Przedstawiam chronologicznie nasze koty, również te, które przeniosły się za Tęczowy Most, ale w sercu są z nami na zawsze :
Mefistofeles [*], zwany pieszczotliwie Czarkiem, Czarusiem.
Urodził się na naszym balkonie 15 sierpnia 2006r.
To moja największa kocia miłość od chwili urodzenia. Czarny kociak- zanim go zobaczyłam, wiedziałam że nikomu go nie oddam.
Kitka [*] zwana też Łatką, ur. wiosną 2005r, a może w 2004r, zaczęła się nas pojawiać w lipcu 2006r, zginęła 15 grudnia 2007r.
Była niezwykłą kotką i choć była z nami krótko, to była i jest dla nas bardzo ważna.
Tutaj ze swoim synkiem Mefistofelkiem - od nich się wszystko zaczęło
Pchełka [*] (kot domowy płci męskiej, trafił do nas w strasznym stanie i imię zostało) ur.latem 2007r, ciężko chorował, zm. w marcu 2011r
Zaadoptował go Mefistofelek
Baltazar (kot absolutnie domowy, ale uwielbia ogrodnictwo),trafił do nas w maju 2011r., już jako mocno dorosły kot po przejściach, oceniany wówczas na 5-8 lat, z bardzo zniszczonymi zębami.
W okolicy zaczął się pojawiać około Świąt Wielkanocnych, wyrzucony pod miastem kot, który nigdy wcześniej nie był na dworze.
Metamorfoza "przed" (już trochę odkarmiony)
[/quote]
i "po"
Pirat (rezydent podwórkowy na dokarmianiu 2011/2012), niestety 'właściciele', którzy o niego nie dbali, podobno wywieźli go na wieś
i dalej nie wiemy.
Ale w sercu został.
Tiger [*], zwany też Burczusiem (rezydent podwórkowy na dokarmianiu 2013, rokował udomowienie, ale niestety przestał przychodzić. W wyniku poszukiwań ustaliliśmy, że został potrącony przez samochód i przy tej okazji ustaliliśmy właścicieli, zamożnych, którzy na emeryturę zapracowali w Stanach i ogródek dla wnuków wyposażyli lepiej niż przedszkole, ale na jedzenie dla kota nie mieli)
Zaopiekowane koty porządnych sąsiadów na jedzenie do nas nie przychodzą, najwyżej towarzysko- nie mamy psa.
Kicia [*], czasem również zwana Łatką, siostra Mefistofelka (została w rodzinie- u Teściów i ma się aż za dobrze) Niestety też już za Tęczowym Mostem od 2019r z powodu nowotworu
Marcysia [*], siostra Mefistofelka (została kotem sąsiedzkim, przychodzącym zjeść i posiedzieć), zginęła 2011
Rudzik [*], brat Mefistofelka, oddany do wydawało się super domku, zaginął im kilka miesięcy później
Cały czas o nim pamiętam, był najukochańszym kotkiem mojego synka, ale zakochał się w nim mój kolega i bardzo mu na Rudziku zależało.
Login, zwany pieszczotliwie Logisiem, trafił do nas poprzez miau.pl 28 lutego 2015 po śmierci forumowej delfinki [*]
Ur. II połowa czerwca 2011. Mądry, dobry, najukochańszy, rozumiejący wszystko, proludzki i prokoci, od początku w bardzo silnej więzi ze mną, najchętniej nie schodzący mi z rąk lub z kolan, blokujący prawy nadgarstek, żeby zajmować się nim a nie pisać na kompie, najwierniejszy towarzysz, mój najmilszy Synek.
Długo chorował, odszedł za TM 2 stycznia 2020r, pokonały go schorzenia immunologiczne jelit, PNN i niezdiagnozowane pomimo ciągłego leczenia przewlekłe zapalenie trzustki. Ból po jego odejściu jest straszny.
Bianka-Dianka ur.wrzesień/październik2012, przybyła do nas 28 lutego 2015 razem z Logisiem
Są z tego wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=167419Bardzo lubią być razem.
Viviana zwana
Wiewiórem urodzona około połowy lipca 2019r, znaleziona na ruchliwej drodze 13 września 2019 w piątek przez mojego Syna, wychudzona, odwodniona, krzycząca zachrypniętym głosikiem o ratunek
Doprowadzona do porządku:
Teraz wygląda okazalej
Aktualnie od 13 września 2019 w domu są cztery koty,
trzy z tego zdjęcia poniżej: czarny Baltazar, czarna z dwoma białymi bikini łatkami Bianka i Logiś - czarny pręgowany (podobno tak fachowo określa się kolor bury
)
oraz czwarty kociak zwany Wiewiórem
Od 2 stycznia 2020 osieroceni przez Logisia, zostaliśmy z trójką kotów: Baltazarem, Bianką i Wiewiórem Vivianą.