Niepodległościowa burda to tradycja
Noc miałam nieprzespaną. Drugą z rzędu. Przedwczoraj znalazłam zawieruszone wyniki badań Kaja sprzed 2óch lat. Pusto i smutno. Niby się cieszę, że nie trzeba wychodzić w taką pogodę z domu, rano albo po zmroku, gdy ziąb, z nieba kapie na głowę, wicher dmie, a jednak tak ciągnie, tak chciałabym nie mieć wyboru i musieć.
Nigdzie nie mogę znaleźć gałązek do wazonu. Głupio pisać, ale taka drobnostka psuje mi humor. "Widzę" jak są udekorowane, jak ładnie to wygląda, jak dopełnia wystrój pokoju. I nic.
W ogóle ciekawa historia z tym wazonem. Zawsze mi się podobał, tzn od 4 lat o nim marzyłam. Wielki, szklany, ładny, prosty kształt, masywny, ciężki, jak stado słoni. Ale że nie dostaję kwiatów, a taka fanaberia bardzo dużo kosztowała, to zawsze wzdychałam i odpuszczałam. Kilka tygodni temu, wracam ze sklepu i widzę stoi



