KOCI TERROR POMOCY

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 03, 2016 11:17 KOCI TERROR POMOCY

Po pierwsze cześć wszystkim, mam nadzieję że znajdę tutaj pomoc :)

Temat dotyczy mojej Kici (ma tak nieoryginalnie na imię :)). Kicia ma 5/6 lat i jest wysterylizowana. Jest to nie rasowy, domowy kot, który nie wychodzi poza mieszkanie. Przygarnęliśmy ją ze schroniska, gdy miała około 0,5 roku- chcieliśmy żeby zaakceptowała psa-sukę (briarda). Pies ma łagodne usposobienie, a kotek nie miał uprzedzeń więc wszystko było w porządku.. do czasu. Trudno żyje się na codzień z stałą ostrożnością i zagrożeniem ze strony kota. Śmiejemy się, że jest demonem, czy psychopatą. Raz normalnym kotkiem, łasi się, mruczy, a potem agresywnym małym mordercą. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć kiedy to nastąpi... a jest groźnie. Potrzebujemy więc pomocy, co zrobiliśmy nie tak, co kot potrzebuje, co się z nim dzieje? Może ktoś tutaj znał taki przypadek. Przejdę więc do tego co się stało w moim domu 2 lata temu.

Postaram się napisać w skrócie. 2 lata temu kiedy moja mama wróciła ze spaceru z psem zostali w wejściu zaatakowani przez kota. Zostali to złe słowo, ponieważ cała agresja była skierowana na psa- z którym 3 lata żyła w zgodzie. Zostali rozdzieleni, a kot zamknięty. Jednak kotka przez cały dzień się nie uspokoiła. Pies i kot cały dzień musieli być rozdzieleni, na zmianę jeden lub drugi był zamknięty w którymś z pokoi. Gdy wróciłam z pracy zamknęłam sie z kotem w swoim pokoju, kot wszystko intensywnie wąchał, lub siedział przy drzwiach i rzucał się na nie w ataku gdy tylko przechodził pies (drzwi mają dużą szybę). Pare razy podeszła do mnie do stoliczka, gdzie siedziałam przy laptopie, głaskałam ją wtedy- kotka się łasiła i mruczała po czym wracała do swoich wcześniejszych zajęć. Jednak za którymś razem coś się stało. Kotka zamiast odejść cała się nastroszyła i zaczęła syczeć. Gdy na nią spojrzałam- zaczęła tak charakterystycznie buczeć i wryła pazury w moją spuszczoną rękę postanowiłam ewakuować się z pokoju jednak wstając kot rzucił mi się na plecy i skończyłam na dyżurze w szpitalu. Mój ojciec opowiada, że jak nas rozdzielił i zamknął się z kotem w pokoju to kotka bardzo nerwowo robiła okrążenia po całym pokoju wskakując na kanapę, szafę, komputer, stół i znowu kanapę, skończył liczyć przy 9 razie. Kot był przez jakiś czas zamknięty we własnym pokoju wysprzątaliśmy cały dom, wykąpaliśmy psa, dostała stale miskę jedzenia. I uspokoiło się.

