Mruczuś [*]

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 07, 2016 18:25 Re: Mruczuś w lecznicy

A wlaściwie to co Mruczusiowi jest? Co mówią weci? Jaka jest diagnoza?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56131
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw sty 07, 2016 18:32 Re: Mruczuś w lecznicy

Dora rozmawiałam z mężem i jutro moglibyśmy go zawieźć, ale to już przepadło , tak?

wilhelm170

 
Posty: 716
Od: Pt cze 08, 2012 19:32

Post » Czw sty 07, 2016 18:33 Re: Mruczuś w lecznicy

Aha, zawieźć za zwrot kosztów

wilhelm170

 
Posty: 716
Od: Pt cze 08, 2012 19:32

Post » Czw sty 07, 2016 20:08 Re: Mruczuś w lecznicy

Może lepiej już go zabrać z tej lecznicy, w domu szybciej mu się poprawi niż jak ma stres siedząc w klatce.
Wykastrować można później.
Ja bym pokryła koszty transportu- skoro ten transport już jest możliwy.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Czw sty 07, 2016 20:18 Re: Mruczuś w lecznicy

to jest ponad 200 km, więc wyjdzie 80 zł.

wilhelm170

 
Posty: 716
Od: Pt cze 08, 2012 19:32

Post » Czw sty 07, 2016 20:27 Re: Mruczuś w lecznicy

Baltimoore pisze:Może lepiej już go zabrać z tej lecznicy, w domu szybciej mu się poprawi niż jak ma stres siedząc w klatce.
Wykastrować można później.
Ja bym pokryła koszty transportu- skoro ten transport już jest możliwy.


Tylko ze to jest kocur dojrzały bez kastracji może być problem z zapachem i znaczeniem.
Obrazek

Kalai

Avatar użytkownika
 
Posty: 1253
Od: Wto cze 30, 2015 1:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sty 07, 2016 20:45 Re: Mruczuś w lecznicy

Kalai, myślałam o tym. Ale ja w domu miałam 3 dorosłe niewykastrowane kocury, które nie znaczyły. Jeden nigdy nie został wykastrowany, a dwa już jako mocno dorosłe koty, żeby obniżyć ich podwórkową waleczność. Ale waleczność im została ;)
Za to zaczął znaczyć wykastrowany Baltazar po tym jak w domu pojawiły się dwa nowe, wykastrowane koty.
Na szczęście chyba przestał lub coraz rzadziej.
Nie jest więc powiedziane, co będzie.
Decyzja co do Mruczusia należy do Ewar, jest teraz jego DT.

Wilhelm170 :201494
80 zl OK.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Czw sty 07, 2016 22:47 Re: Mruczuś w lecznicy

Ewar i Dora.Gdybyście się zdecydowały będę sprawdzała forum do 15.30.Koło 17 moglibyśmy wyjechać z Zamościa.

wilhelm170

 
Posty: 716
Od: Pt cze 08, 2012 19:32

Post » Pt sty 08, 2016 1:27 Re: Mruczuś w lecznicy

Kalai pisze:
Baltimoore pisze:Może lepiej już go zabrać z tej lecznicy, w domu szybciej mu się poprawi niż jak ma stres siedząc w klatce.
Wykastrować można później.
Ja bym pokryła koszty transportu- skoro ten transport już jest możliwy.


Tylko ze to jest kocur dojrzały bez kastracji może być problem z zapachem i znaczeniem.

Ja mam takie doswiadczenie z kocurami:
Gucio lat ok 2 u mojej mamy nie znaczył, ale byl potwornie nieszczęsliwy, ze nie moze sie spotykac z kotkami, linial strasznie, chudł. Bałam sie ze jest na cos powaznie chory. Zabrany przez ze mnie w celu diagnozowania i kastracji od razu zasikał monitor i zasłony (nowe miejsce) ale jakos smrodek przez 1 noc wytrzymałam, az tak strasznie nie cuchniało. Wykastrowany przestał liniec i wrocil mu apetyt, wszystkie testy ujemne.
Fiemon niecały rok, wyadoptowany we wrzesniu, przyjechal do mnie na kastraję w grudniu. Zabieg był umowiony nastęnego dnia. Przez pierwsze półgodziny sie rozgladał i wachal a pote jak nie zaczął strzelac do tyłu i z takim zapaszkiem, ze nie dalo sie wytrzymać. Noc spędził w piwnicy. Smród był tak potworny, ze bałam sie reakcji sąsiadów, ale chyba dzięki temu, ze akurat malowano klatke schodową na olejno to smrody sie wymieszały i nikt nie zadzwonil ze skarga do administraji. Wiec nawet kot, który wczesniej nie znaczył, w nowym terenie moze sie poczuc zobowiązanym do zaakcentowania swojej obecności.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt sty 08, 2016 5:19 Re: Mruczuś w lecznicy

