Generalnie atmosfera u mnie nerwowa, stale oglądam koty.
Chyba muszę jakoś oznaczyć koty, by było wiadomo o kim piszę

W tej chwili najbardziej martwi mnie Szlenkierka, pisałam o niej jako o kotce z TeoretycznieDzikichAleNaTyleMiłychŻeKarmicielkaZnalazłaDlaNiejDom. Ma wyniki koszmarne. Nieco się poprawiły od weekendu parametry wątrobowe, ale morfologia poleciała. RTG taki sobie. Jak dożyje do jutra to jedzie na kolejne badania. I w zasadzie albo transfuzje albo eutanazje...
Ta co mi dziś ostygła poniżej poziomy wybaczalnego nich będzie Wenecją. Pomijając niewybaczalną temperaturę i brak apetytu oraz odwodnienie innych objawów brak. Obecnie się ogrzała, oczywiście cały czas lezy na poduszce el. To jedna z tych, co co 3 godziny musi mieć kroplówkę.
Drugą jest Turystka. Śmiech przez łzy, ale śmieję się, że raz w życiu zbiegły mi się dwie choroby, w których postępowanie jest zbieżne

Bo najczęściej należałoby nawadniać, ale nawadnianie jest ryzykowne

A tu - wszystko jasne. Kroplówki co 3 godziny i jedziemy.
Cała ta trójka potrzebuje kciuków. To OIOM podręczny, łazienkowy.
Na dole mam OIOM potencjalny.
Pułkowa po mastektomii się jako jedyna w tej chwili obsrywa. I dziczy.
Strasznie dziczy Turystka 2. To w tej chwili dla mnie ciężki zgryz, bo jest delikatnie mówiąc trudna w obsłudze. Dziś zrobiliśmy jej nawet kroplówkę podskórną, ale bez pomocy męża i klatki iniekcyjnej byłoby to nierealne. I jakoś słabo widzę powtórkę
I jeden z kociaków od Lokaty jest jakiś taki mniej wyraźny. choć konkretów brak.
Na górze kichają już prawie wszyscy.
Z dobrych wieści - znalazłam paczkę kawy. Dzięki temu moja krew znów będzie się mogła składać wyłącznie ze szlachetnej kofeiny, a nie jakichś niepotrzebnych dodatków jak krwinki
