Moniaaaa pisze:To tez brałam pod uwagę, ze włączył sie jej instynkt macierzyński

tylko nie wiedziałam, ze to chwytanie zębami i przytrzymywanie, np. szyi jest z tym związane, nigdy nie widziałam, jak kotka pielęgnuje swoje dzieci. W takim razie mogę uważać, ze Prada traktuje Tysonka, jak młodszego braciszka:)
odniosę się do tego starego wpisu. Moniaaaa - traktowanie kociaków przez kotkę podpada pod :
1. znęcanie się
2. mordowanie ze szczególnym okrucieństwem
3. molestowanie......
Stąd tak ważne jest aby kocięta były z matką jak najdłużej,minimum do tego 12 tyg. Bo
brutalne traktowanie zaczyna się, jak kociak stoi już w miarę stabilnie na łapkach - ok 7 - 8 tyg. Oczywiście - w zabawach atakuje matkę. I ona to znosi cierpliwie do momentu, jak kocię przekroczy granicę jej bólu. Wtedy łapie kociaka za gardło, albo kładzie się na nim, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Kociak wrzeszczy jak zarzynane prosię, wywija się....może jeszcze zarobić dodatkowego liścia

To skutecznie uczy kociaka opanowania nacisku szczęk i chowania pazurków w zabawie. Takie kocięta nie sprawiają potem problemów opiekunom i nie są bohaterami dramatycznych postów typu
ratunku, mój kot mnie gryzie do krwi.
Miałam okazję obserwować to ponad 30. lat temu, gdy odchowałam - przy pomocy mojej ówczesnej rezydentki - ślepy miot, a jeszcze lepiej, gdy prawie dwa lata temu porzucona kotka z sąsiedztwa wprowadziła sie na moje podwórko z czwórką kociąt.
Z jednym z tych kociaków mam cały czas kontakt - przygarnęła go moja najbliższa sąsiadka. Mieciu bawi się cudownie, on ludzia nie zadrapnie, nawet jak kopie tylnymi nóżkami. Nie to co moje dwa koty - ruda, wzięta przeze mnie jak miała 8 tyg, bo jej opiekunowie wyjeżdżali i Gucio, zgarnięty jako takie małe kocię - wyrzucone na blokowisku. Oboje - jak rozkręcą się w zabawie - drapią i gryzą bez litości.
Sorry za takie trochę OT
A te Twoje futra to
pikne som
