fili: dziękuję!
To zgrzytanie mówisz o soków żołądkowych?? zapytam weta o leki hamujące, są jakieś tabsy? Siostra mi polecała zrobić siemię lniane i podać kotu tę galaretkę która się wytwarza z niego, ale on mi tego nie zje :/
Odwodniony podobno nie jest - ani po skórze, ani po badaniach tego nie widać, pije normalnie (czyli nie dużo jak to kot), niemniej dostał 2 razy kroplówkę w zaciszu domowym
(po pierwszej była masakra, bo brat TŻ jest hardkorowym wetem i mu dał igłą 1,2 i 100ml spłynęło w 5 min, darł się i gryzł ale drugą zrobiłam sama igłą 0,6 powolutku i przyjął to spokojnie wiec jestem dobrej myśli! w ogóle dla mnie to ogromny sukces bo nie sądziłam, że się wkłuję patrząc na moje perypetie z dawaniem mu kiedyś zastrzyku). Dziś chcę mu dać znowu, bo mnie niepokoi jego dziwne zachowanie (to zgrzytanie, nie jedzenie itd)
Fosfor przyznam nie wiem jaki, bo wet mi przez telefon powiedział, że wyniki są bardzo ładne, ale zapytam dzisiaj!
Co do ciśnienia, to mój wet wypożyczy Dopplera na 10 dni i prosił abym się zgłosiła, bo gratis
(!! takimi są dobrymi ludźmi w tej przychodni). Tak wiec ciśnienie zostanie zmierzone z tego co rozumiem. Chcę jednak poprosić o wizytę domową w tej kwestii bo Romek jest od ostatniej męczarni strasznie zestresowany - każdy hałas go alarmuje, rozgląda się wiecznie, na dźwięk domofonu się chowa, no coś strasznego. Jak pytałam o fortekor to wet powiedział, że patrząc na jego wyniki i to jak wyglądają nerki uważa, że to nie ten etap i go nie potrzebuje.
A ta kreatynina w mięśniach to przyznam w zamieszaniu nie dopytałam tylko kazałam robić i nie wiem co to jest i czy dobrze Wam to określiłam

ale zapytam. Wiem jedynie, ze to tanie badanie 16zł w vetlabie wiec chyba nic odkrywczego to nie jest.
Poza tym chciałabym się podzielić fajną obserwacją. Kupiłam kocimiętkę w spryskiwaczu i psikam na zabawki, drapaki, na siebie też i mój Roman, który bywa w różnym nastroju zawsze się wtedy bawi, jest szalony, miluśny, kochany i po takiej zabawie idzie sobie podjeść. Polecam wszystkim spróbować u swojego. U nas to już rytułał, czyli po śniadaniu psikam po pościeli i po zabawce
(piłka z frędzlami szeleszczącymi na patyku zaczepiona na elastycznej gumce, kupiłam w Auchan za 5zł a jest świetna) i tak się bawię z nim 10 min. To samo robię wieczorem. Jak miał wczoraj zły dzień, to jak zwykła desperatka popsikałam siebie, przytuliłam go mimo, że nie chciał na początku, to zaczął się miziać. Zatem sztucznie wywołałam jego chęć tulenia

ale tak jak mówiłam, był to krok iście desperacki
Z racji tego, że jest ostatnio zestresowany
(dawałam mu relaxin przez 5 dni ale przyznam, że poza dobrym snem w nocy nie zauważyłam u niego działania)założyłam mu obrożę z feromonami, zobaczymy czy pomoże.