Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Nie mar 06, 2016 15:36 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Fajnie, że pomogło :ok:
A jakie dawkowanie?
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Nie mar 06, 2016 15:48 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Erin pisze:Fajnie, że pomogło :ok:
A jakie dawkowanie?

:)
Dwie kapsułki dziennie, po jednej rano i wieczorem.

Theodora

Avatar użytkownika
 
Posty: 1886
Od: Pon kwi 30, 2007 10:49

Post » Nie mar 06, 2016 15:55 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

To niewiele, w porównaniu z polskim Biopronem :ok:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Nie mar 06, 2016 23:34 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Yagutko, nigdy nie postarałam się o Azodyl. Theodoro, i udało się wam opanować sytuacje z takim mocznikiem ! warto spróbować, dziękuje za link. / Dowiedziałam się o ozonoterapii, czy wiecie coś więcej na ten temat? pomyślałam o chorych dziąsłach, i w pyszczku
http://www.ozon-weterynarz.com/o-ozonie.html

Czarnuszek6

 
Posty: 330
Od: Pon lip 28, 2014 8:06
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 07, 2016 9:12 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Hej kochani,
Tak się zastanawiam, czemu mając do dyspozycji cały dział ciśniemy się ze wszystkimi pytaniami w jednym wątku? Wpadają tu wszystkie pytania: o dietę, o leki, o kroplówki itd. Stare wątki o nerkowcach (a musiały to być pojedyncze wątki bo działu nie było) są zindeksowane i można w nich odnaleźć jakieś ważne informacje. A tutaj taki glatimatias. Nie czujecie potrzeby aby to jakoś uporządkować, pozakładać tematyczne wątki? Nie traktujcie tego jako przytyku, zdaje sobie sprawę, że trzeba czasu na zakładanie wątków i nie każdy ma czas i potrzebę aby to robić.
Np. teraz jestem z moja kotką na etapie rozpoczynania kroplówek. Niby nic trudnego, ale wątpliwości dużo. Pewnie ktoś już miał podobne ale jak znaleźć je w tym wątku? Wyszukiwać po słowie. Pewnie coś się znajdzie. Albo zadać tu pytanie na które ktoś odpowie albo nie, bo ktoś zada następne, a inny pomyśli, że to oczywiste bo już o tym było tyle razy pisane (a ja jednak nie znalazłam). Co o tym myślicie?
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3172
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon mar 07, 2016 10:04 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

No dobrze, ale do czego w takim razie miałby służyć ten wątek? Do przedstawiania kolejnych nerkowców?

A jaki masz problem z kroplówkami? Boisz się je podawać, czy kot się stresuje?
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pon mar 07, 2016 10:49 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

No właśnie - czemu nasze nerkowce nie mają swoich oddzielnych wątków (albo tak niewiele z nich ma)? Coś by się chciało nawet komuś napisać, może coś by się nawet spróbowało doradzić, na coś zwrócić uwagę - ale jak, skoro trudno wyłuskać historię kota, jakie ma wyniki, jakie leki bierze. Dobra, moja kotka też nie ma. Na razie. Spróbuje założyć.
Tak Erin, boję się podawać, kot się stresuje, ja się stresuje, nie wiem czy dobrze się wkłułam, czy dosyć szybko leci a może za wolno, jakie igły, czemu takie długie, a może motylki? Gdzieś sobie wykopię - na pewno to gdzieś było. I czemu skoro na anglojęzycznych stronach piszą ze płynem najbardziej wskazanym dla nerkowców jest ringer z mleczanami nasi weci go nie zalecają? A może jest dużo droższy niż inne płyny?
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3172
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon mar 07, 2016 11:14 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Co do ringera, dużo zależy też od opiekuna.
Maciek na początku dostawał sól fizjologiczną, potem ringera zwykłego, potem doczytałam, pogadałam z wetką i dostaje z mleczanami.
Dużo zależy też, czy wet/wetka są skłonni słuchać opiekuna, doszkalać się, doczytywać itp.