Miesiąc po pierwszej sytuacji pies dostał zapalenia pęcherza. Rano wstaliśmy kot intensywnie wąchał mokrą kałuże. Nic się nie działo do czasu kiedy wieczorem pies popuścił przy kocie. Momentalnie została zaatakowana rozdzieliłam je. Tego samego wieczoru wystraszyła sie gdy siedziała u mnie na biurku i zaczęła syczeć, ale powoli odwróciłam jej uwagę i wszystko bylo ok. Tak samo robili inni domownicy jeśli się tak zachowała. Na noc je rozdzieliliśmy rodzice z psem ja i cały dom z kotem.Jednak wieczorem kiedy kotka siedziała na moim biurku sytuacja z przed miesiąca się powtórzyła ja wylądowałam w szpitalu, moja mama z pogryzioną nogą. Chciałam tu zauważyć że cały pokój został zasikany przy ataku. Kot przeraźliwie buczy odbijała się jak piłka ping pongowa z podłogi a ja ją odkopywałam od siebie wołając o pomoc. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Do mojego ojca czuje jednak widoczny respect nie decyduje się na atak raczej ucieka, syczy.
Kotem zajął się wtedy ojciec znowu w tym samym pokoju znowu okrązenia, pozrzucała kwiatki chowała się w najwyższym kącie pokoju i nie pozwalała podejść do siebie. Po wszystkim zobaczyliśmy że ta sama sytuacja kot się załatwiał podczas biegania. Jakoś daliśmy radę zamknęliśmy ją wyjechałam na tydzień ( bo ze mną miała widoczny problem) jak wrociłam było już w porządku. Jednak w moim pokoju znowu stawała się nerwowa. Zrobiliśmy remont przestawiliśmy wszystkie meble i podziałało. Wszystko wrociło do normy. Kotka nigdy nie należało do pieszczoch, a raczej do pewnego momentu je tolerowała :) Lezała sobie zazwyczaj całe dnie na kanapie na kocyku leżąc na plecach rozwalona. Czasem pies ją lizał. Przyznaje ze faktycznie nie lubi jak się z niej ktoś smieje. Wszystko było w porządku. Oglądała nawet z rodzicami filmy :) Wyjechałam na studia. Na mamę czasem syczy ale nic poważnego. W tym wszystkim oddaliśmy ją na badania do weterynarza. Była na granicy niedoczynności tarczycy.

Od 2 tygodni jestem w domu pod opieką rodziców z powodu choroby, która w dużej mierze ogranicza moją ruchomość (wspominam o tym ponieważ nie jestem w stanie bronić sie przed kotem). Siedziałam z tatą na kanapie oglądaliśmy film. Akurat była krótka przerwa kot usiadł przed nami zasłaniając ekran. Mój tata sobie z niej żartował, zaczeliśmy się śmiać bo patrzyła na mnie- chociaż to tata dał jej do powąchania czekoladkę. W tym momencie coś wyraźnie kliknęło. Dalej się śmiałam ale zasłoniłam się kocem żeby na nią nie patrzeć- a kot rzucił sie momentalnie do ataku. Skończyłam na szczęcie tylko z podrapanym czołem, ponieważ z mojej głowy skoczyła na śpiącego psa. Mój ojciec dał radę odgonić ją do przedpokoju i ostatecznie zamknąc w pokoju. Cały czas miałka, jak do niej wchodzi to wyraźnie jest wycofana ma spuszczony ogon, syczy lub chowa sie pod łóżkiem. Dzisiaj jedzie na obserwacje do weterynarza, sprawdzimy czy nie jest chora.

Podsumowując. Behawiorysta stwierdził że kot przeniósł razem z pierwszym atakiem na mnie swoją agresje. Jestem dużo bardziej ekspresyjna niż moi rodzice, jestem młoda. Kotka ma wyraźnie ze mną problem, z moim zachowaniem. Czy ktoś wie czy da się usunąć taki zapis z głowy kota? Rodzice chcą ją oddać do schroniska, nawet zastanawiają sie nad uspaniem (co było już proponowane przy wcześniejszych atakach). Chciałabym przy tym zaznaczyć że to nie tak że nie jesteśmy do niej przywiązani, ale nie radzimy sobie. Dla rodziców rozwiązanie jest proste jesli albo ja albo kot. To kot wylatuje. Z powodu choroby nie mogę zmienić miejsca w którym jestem. Czekamy na wyniki badań może jest chora? Ale czy zawsze zostane obiektem jej ataków? Zostaje na całe dnie sama z nią w domu a nie jestem w stanie się bronić. Kot może być zamknięty u mnie w pokoju lub w sypialni rodziców (gdzie tak na prawde nie może z powodu alergii mojego taty).
Czy ktoś jest w stanie mi pomóc?

