Do żadnego szwankowania zdrowie Femci nie ma przyzwolenia. Nie po to inwestowałam w zasrańca ciężkie pieniądze na profilaktykę, wetów, nie po to skakałam koło niej jak koło zepsutego jaja, żeby sobie teraz tak po prostu zaczęła chorować na nerki.
Za łeb hydrę.
Na początek phytophale, żeby szczała i piła bez opamiętania. I troszku zmodyfikujemy dietę dla staruszki.
Ona sama natomiast nie przyjmuje do wiadomości, że jest nobliwą damą i zachowanie powinno korespondować z jej wiekiem.

Rano ganiała się z Zośką góra-dół-góra. Najpierw spierniczała Zosia, za chwilę wieje Femcia, a za nią Zosia. Nigdy, przez calutkie życie, przenigdy Femcia nie zadawała się z Zosią, a już o gonitwach nawet mowy nie było. Może to już starcza demencja?

W sumie Zośce też nic nie brakuje, około sierpnia skończy 10 lat.
Wiecie co? Po wyleczeniu Menela, gdy doszedł do siebie i nabrał urody okazało się, że ten kotek rudy, przybłęda wsiowa, jest w moim stadzie najmłodszy. Wetka oceniła go na jakieś 6 lat

EDIT: za miesiąc powtarzamy badania Femci.