Co do cen, nie mam pojęcia, u mnie w aptece 500 ml Ringera z mleczanami to ok 10-11 zeta.

Yagutka

 
Posty: 1849
Od: Nie paź 01, 2006 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 07, 2016 12:07 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Z tymi płynami to chyba też zależy od aktualnych wyników jonogramu. Mój kot dostawał na początku NaCl, ale miał przekroczony sód.
Zaczął dostawać NaCl z glukozą 1:1 i sód spadł do dolnej granicy. A co do kroplówek, to rozumiem. Mój dostaje jakiejś histerii, dlatego jeżdżę do weta.
Trochę to męczące, bo jeździmy co 2-3 dni już drugi miesiąc, ale jak ma mi potem leżeć jak szmatka i wyć, to wolę jeździć.
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pon mar 07, 2016 12:35 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Fili: Przy kroplówkach na pewno potrzeba czasu - bo musisz opanować swoje emocje i nabrać wprawy. Strach i drżenie rąk niestety kot rewelacyjnie wyczuwa i choć nie zna powodu Twojego zdenerwowania, to sam to przejmuje i sam zaczyna się bać, czuć zagrożenie.
Z czasem będziesz miała wyczucie jak i gdzie się wbijać i jak ustawiać prędkość przepływu płynów. Kot nieprzyzwyczajony do kroplówek będzie źle reagował, jeśli płyn będzie leciał zbyt szybko.

Płyny warto podgrzewać, o ile nie dodaje się do nich leków, kt. przy wyższych temperaturach tracą właściwość. Podgrzewa się do temperatury ciała (kot ma o 1'C wyższą od nas). Ja podgrzewałam bardziej, bo zanim płyn przeleci przez rurkę do igły, to trochę ostygnie.

Dużo zależy od igły. Teraz na rynku są okropne, bo tępe. Kiedyś były Therumo Neolus i one były super, bo łatwo przebijały skórę, zwłaszcza odwodnioną. Teraz są Therumo Agani, ale skóra stawia im wielki opór. Igły innych firm podobnie. Chyba, że ktoś znalazł inne dobre igły, to może napisze.
Szukajcie w necie, po aptekach ostatnich zapasów tych dobrych igieł, może jeszcze gdzieś coś jest.

Ja, aby zmniejszyć ból i niemiłe odczucie używałam grubości 0,6 i długości najpierw 30mm (czasem się przebiłam na wylot przy odwodnieniu), potem 25 mm (ale tu trzeba uważać, aby się nie wysunęła, nie wyszła z kota-też mi się zdarzało), bo tylko takie były już w sprzedaży. Gdyby igła się wysunęła, należy się wbić w balon powstały pod skórą. Skóra jest napięta i tam kota raczej już nie zaboli.
Grubość 0,6 to b. cienka igła i 150 ml schodziło do 20 min, ale moja Niki była b. cierpliwa i to wytrzymywała ze spokojem na moich kolanach cały czas miziana.
Wiem, że inni stosują 0,8 - 0,9. Z własnego doświadczenia - nie polecałabym grubszych, bo przy częstych kroplówkach z kota zrobi się sito, robią się też zgrubienia na skórze i potem bardziej boli przy kolejnych wkłuciach.

Na początku wbijałam się w kark, ale potem zmieniałam miejsca, bo Niki odczuwała ból. Robiłam na karku, ale schodziłam w kierunku ogona (tak do 1/3 długości grzbietu), potem robiłam na zmianę po obu stronach grzbietu, w dół w kierunku jak biegną żebra, ale nie nisko - 3 do 5 cm od szczytu grzbietu, cały czas w okolicach grzbietu :!: Nie wolno za nisko, bo może być ryzyko przy nieumiejętnym wbijaniu przebicie płuc (zwłaszcza przy dłuższych igłach, tak mówiła mi wetka), a to by była katastrofa. Nie wiem, czy jasno to zobrazowałam.
Naprawdę to nie jest trudne. Też na początku b. bałam się kroplówek, uważałam, że nie potrafię i nie nauczę się, ale gdy chce się pomóc zwierzakowi, jest się wstanie zrobić wiele (robiłam nawet dożylne, ale tego nie polecałabym wszystkim).