furiaszpinakov

 
Posty: 4
Od: Nie sty 03, 2016 10:05

Post » Nie sty 03, 2016 12:44 Re: KOCI TERROR POMOCY

Być może kotka wyczuwa w psie chorobę (pęcherz) i próbuje to wykorzystać dla ustalenia przewagi. U mnie w stadzie jest kotka tolerowana przez resztę - przy równowadze sił. W momencie kiedy druga kotka dostała kataru, a właściwie kilka dni przed - ta pierwsza zaczęła ją atakować.
Postaraj się o krople Bacha dla kotki
viewtopic.php?t=39025
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15207
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie sty 03, 2016 12:52 Re: KOCI TERROR POMOCY

Za pierwszym razem 2 latat temu to pies faktycznie był zapalnikiem. Ale teraz widocznie kot atakuje mnie- psa przy okazji.

Dziękuje za pomysł z kroplami- poczytam sobie o nich więcej.

furiaszpinakov

 
Posty: 4
Od: Nie sty 03, 2016 10:05

Post » Nie sty 03, 2016 13:05 Re: KOCI TERROR POMOCY

A próbowaliście kiedyś pokazywać kotce kto jest osobnikiem alfa w stadzie?
Znaczy złapać za kark i chwilę potrzymać?

Ale chyba zaczęłabym od badań. Może jest zwyczajnie chora i stąd ta agresja.
Ale ustalenie kto jest alfa nie zaszkodzi.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie sty 03, 2016 21:56 Re: KOCI TERROR POMOCY

Osobnikiem alfa jest mój tata. Wydaje mi się że nigdy w taki sposób nie sprawdzaliśmy tego na czym to polega?

furiaszpinakov

 
Posty: 4
Od: Nie sty 03, 2016 10:05

Post » Pon sty 04, 2016 12:13 Re: KOCI TERROR POMOCY

U nas jest stado dość duże, w tej chwili 9 kotów i nas dwójka dwunożnych.
Czasem wśród futrzaków zdarzają się jakieś zamieszki. Któryś dostaje głupawki i zaczyna rządzić. Wtedy najczęściej łapie za kark, lekko do ziemi i mówię twardym ale spokojnym głosem, że ma być spokój. Zazwyczaj wszystko szybko wraca do normy. Ale też u nas prawdę mówiąc nie było nigdy jeszcze (i niech tak zostanie) takiego poważnego poziomu agresji, ot czasem jeden drugiego pogonił i użył łapy przy okazji.

Ryśka forumowa dobiera krople Bacha ale trzeba dłużej czekać na efekty.
tu masz jej stronę
http://www.czarny-kot.pl/
albo napisz do niej na forum

Może obróżka z feliwayem albo do kontaktu preparat?
W Katowicach jest fajna behawiorystka ale behaviorystę już załatwiliście więc nie wiem co doradzić.
Może jakiś neurolog coś by pomógł?

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon sty 04, 2016 16:43 Re: KOCI TERROR POMOCY

Zostałam poproszona, by zajrzeć do wątku. Jakie badania kotka ma zlecone (jakie konkretne badania, jakie parametry)? Ile było dotąd takich ataków? Piszesz, że spotkaliście się z behawiorystą - macie plan działania? Na efekty trzeba czasem zaczekać, cierpliwie go realizując. Łapanie za kark itp. działania - odradzam, zdecydowanie. Może to wywołać kolejny atak.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon sty 04, 2016 18:07 Re: KOCI TERROR POMOCY

Dzięki ryśka, że zajrzałaś:))

Naprawdę takie łapanie za kark jest niedobre?
Ja czasem z tego korzystam. Niezbyt często ale czasem zdarza się.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw sty 07, 2016 23:53 Re: KOCI TERROR POMOCY

Wyniki przyszły. Jutro rano je wrzucę, kotka poza tym że jest wyjątkowo agresywna i nie przyjazna to jest kompletnie zdrowa oprócz tarczycy która jest znowu na granicy niedoczynności jak ostatnio. Z dobrych rzeczy ma obcięte pazurki więc jesli dojdzie do jakiegoś ataku to nie bedzie aż tak bolesnie.

Ataki były 3, dwa lata temu jak opisałam. Taraz jak wróciłam do domu atak się powtórzył (czy w sumie 4 razy).

