Cześć
Nie miałam czasu napisać, że paczka w końcu doszła.....z sypiącym się żwirkiem z pudełka. Napisałam do zoo+ co o tym myślę. Myślicie, że zobaczyłam słowo przepraszam?...Niech to gęś kopnie.
Nie zajmuję się tym bardzo, bo nie mam na to czasu ani ochoty.
Z Luckiem huśtawka; wyniki się pogarszają, polepszają, pogarszają, polepszają. Jednego dnia je, następnego nie. Waga o której zwyżkę walczę lata w górę (o 10dag) w dół (o tę samą wartość). Obecnie duuuuuży i ciężżżki kiedyś kot,wygląda gorzej niż Miecio kiedy do mnie trafił.
Do tego Pchełka z Maciejką nie chcą spać w miejscach które im zrobiłam. Wczoraj schowały się w altance (nieogrzewanej), w wersalce. Dzisiaj na szybko robiłam im miejscówki do spania. Zobaczę jutro jak wygląda altanka wszak kotuchy się nie kochają.
A ponieważ problemy chodzą parami, a nawet stadami to jeszcze się rozchorowałam. Przypuszczam, że złapałam jakiegoś wirusa podczas odwiedzin świątecznych. Niestety będę musiała zasuwać sama na działkę, bo w drzwiach mam relikt zamka i trudno dorobić klucz. W związku z tym siostra mnie nie wyręczy.
Moi Drodzy jutro mogę nie mieć czasu (szykuję męża do wyjazdu) lub siły (choroba) dlatego już dzisiaj życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, dużo zdrowia, spokoju, pogody ducha, szczęścia rozumianego przez każdą z Was po swojemu.
edit. dodałam "nie"; inaczej post nie miał sensu