Postanowiłam się do Was zwrócić o pomoc ponieważ ręce mi opadają i już nie wiem co mam zrobić. .A o to moja historia:
Mam na imię Anka i jest właścicielem trzech kotów.
Dwie kotki są wzięte z domu tymczasowej opieki. Pierwsza- półtora roku - Dusia, jest kotką po kocim katarze- niedowidzącą.
Druga, dwuletnia Łapka jest kotem po przejściach ( nie wiadomo do końca jakich ) z obciętą tylną łapką. Mam je od roku.
Kiedy do mnie przyjechały Dusia była malutka, troszkę wystraszona ale szybko się zadomowiła. Druga była strasznie wystraszonym kotem i dobre osiem miesięcy zajęło mi zanim mi zaufała, dała się pogłaskać i wyszła spod kanapy. Tak dokładnie- wyszła spod kanapy- ponad pół roku tam przesiadywała za dnia. Mieszkanie zwiedzała tylko w nocy


Pięknie to wszystko wygląda prawda? Szczęśliwa kocio-ludzka rodzina

W sierpniu tego roku znalazłam kocurka u siebie w kamienicy. Wychudzone maleństwo ze zwichniętym ogonem. Serce mi pękło jak go zobaczyłam , więc przygarnęłam malucha. Kotek w ocenie weterynarza miał wtedy jakieś dwa miesiące. Po kwarantannie został przedstawiony moim kotkom. Wiadomo na początku były fochy i pofukiwania ale nie trwało to długo. Maluch szybko zyskał sobie aprobate moich kotek. Śmialiśmy się z mężem, że znalazł sobie dwie mamy


Maluch od początku miał obsesje na punkcie jedzenia. Mógł jeść wszystko i o każdej porze. Do tego stopnia zdominował naszą kuchnię ( ba! cały dom!), że musiałam zamykać drzwi od kuchni ponieważ nie byłam w stanie zrobić przy nim nawet kanapki. Są tego też i plusy:) Ponieważ w życiu moja kuchnia nie była tak czysta;) Zwykle mogłam zostawić jakiś garczek z resztką zupy, jakieś okruchy czy cokolwiek ale przy nowym kociaku stało się to niemożliwe ponieważ jeśli nie ja, to on czyścił kuchnię jak przed inspekcją sanepidu. Wyjadał, wylizywał wszystko! Blat kuchenny to jego terytorium;)Sekunda nieuwagi i kot już w zlewie..
Oczywiście zmienił się też system karmienia kotów. Kiedyś kotki jadły razem, teraz muszę je karmić w osobnych pozamykanych pokojach ponieważ maluch je z prędkością światłą i zaraz pędzi po jedzenie reszty kotów. Ta jego obsesja stała się na tyle problemem, że zaczęliśmy sie martwic, że kiedys zje jakieś opakowanie po jakims jedzeniu ( jakąś folie). Życie zaczęło się skupiać na tym czy ktoś , gdzies przypadkiem nie zostawił czegoś co mogło być potencjalnym pokarmem dla malucha.
Poszła z tym problemem do weta. Zrobił mu wszystkie badania - podejrzewał nawet jakieś robaki w głowie, które mogą zmieniać psychikę kota - ale wszystkie badania wyszły super i kot okazał się okazem zdrowia. Więc nauczyliśmy się żyć z tym (dla nas) problemem. Myślałam, że jakoś to będzie, że ok damy rade, że może z tego wyrośnie. Przez swoje rozrabiackie zachowanie dostał imię Monster:) Nadmienię również, że jest on najbardziej słodkim kociakiem jakiego miałam - wtedy kiedy nie rozrabia

Po kilku miesiącach pojawił się kolejny problem.
Monster zaczął atakować moje kotki. Były to ataki podobne do wcześniejszych zabaw ale z czasem zaczęły się nasilać co nie podobało się moim kotkom. Zauważyłam, że te ataki mają podłoże pierwszych podchodów sexualnych:) Kotek chyba chciał się przekonać jak to będzie w przyszłości


I tu dochodzę ( wreszcie) do sedna sprawy.
Kot atakuje moje kotki jak tylko pojawią się na horyzoncie. Ataki są tak ostre, że kotki boją się wyjść spod kanapy a on potrafi na nie czatować i czekać aż wyjdą. Mój dom to jedno wielkie pole bitwy. Kotki są zastraszone i niemiłosiernie się drą kiedy on je atakuje. W nocy w dzień w południe. Kocham tego kocurka. Jest ślicznym maluchem z cudnym pyszczkiem ale z diabelska psychiką. W swoim życiu miałam już wiele kotów. Mój syn ma koty - dwa. Moja mam też. Kuzynka i sąsiadka. Ale pierwszy raz w życiu mam do czynienia z takim agresorem! Moje kotki nie mają przy nim życia. Boją się wyjść spod kanapy. Mieszkanie jest podzielone, pozamykane drzwi tak aby każdy kot miał chwilę spokoju dla siebie. Pół dnia Monster jest zamknięty w jednym pokoju tak aby kotki mogły swobodnie się poruszać. Jak tylko wszystkie trzy są razem jest jedna wielka woja. Więc znowu muszę kocurka izolować. Żal mi go, ponieważ nie chcę go zamykać ale inaczej nie da się w tym domu funkcjonować.
W nocy - WOJNA! Spać się nie da ponieważ tylko wrzaski słychać. Mąż się drze na kota ja na męża, ja na kota, mąż na mnie i tak w kółko! Jak zamykam Monstera w pokoju na noc to on się drze bo chce wyjść. Pozostałe kotki drą się bo też chcą wyjść. Jak wyjdą to się wszyscy drą bo jest wojna! i tak w kółko!
Jestem już zmęczona. Niewyspana i nie wiem jak sobie z tą sytuacją poradzić. Proszę Was może ktoś z Was miał podobne doświadczenia i może mi pomóc?
Będę wdzięczna za każdą pomoc.
Pozdrawiam
Anka