

Źródło: Schronisko "Kundelek" w Rzeszowie
Panna Celina (w schronisku Morelka) pojawiła się w schronisku w 2014 roku i wkrótce zamieszkała pod moim dachem. Wówczas chudziutka, z potarganym, bardzo zniszczonym i skołtunionym futrem, które wkrótce ogolono. Obecnie grubiutka kuleczka o pięknych, dwukolorowych oczach - jedno jest złote, drugie ciemnobrązowe. W typie persa, wyniosła, bardzo rozmowna i dominująca kotka, która musi mieć wszystkich pod sobą, ale bardzo przyzwyczaja się do określonego człowieka i potrzebuje ich stałego towarzystwa.Uwielbia podróże samochodem, ale tylko gdy pozwala się jej wyglądać przez okno. Ostatnio przytyła na zimę i z drobnej kotki stała się wielką, ospałą kocicą


W wrześniu tamtego roku zamarzył mi się kot brytyjski. Wiadomo - słodki misiek, niebieska kuleczka, chodzący termofor

jakże złudne były moje wyobrażenia haha

Nigdy nie interesowałam się zanadto rasami, warunkami hodowlanymi ani wymogami jakie powinien mieć potencjalny kupiec w stosunku do hodowcy. Wszystko działo się zbyt szybko, bym mogła wystarczająco dowiedzieć się o hodowli, z której brałam kota. Kobieta, która sprzedała mi Naomi za zawrotną cenę 800 złotych wydawała się być bardzo miła, godna zaufania i lubująca się w kotach. Gdy zapytałam o to dlaczego nie sprzedaje mi kota z rodowodem odparła, że wyrobienie rodowodu dla Naomi kosztowałoby mnie 1000 złotych więcej, a rodowód jest mi w zasadzie potrzebny tylko do ewentualnych wystaw albo rozmnażania. Nie chciałam ani rozmnażać, ani prowadzać po wystawach. W rzeczywistości cena kota brytyjskiego z rodowodem, z poważnej hodowli zaczyna się od 1800 złotych, ale w tamtym momencie na nieszczęście nie miałam o tym pojęcia

Wkrótce zdałam sobie sprawę, że Naomi tylko z wyglądu przypomina brytyjskiego kotka, w charakterze bowiem przypomina najprawdziwszego szakala

Jest niesamowicie żywiołowa, skoczna, uwielbia zabawnie atakować ospałą Celinę w najmniej spodziewanym momencie, skacząc jej na plecy, albo rzucając się na jej ogon

Niestety, ma spore problemy z socjalizacją i boi się ludzi, dźwięków, niekiedy nawet najmniejszego szelestu. Ma problemy z uszami, które zapycha co jakiś czas ciemna wydzielina, ale weterynarz nie stwierdziła świerzbu. Wszystko to jest pozostałością po tej pseudohodowli, której właścicielka masowo rozmnaża kociaki, które siedzą gdzieś w piwnicy i mają najwyraźniej znikomy kontakt z człowiekiem. Mam tylko nadzieję, że z czasem uda mi się zdobyć zaufanie Naomi
