząc przez całą noc, dodatkowo Mycha z jednej strony ciekawa nowego lokatora a z drugiej obrażona na cały świat nie spała tylko łaziła za Pyzą. Mycha nie jadła nic od wczoraj do dzisiejszego południa, potem udało nam się ją przekonać do miski mizaniem, głaskaniem i wszystkimi innymi "rzeczami" tak aby poczuła się jakby była "pępkiem świata". Mycha nadal się na nas troszkę boczy ale już przychodzi na głaski i przytulanko, natomiast jak na razie nie nie chce kontaktu z Pyzą, choć jest jej ciekawa i czasem się wąchają. Pyza za to jest kotem mega kontaktowym, godzinę po przyjściu pakowała się na kolana i ciągnie ją do ludzi, widzę tez że próbuje nawiązać kontakt z Mychą ale ona wycofuje się, praktycznie zawsze, raz nad ranem pomruczała tylko groźnie na Pyzę.
Mam nadzieje że dobrze zrobiliśmy dokacając się i że obie dziewczyny się do się przekonają. Jak na razie odkąd się poznały minęło 26 godzin i po tak krótkim okresie widzę i wydaje mi się że w najgorszym przypadku będą się ignorowały ale przeżyją pod jednym dachem. Co o tym myślicie?
Aha, Pyza mimo imienia to na razie chucherko

chudziutka tak że Mycha wygląda przy niej jak Garfield

jest szyrkletką i ma około 3 lata, czyli podobnie jak Mycha. Pozwolę sobie zamieścić kilka jej fotek, na razie mało ale staramy się zajmować więcej Mychą aby się nie czuła zagrożona i opuszczona...