Nie będzie mnie dzisiaj cały dzień w domu, muszę wyjechać, są to ważne sprawy.
Mam tymczasy od lat, nie pamiętam, czy trafił do mnie jakiś wykastrowany kocur, chyba nie. Wszystkie ciachałam, nie boję się tego.Chodziło o to, żeby oszczędzić Mruczusiowi stresu.Kastracja to nie jest poważny zabieg, zaraz po nim mógłby do mnie przyjechać i spokojnie zapoznawać się z nowym otoczeniem, kotami..itd.Bardziej chyba teraz chodzi o to, że Mruczuś jest w trakcie leczenia.Przerwać je? Czy stres nie spowoduje pogłębienie objawów? Chodzi o to, aby nie wylać dziecka z kąpielą.Pytałam, co mu dokładnie jest.Przecież ja musiałabym go zanieść do weta, zrobić badania i ewentualnie wdrożyć jakieś leczenie, tak mi się wydaje.Dla mnie to nie problem, ale dla kota? Co weci na to?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56131
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt sty 08, 2016 6:55 Re: Mruczuś w lecznicy

Jeśli dzisiaj ciebie nie będzie to wiadomo ze nie jedziemy.zostaje ewentualnie sobota.

wilhelm170

 
Posty: 716
Od: Pt cze 08, 2012 19:32

Post » Pt sty 08, 2016 7:10 Re: Mruczuś w lecznicy

Może Dora dowie się dzisiaj co o transporcie sądzą weci. Choć z tego co pisze, wydają się umiarkowanie kontaktowi.
Z leczenia w lecznicy to na pewno nie można by go zabierać, żeby wrócił na podwórko. Ale do DT-to chyba i tak dużo mniejszy stres niż przedłużający się od przed Świąt pobyt w klatce w lecznicy, gdzie wciąż pojawiają się nowi ludzie i nowe zwierzęta. Tak mi się wydaje, ale decyzja oczywiście należy do Ewar i Dory.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pt sty 08, 2016 8:20 Re: Mruczuś w lecznicy

Dziekuje Wilhelm za transport :D
co do tego czy zabrac Mruczusia to naprawde ciezko mi podjac decyzje
Mruczus ma problemy z watraba,nic wiecej
przy pierwszym badaniu wyniku byly zle
teraz sa lepsze
ale wetka mowila,ze niebezpiecznie jest podac mu narkoze przy takich parametrach,nawet jesli przy kastracji tej narkozy bedzie niewiele.
Poprosze wetke,zeby mi napisala na maila konkretnie co i jak.
Jednak nie wiem jak dlugo bede musiala czekac na odpowiedz.
Wydaje mi sie,ze moze niech zostanie,bo tak jak pisze ewar,nie problem isc do weta,ale zmiana miejsca,kolejne wpychanie do kontenera,klucia to dla Mruczka-Izydora.ktory juz swoje przeszedl,dodatkowy stres.
Kod:
Obrazek

dora1020

 
Posty: 725
Od: Nie maja 09, 2010 21:31

Post » Pt sty 08, 2016 9:49 Re: Mruczuś w lecznicy

OK .Tak napisalam , bo akurat moj maz ma wolny weekend a przez nastepne dwa idzie do pracy.

wilhelm170

 
Posty: 716
Od: Pt cze 08, 2012 19:32

Post » Pt sty 08, 2016 12:10 Re: Mruczuś w lecznicy

Rozmawialam z wetka.Mruczus mial pobrana krew na rozszerzone badania,i wyniki beda jutro lub w poniedzilek.
Lecznica nie ma swojego laboratorium i wysyla do badania.
Wetka obiecala zdjecie Mruczusia.
Kod:
Obrazek

dora1020

 
Posty: 725
Od: Nie maja 09, 2010 21:31

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, puszatek i 362 gości