
Temat dotyczy mojej Kici (ma tak nieoryginalnie na imię

Postaram się napisać w skrócie. 2 lata temu kiedy moja mama wróciła ze spaceru z psem zostali w wejściu zaatakowani przez kota. Zostali to złe słowo, ponieważ cała agresja była skierowana na psa- z którym 3 lata żyła w zgodzie. Zostali rozdzieleni, a kot zamknięty. Jednak kotka przez cały dzień się nie uspokoiła. Pies i kot cały dzień musieli być rozdzieleni, na zmianę jeden lub drugi był zamknięty w którymś z pokoi. Gdy wróciłam z pracy zamknęłam sie z kotem w swoim pokoju, kot wszystko intensywnie wąchał, lub siedział przy drzwiach i rzucał się na nie w ataku gdy tylko przechodził pies (drzwi mają dużą szybę). Pare razy podeszła do mnie do stoliczka, gdzie siedziałam przy laptopie, głaskałam ją wtedy- kotka się łasiła i mruczała po czym wracała do swoich wcześniejszych zajęć. Jednak za którymś razem coś się stało. Kotka zamiast odejść cała się nastroszyła i zaczęła syczeć. Gdy na nią spojrzałam- zaczęła tak charakterystycznie buczeć i wryła pazury w moją spuszczoną rękę postanowiłam ewakuować się z pokoju jednak wstając kot rzucił mi się na plecy i skończyłam na dyżurze w szpitalu. Mój ojciec opowiada, że jak nas rozdzielił i zamknął się z kotem w pokoju to kotka bardzo nerwowo robiła okrążenia po całym pokoju wskakując na kanapę, szafę, komputer, stół i znowu kanapę, skończył liczyć przy 9 razie. Kot był przez jakiś czas zamknięty we własnym pokoju wysprzątaliśmy cały dom, wykąpaliśmy psa, dostała stale miskę jedzenia. I uspokoiło się.
Miesiąc po pierwszej sytuacji pies dostał zapalenia pęcherza. Rano wstaliśmy kot intensywnie wąchał mokrą kałuże. Nic się nie działo do czasu kiedy wieczorem pies popuścił przy kocie. Momentalnie została zaatakowana rozdzieliłam je. Tego samego wieczoru wystraszyła sie gdy siedziała u mnie na biurku i zaczęła syczeć, ale powoli odwróciłam jej uwagę i wszystko bylo ok. Tak samo robili inni domownicy jeśli się tak zachowała. Na noc je rozdzieliliśmy rodzice z psem ja i cały dom z kotem.Jednak wieczorem kiedy kotka siedziała na moim biurku sytuacja z przed miesiąca się powtórzyła ja wylądowałam w szpitalu, moja mama z pogryzioną nogą. Chciałam tu zauważyć że cały pokój został zasikany przy ataku. Kot przeraźliwie buczy odbijała się jak piłka ping pongowa z podłogi a ja ją odkopywałam od siebie wołając o pomoc. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Do mojego ojca czuje jednak widoczny respect nie decyduje się na atak raczej ucieka, syczy.
Kotem zajął się wtedy ojciec znowu w tym samym pokoju znowu okrązenia, pozrzucała kwiatki chowała się w najwyższym kącie pokoju i nie pozwalała podejść do siebie. Po wszystkim zobaczyliśmy że ta sama sytuacja kot się załatwiał podczas biegania. Jakoś daliśmy radę zamknęliśmy ją wyjechałam na tydzień ( bo ze mną miała widoczny problem) jak wrociłam było już w porządku. Jednak w moim pokoju znowu stawała się nerwowa. Zrobiliśmy remont przestawiliśmy wszystkie meble i podziałało. Wszystko wrociło do normy. Kotka nigdy nie należało do pieszczoch, a raczej do pewnego momentu je tolerowała


Od 2 tygodni jestem w domu pod opieką rodziców z powodu choroby, która w dużej mierze ogranicza moją ruchomość (wspominam o tym ponieważ nie jestem w stanie bronić sie przed kotem). Siedziałam z tatą na kanapie oglądaliśmy film. Akurat była krótka przerwa kot usiadł przed nami zasłaniając ekran. Mój tata sobie z niej żartował, zaczeliśmy się śmiać bo patrzyła na mnie- chociaż to tata dał jej do powąchania czekoladkę. W tym momencie coś wyraźnie kliknęło. Dalej się śmiałam ale zasłoniłam się kocem żeby na nią nie patrzeć- a kot rzucił sie momentalnie do ataku. Skończyłam na szczęcie tylko z podrapanym czołem, ponieważ z mojej głowy skoczyła na śpiącego psa. Mój ojciec dał radę odgonić ją do przedpokoju i ostatecznie zamknąc w pokoju. Cały czas miałka, jak do niej wchodzi to wyraźnie jest wycofana ma spuszczony ogon, syczy lub chowa sie pod łóżkiem. Dzisiaj jedzie na obserwacje do weterynarza, sprawdzimy czy nie jest chora.
Podsumowując. Behawiorysta stwierdził że kot przeniósł razem z pierwszym atakiem na mnie swoją agresje. Jestem dużo bardziej ekspresyjna niż moi rodzice, jestem młoda. Kotka ma wyraźnie ze mną problem, z moim zachowaniem. Czy ktoś wie czy da się usunąć taki zapis z głowy kota? Rodzice chcą ją oddać do schroniska, nawet zastanawiają sie nad uspaniem (co było już proponowane przy wcześniejszych atakach). Chciałabym przy tym zaznaczyć że to nie tak że nie jesteśmy do niej przywiązani, ale nie radzimy sobie. Dla rodziców rozwiązanie jest proste jesli albo ja albo kot. To kot wylatuje. Z powodu choroby nie mogę zmienić miejsca w którym jestem. Czekamy na wyniki badań może jest chora? Ale czy zawsze zostane obiektem jej ataków? Zostaje na całe dnie sama z nią w domu a nie jestem w stanie się bronić. Kot może być zamknięty u mnie w pokoju lub w sypialni rodziców (gdzie tak na prawde nie może z powodu alergii mojego taty).
Czy ktoś jest w stanie mi pomóc?