W między czasie jak mnie nie było to takie zaszły zmiany. Większość czasu spędzam w pokoju wtedy zamykam sie przed kotką, jak wychodze to zazwyczaj jest pod drzwiami (w końcu zamknięte drzwi) ale jest wszytsko w porządku. Nie oglądam już filmów razem z rodzicami- żeby nie powtórzyć sytuacji z poprzedniego ataku (przypomniało mi się ze 2 lata temu też miała problem z tym że oglądam z nimi film ale skończylo się na syczeniu). 2 dni temu mieliśmy gości przyjechała rodzina kotka nawet dobrze to zniosła w pewnym momencie przybiegła wskoczyła na parapet charakterystycznie patrzyła? obserwowała swój cel z rozszerzonymi zrenicami- mojego brata a następnie mnie były pomiędzy nami 2 osoby mój brat się ewakułował a dagmara zasłoniła mnie swoim ciałem żeby kot mnie nie widział. W końcu odpuściła. Później syczała na Dagmare która chciała usiąść spowrotem na kanape po tym jak sie rozeszliśmy. Dagmara powoli przesunęła się na drugi koniec kanapy, nie doszło do ataku. Następna sytuacja była gdy dziadkowie pojechali kotka przeniosła sie na mały stoliczek po drugiej stronie salonu i syczała na mojego brata stojącego ale też nie doszło do ataku. Ja się w tym momencie położyłam bo jestem na silnych lekach i często śpie.

Jak wstałam gości już nie było rodzice właśnie skończyli oglądać film. Stałam u wejściu salonu i rozmawiałam z nimi kotka powoli się do mnie skradała intensywnie wąchając ale nie zwracałam na to uwagi w pewnym momencie moja mama się zaśmiała. Kotka w ułamku sekundy obróciła się i pochasała do mamy na kanape. Sycząc i znowu zastygła i obserwowała. Moja mama sie nie ruszała żeby nie sprowokować kota do ataku, ja poszłam się zamknąć w pokoju bo zazwyczaj mimo wszystko to na mnie kot się rzuca. Sytuacja została jednak opanowana, mój tata wziął kotkę (której niezbyt się to podobało ale mimo wszystko czuje respekt do mojego taty więc nic mu nie zrobiła) zamknął ją u mnie w pokoju- tego dnia przyjechali do mnie jeszcze znajomi jako że się dużo śmiejemy nie ryzykowaliśmy żadnych ran. Rano weszłam do pokoju po swoje rzeczy dwukrotnie kotka była milutka łasiła się mruczała wszystko bylo w porządku. Stwierdziłam ze w skoro jest ok to już ją puszcze ale chciałam najpierw zapoznac ze znajomą. Kiedy weszłam z Pamelą do pokoju to nie minęły 3 sekundy zanim kotka gotowa do skoku syczała i na nią. Jak pojechali kotke wypuściliśmy i jest w porządku. Na aktualną chwile zamykam się jednak w pokoju.

Z przeszłości przypomniałam sobie jeszcze jedną sytuacje kiedy wróciłam na któryś weekend do domu ze studiów, weszłam po coś do sypialni rodziców która jest zawsze zamknięta- z powodu uczulenia mojego taty, i nie wyszłam przez większośc czasu bo kotka cała się napuszyła buczała syczała i atakowała drzwi kitdy tylko sie do nich zbliżałam. Posiedziałam troche w sypialni rodzice ją z tamtąd odprowadzili i wyszystko było już w porządku.


Nie pracujemy z żadną behawiorystką 2 lata temu mieliśmy tylko kontatkt telefoniczny i mailowy z jedną. Jej porady przez telefon poskutkowały (albo to że wyjechałam na studia) i problem minął więc nie było potrzeby się spotkać. Jeśli jest ktoś godny polecenia to poproszę o namiary bo prawdopodobnie tym razem będzie potrzebny :)

furiaszpinakov

 
Posty: 4
Od: Nie sty 03, 2016 10:05




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości