Hahah Kasia dobry barszcz nidgdy nie jest zly a jak jeszcze sa uszka do tego....

Mniam:D Moge w srodku nocy jesc;) i ozywiscie Kasiu Wszystkiego dobrego w tym Nowym ROKU!
Ewciu bardzo bardzo dziekujemy za zyczenia!! Wzajemnie!
Martuś Wam tez wszystkiego dobrego w tym Nowym ROku by spelnily wam sie wszystkie marzenia ! A jednego szczegolnie zycze

Wiesz jakiego

Wiesz co My tu mamy w TG rewelacyjna knajpe sushi, maja pyszne zestawy i nie sa drodzy! 20 kawalkow za 35 to i tak nie jest drogo a maja pyszne. Ja czasem robie home made sushi i wiadomo jest taniej ale sylwester... mozna poszalec:) DO tego maz ma zupe Ramen, ja kalmary w ciescie:D Obzarstwo
Jou dziekuje! Masz racje! Oby ten rok byl tylko lepszy... bez zadnych kocich i zyciowych atrakcji
OOOO to Kira baw sie dobrze

My bedziemy pozdrawiac z kotelami o polnocy hihih

Powiem wam tak.. siedze sobie, krokiety zrobione, czekam az "zolwik" skonczy to umyje podlogi.... wezme prysznic i moge swietowac... ze mawile to mysle ...
robie w glowie podsumowanie... i wiecie co... ten rok nie byl zly... jedno wydarzenie przesadzilo o calym oddzwieku... ale ... staram sie jakos na to wszystko patrzec z dystansu...
Wszystko zaczelo sie od Sary ... niewielu z was wie... ze Sara byla psem... ktorego w styczniu zeszlego roku dokladnie 7 stycznia przygarnelismy do siebie... od samego poczatku bylo powiedziane ze koty sa najwazniejsze i zobaczymy czy sie dogada. PIerwsze3 dnis uper... a potem pies zaczal byc zaborczy... potrafila chapsnac Marka, balismy sie czy nei chapsnie chlopakow...w miedzy czasie przez wlasnie taki glupi "nalot" tescia wszystko sie wydalo, a mielismy powiedziec dopiero gdy bedzie wiadomo ze zostaje... zrobila sie afera... sprowadzilismy behawioryste... behawiorysta stwierdzil ze to pies z problemami.... i moze byc ciezko... niestety po 6 dniach tak jak w umowie niestety ja oddalismy. Mocno to odchorowalam... ile lez wyplakalam... to moje... wydawalo mi sie ze wiecej tak plakac nie bede...
Ale Sara byla impulsem... by zmienic cos w swoim zyciu... znalezc swoj wlasny kat... miejsce na ziemi... teraz to wiem... dzieki niej zdecydowalismy sie przyspieszyc plany "pojscia na swoje".... Potem sprawy potoczyly sie mega szybko... 3 mieszkanie ktore ogladalismy to bylo "TO", kredyt... biegaie... dostalismy klucze.... a po niecalym tygodniu... pozytywny test bialaczki u Dixiego... jak mi zlecialy kwiecien - maj -czerwiec nie wiem... wiecej pamietam z wizyt u weta niz cokolwiek innego... jakis amok i wiara ze bedzie dobrze.... nie bylo... w czerwcu sadzilam ze serce mi peklo... ze swiat sie zawalil... bo sie zawalil... nie wyobrazalam sobie zycia bez Dixiego... Lipiec... nic nie wiem z tego miesiaca... jak w jakies półapce.... zwiazana niewidzialnym czyms.... w sierpniu dolaczyly dziewczyny - w zasadzie ostatniego lipca... po adopcji dziewczyn choroba Pixiora... paniczny lek przed bialaczka. Od lipca... do konca wrzesnia nie wiedzialam, nie wyobrazalam sobie jak dalej ma to wygladac... potem przeprowadzka, choroba Coco....
Staram sie mysle ze smierc Dixiego, choroba Coco to nie jest bez przyczyny... nawet jesli teraz nie widze sensu tego... to moze za jakis czas go poznam...
Wiem jedno smierc Dixiego dala Nitce i Coco szanse na dom... Coco na to ze bedzie zdrowa, bo nie czarujmy sie nie kazdy ma takiego bzika jak my zeby jezdzic kombinowac... zmieniac wetow... Nitka ze swoja "aspolecznoscia" nei wiem czy latwo by dom znalazla... ja mysle ze to bylo zrzadzenie losu... choc wierze ze po takim bolu ... cierpieniu musi chodzic o cos wiecej....
I wierze ze sie dowiem... w 2016... i wierze ze bedzie tylko lepszy... dla mnie lata 2010,2012, 2014 ... zawsze sa bardziej pozytywne... w lata 2011, 2013, 2015 zawsze dostaje w doope.
Piszac ten post siedze i lzy leca mi same z oczu, cholera poca mi sie oczy no... ale...
Wierze ze nic nie dzieje sie bez przyczyny... pamietajcie o tym w tym nowym 2016 roku!!
Szczesliwego Nowego ROKU !!