

Kociarą nie jestem, natomiast jestem psiarzem i kociarzem. Z wielu powodów dopiero teraz mogłem rozwinąć skrzydła również jako miłośnik kotów i tym sposobem od tygodnia mieszka ze mną i moim 8 letnim chihuahua, brytyjska liliowa kotka którą nazwałem Flora.
O mnie w skrócie, bo o kotka się rozchodzi: mam 26 lat, mieszkam w Warszawie i chwilowo siedzę w domu (w grudniu po ciężkiej chorobie zmarła moja ukochana Mama i przyznaję bez bicia, że żałoba jest na tyle przytłaczająca że zrezygnowałem z pełnowymiarowej pracy, gdyż mnie przerosło). Mama zawsze marzyła właśnie o liliowym brytyjczyku i szkoda straszna, że się nie zdecydowała (uważała koty za bardziej problematyczne, niż psy i sama nigdy kota nie miała, dlatego nie było szansy by się do nich przekonała...).
Początek nowego życia był niefortunny, bo kicia dostała zaparcia które już zostało opanowane, ale mała boi się załatwiać... codziennie jestem z nią u mojej ukochanej pani weterynarz, dzisiaj był czopek żeby oszczędzić jej lewatywy (usuwanie bolca który jej się poprzednio zrobił było dla niej okropnym przeżyciem...). Więc najważniejsze to oczekiwanie na tę nieszczęsną kupkę

Po za tym, że nie chce robić kupki, nie umie? pić z miseczki. Trochę pochłeptuje, ale nie powiedziałbym że są to znaczące ilości... póki co, dopajam ją zalewając karmę oraz strzykawką, ale nie chcę żeby przyzwyczaiła się do tej nieszczęsnej strzykawki...
Jest tu wiele doświadczonych kociar, możecie coś doradzić na te bolączki?
Pozdrawiam



