Do tej pory była na Whiskasach suchych i ^no name^ z puszki z marketu. Chciałabym jej zmienić karmę na lepszą.
Je wszystko co dostanie, niczym nie gardzi, a raczej ^wchodzi do talerza^, więc z przestawieniem nie powinno być problemu. Oprócz ^spadkowej^ karmy, którą jeszcze mam w zapas, daję jej mięsko, bo kot to mięsożerca w końcu. Już wyczytałam, że nie wieprzowe, nie za chude i nie za dużo podrobów, więc się stosuję, a z nabiału raz na kilka dni śmietankę, mleka nie daję. Na początku miała rewolucje trawienne, bo tak myślę, że nie dostawała żadnego mięsa tylko puszki z ^trawy i papieru^ i mleko. Kotka już po miesiącu jest taka ładniejsza i weselsza i żywsza niż była, nie linieje tak mocno i przestała próbować jeść wszystkie kwiatki
. Zdrowiej wygląda po prostu, skacze, biega, łapie zabawki, a nie leży ciągle i się nudzi i je. Przeglądając internet oraz cenniki sklepów doszłam do wniosku, że suchą karmą będzie Orijen, bo skład ok i cena jeszcze ujdzie
.Nie wiem co z mokrą karmą, mam do wyboru w podobnej półce cenowej: Animoda Canry, Bozita, ewentualnie Feringa. Bardzo proszę o rady.
Mam nadzieję, że po zmianie karmy poprawi jej stan futerka i ogólne zdrowie.
I jeszcze pytanie: ile podawać kotu karmy mokrej a ile suchej? Kiedyś mignęło mi coś w internecie, że jakoś przelicza się ilość białka w jedzeniu na kilogramy kota, ale nie mogę teraz tego znaleźć. Kotka je ^bez opamiętania^ i boję się, że będzie gruba. Wolę sama wydzielać jej rozsądnie jedzenie.
I czy kotek musi mieć jakąś trawkę do jedzenia?
Dzisiaj dopadłam żołądki. Zrobiłam kotom test na "czy nadaję się na barfera" - kociczka z dziką rozkoszą opucowała, natomiast kot nabił na paznokcia i rzucał po pokoju ze spojrzeniem pt. "I co to k... jest"
O ile mi w mięsnym wyważą mniej więcej porcje, tak jak pozniej będe mielić te szczątki, to nie wiem jak poporcjować.