Stosowałam NaCl (sól fizjologiczną), na przemian ze zwykłym Ringerem (2 dni NaCl, 4 dni Ringer), ale u nas takie było zalecenie. Tak jak piszą Yogutka i Erin, zależy to od potrzeb kota i zaleceń mądrego weta.

Zawsze trzeba patrzeć na kota i robić wszystko, aby stresował się jak najmniej. To mądre stworzenie i czasem bierze człowieka na przeczekanie (a nóż zrezygnuje), więc trzeba próbować, ale jeśli jest histeria, strach większy niż u weta, to lepiej jeździć do lecznicy. Jednak uważam, że w domu, przy swoim opiekunie kotu jest najlepiej, najbezpieczniej.
Zachęcam do prób i pracy zarówno nad sobą jaki i nad kotem :)
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pon mar 07, 2016 13:00 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Zazwyczaj tak jest, że kot mniej się stresuje w domu. Ale niestety, zdarzają się wyjątki.
Co do igieł, to racja - są koszmarnie tępe.
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pon mar 07, 2016 13:19 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Ja sobie Neolusów nakupiłam na rok z hakiem. Optymistycznie ;)

Yagutka

 
Posty: 1849
Od: Nie paź 01, 2006 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 07, 2016 13:27 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Witam wszystkich,

Jestem tu nowa- przekopałam się od początku tego wątku ponieważ mój kocurek Romek (lat prawie 7, cudak widoczny na avatarze) najpewniej ma PNN, ale to dopiero za tydzień powinniśmy wiedzieć.
To forum jest wielką kopalnią wiedzy i pomocy i jestem pełna podziwu w jaki sposób funkcjonuje.
Będę dozgonnie wdzięczna jeśli ktoś przeczyta mój przydługi post, zapozna się z historią mojego kociaka i może coś doradzi.

A więc Roman to kot zgarnięty z osiedlowego podwórka w wieku kilku miesięcy (może z 6). Przygarnęliśmy a wahaliśmy się bo już mamy kotkę o zupełnie innym temperamencie (ale historia ich trudnej miłości to inny temat;) ).
Niemniej mimo ogłoszeń nikt się nie zgłaszał przez miesiąc, więc zdecydowaliśmy, że zostaje. Potem jednak ktoś się odezwał, ale nie interesowało nas, że chce kota spowrotem, bo była to osoba z tego samego podwórka i jakimś cudem przez wiele tygodni nie widziała miliona wiszących ogłoszeń ani nie słyszała płaczu kota, o którym poinformowali nas robotnicy. Okazało się, że kot wypadł im z balkonu i nazywa się Wąsik, lecz argument "dzieci tęsknią" nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia.Zaszczepiliśmy, odrobaczyliśmy, wykastrowaliśmy no i tak już został u nas.
Przez pierwsze lata wszystko było ok, poza pojawiającym się szybko kamieniem na zębach oraz niezbyt ładną sierścią (miejscami szorstka, łupież czasami). Kamień miał usuwany i orozyme do pyszczka, a na sierść kwasy Omega podawane + badanie zeskrobiny nic nie wykazało. Morfologia też ok była. Zdarzyło mu się zachorować na drogi moczowe, co było leczone - nie dawał objawów, to wychodziło przypadkiem bo druga kotka cierpiała na chory pęcherz z powodów stresowych więc i Romkowi badaliśmy wtedy mocz przy okazji. No ale w 2014 znowu ponowiliśmy badanie na skórę, bo niepokoiło nas, że wciąż jest taka sobie ta sierść i wyszły jakieś minimalne grzyby. Dostał leki do wcierania w ciałko + odkaziliśmy całe mieszkanie. Przy okazji postanowiliśmy go przebadać wzdłuż i wszerz i wyszły złe rzeczy tzn. nadczynność tarczycy (leczona z początku metizolem, a od paru tyg lek ze szwecji specjalny dla kotów, w tej chwili nazwy nie pamiętam), kardiomiopatia przerostowa (dostaje atenolol oraz plavix), lekko stłuszczona wątroba (szybko wyleczona i już w normie) i niewydolna trzustka a w zasadzie zaczopowany przewód już nie operacyjny, co skutkuje dożywotnim podawaniem Amyladolu, czyli enzymów. Z usg wynikało, że nerki są ładne. Do tego zalecona karma Intestinal (wcześniej jadł Urinary ze względu na pojawiające się bezobjawowe kłopoty z pęcherzem). Choć te wyniki wskazują na coś potwornego i byłam przerażona, to po kocie nie dało się poznać absolutnie niczego, był zawsze w świetnej formie, krótka charakterystyka:
- gaduła
- wesoły
- psotny
- obżartuch (zawsze sucha karma, ze względu na problemy z kamieniem, nigdy nie wybrzydzał)
- duuużo energii
- mruczący i kochający się przytulać
- wielbiciel kapiącej wody
- o nic się nie obrażał i nie miewał gorszych chwil nigdy
- jedyna dziwna rzecz, zdarzało mu się lizać ściany, gryźć żwirek i plastikową zmiotkę, ale wet nie był w stanie mi wyjaśnić tego

Ale jakoś latem 2015 zauważyliśmy płytkę eozynofilową na szyjce rozdrapaną i od tego zaczęły się testy alergiczne, badania, które wykluczyły alergię na czynniki zewnętrzne. Nie było jasne o co chodzi. Najpierw myślałam, że to wina aspiryny na serce, więc włączyłam Plavix zamiast niej. Potem że metizol, więc sprowadziłam lek ze Szwecji. Potem uznałam, że może zmienię karmę na dla alergików, niemniej zbiegło się to z moim wyjazdem służbowym z początkiem stycznia na aż 1,5 miesiąca i bywałam tylko na weekendy w domu. Kot drapał się i wylizywał więc wet zaproponował aby dać mu steryd aby mu ulżyć, kiedy ja muszę wyjechać. Bardzo byłam sceptyczna i tydzień o tym myślałam, ale zgodziłam się widząc, że kolejna płytka się pojawiła koło ucha i widząc jaki kot robi się nerwowy od tego swędzenia. Uznałam, że zaleczymy objaw, damy alergiczną karmę, a jak wrócę to weźmiemy się do obserwacji i ustalimy nowy plan. Kot wyglądał na tak samo szczęśliwego, choć nie chciał od samego początku jeść tej karmy alergicznej więc dostawał z mokrym jej odpowiednikiem, który mu smakował. Mój TŻ cudownie się nim zajmował, bardzo regularnie wszystko podawał rano i wieczorem (Romek to prawdziwy lekoman zważywszy na jego schorzenia), wstawał wcześniej, aby mieszać mu mokrą karmę, co wieczór pozwalał kotu siedzieć na nim 2 godziny i się przytulać itd. ale że pracuje od rana do wieczora, to nie mógł go tak obserwować jak ja. Z kolei ja będąc tylko w weekendy wielu rzeczy nie mogłam widzieć, poza tym, że sierść mu się znacząco poprawiła, że się nie drapie no i że memla suche kulki alergicznej karmy i woli swoją starą karmę lub mokrą alergiczną. Nadal był wesoły i mruczący.
Gdy w końcu wróciłam na stałe, czyli jakieś 3 tyg temu, to coś mi nie pasowało, bo przede wszystkim schudł ok 1kg na moje oko (w niecałe 2 mce), obserwowałam go kilka dni i uznałam, że już na pewno coś nie gra skoro apetyt mu słabnie aż w końcu każdego dnia trzeba było mu dawać inną karmę, aby zechciał ją zjeść. Nie mogłam tego już uzasadniać tym, że alergiczna karma mu nie podchodzi, bo już nie wyjadał drugiej kici jedzenia (ma Hill's Urinary stress). Co prawda dalej się bawił itd. ale był jakiś taki wycofany bardziej jak na niego. Myślałam, że to zęby więc zaglądałam do pyszczka ale tam nic się nie działo – zero zaczerwienień, ani ubytków, co prawda kamień na zębach ale nie jakiś straszny. Zaczęłam się poważnie martwić, gdy nie chciał zjeść mokrej karmy z supermarketu i gdy zobaczyłam lekkie opuchnięcie wargi z lewej strony. Ostatecznie jadł ale mneij niż zwykle. Od razu na drugi dzień poszliśmy do weta, mimo iż opuchlizna zniknęła. W jamie ustnej wszystko okazało się ok. Poprosiłam o badanie krwi, czyli tarczyca, wątroba, trzustka i nerki.
Poniżej wyniki Romka (dysk google)

https://drive.google.com/open?id=0BzsZqW-WLWnNcjJhSWlCaGphN2c ogólne

https://drive.google.com/open?id=0BzsZqW-WLWnNLWdJUGcxMENHdUU morfologia


Strasznie płakałam jak usłyszałam, ze z nerkami jest problem. Wet powiedział, aby najpierw nie wyrokować o niczym i przepisał mu na dwa tyg:
- pronefra 2 x dziennie
- renalvet 1x dziennie
Nie chcemy kroplówek skoro kot pije i je, bo Romek nienawidzi weterynarza, okropnie się stresuje, a widok igły go przeraża i nieraz wyrywał ją sobie z łapy, gdy miał pobieraną krew. Także im mniej stresu dla niego, tym lepiej. Choć umówiliśmy się na jutro po południu ze członkiem rodziny, który jest wetem, że poda mu w domu podskórnie 150ml soli fizjologicznej, tak na wszelki wypadek, abyśmy zobaczyli jak kot na to reaguje i abym ja zobaczyła jak się to robi.
Następnie ok 15 marca mamy go zbadać dokładnie, czyli mocz, usg jamy brzusznej (głównie nerki ale chcę pozostałe narządy też i przewody moczowe) i oczywiście krew.
Kot odkąd daję mu samo mokre jedzenie i je zjada (jak ma ochotę, to też daję mu suche kulki, bardzo mnie cieszy gdy ma aż taki apetyt) jest w zasadzie taki sam jak kiedyś, jedyna zmiana to fakt, że nie bawi się już tyle wodą i z misek prawie w ogóle nie pije a jedynie z kranu czy fontanny. Kiedyś robił jedno wielkie siku, a teraz robi 2 mniejsze. Kupki czasem twarde ale też robi. Nie wymiotuje, chyba że się zostanie mu na języku któregoś leku w tabletkach np. na serce, co jest gorzkie i go odrzuca. Ale tak bywało zawsze, to nic nowego. Mam wrażenie, że odkąd się odżywił porządnie, bo daję mu coś co mu smakuje (różne rzeczy Trovet Renal w puszce, RC dla rekonwalescentów, wcześniej tacka z reala 60% mięsa), to czuje się dobrze i jego osowiałość wynikała z osłabienia z małej podaży pokarmu, a nie z powodu złego samopoczucia przez nerki.
Co o tym wszystkim sądzicie?
Przepraszam za tak masakrycznie długi post, ale szukam pomocy a obraz jego choroby jest skomplikowany :/

aniablanka1

Avatar użytkownika
 
Posty: 106
Od: Nie mar 06, 2016 16:11
Lokalizacja: Opole

Post » Wto mar 08, 2016 9:57 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Współczuję. Dla rozsądnego człowieka informacja o problemach nerkowych kota jest powodem do niepokoju.
Pnn to nie tyle choroba sama w sobie, ile stan, gdy z powodu różnych chorób czy urazów nerki nie nadążają filtrować krwi
Z tego co piszesz, u Romana zaistniały co najmniej 3 czynniki sprzyjające pogorszeniu stanu nerek (chociaż i tak problem mógł powstać z jeszcze innego powodu, sam stan zdrowia futrzaka jest skomplikowany).
Na pewno nefrotoksyczne są sterydy. Nadczynność tarczycy i leki na nią też mogą dawać po nerkach. I wreszcie, oparcie się na suchej karmie też jest niezdrowe dla układu moczowego.
Nadczynności i jego leczenia nie wykluczysz, skutki byłyby opłakane, ale porozmawiałabym z wetem na temat sterydu, no i zmienila karmę na mokrą z podawaniem suchej tylko jako smaczka
Morfologie Roman ma nienajgorszą, ale martwi mnie to co piszesz o lizaniu ścian, bo to oznaka anemii. Może być jednak tak, że anemia jest, ale także jest odwodnienie, i obie rzeczy maskują się nawzajem. Dwa małe siki dziennie i suche twarde kupy wspierają tezę o słabym nawodnieniu
Na pierwszy ogień dałabym zachęcanie kota do picia więcej (także np. poprzez dopajanie strzykawką, bez igły oczywiście) i kroplówki przez jakiś czas.
Trzeba też przeprowadzić solidniejsze badania i wtedy zobaczymy. KOniecznie badaniemoczu!
Pronefrę czyli wyłapywacz fosforu podaje się z karmą albo tuż przed jedzeniem lub tuż po nim, gdyż on wyłapuje fosfor z karmy, a nie z kota.
Na razie jest jeszcze nadzieja, że nerki nie są mocno zniszczone, że da się kota przywrócić do normy
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto mar 08, 2016 9:59 Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze

Dziękuję dziewczyny za wszystkie rady, będę próbować wcielać je w życie. Już były takie sytuacje, że musiałam kici podawać kroplówki podskórne w domu, jakoś się to udawało przy mniejszym bądź większym oporze z jej strony. Teraz jednak uświadomiłam sobie, że kroplówki staną się nasza codziennością i jest to w jakiś sposób trudne dla mnie. Tak jak trudne jest widzieć u kotki nowe objawy szwankujących nerek. Ale damy radę.
Yagutko życzę Ci żeby Ci zabrakło tych Neolusów z zapasu :ok:

aniablanka1 - kotek faktycznie cierpi na kilka przypadłości. Nie jestem wetem i nie potrafię całościowo spojrzeć na jego choroby, ale myślę, że dobrze byłoby mu przy tych planowanych badaniach zrobić jeszcze posiew moczu i zmierzyć ciśnienie krwi, zrobić jonogram (sód, chlorki, fosfor, wapń, potas) - jest ważny przy dobieraniu płynu do kroplówek. Nie wiem czym się kierował wet przepisując zarówno pronefrę jak i renalvet - bo w sumie mają one takie same działanie-mają zadanie obniżyć fosfor -ale na razie nie wiadomo czy kot ma go podwyższony. Może np. na razie wystarczy karma nerkowa (ma obniżoną zawartość fosforu). Mogą podwyższać też poziom wapnia - co nie jest wskazane jeśli u kota jest on już wysoki.
Do podawania gorzkich leków fajne są kapsułki żelatynowe - można je kupić tutaj: http://kapsulki.com.pl/
Ostatnio edytowano Wto mar 08, 2016 10:10 przez fili, łącznie edytowano 1 raz
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3172
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości