Moja Kinia :-) Chory Margot - proszę o pomoc!!!

Dzisiaj dostał silniejsze leki. Już myje sobie tyłek. Każdego dnia jest poprawa, ale jesli jutro będzie to samo, posłużymy sie Kinia i spróbujemy z surowica.

Ale po co?! Jeśli to nie pp, to nie ma sensu. To jest kalici, leczy się antybiotykami i wzmacnia organizm.

Teraz tak na szybko: jestem we wrocku, to jest jakieś fatum :cry:

Jednemu z moich kanarków spuchła łapka, jest cała czarna, zakrwawiona i trzymana nieruchomo w gorze :placz:

Pognalysmy do ptasiej kliniki i prawdopodobnie łapki nie uda sie uratować :placz:

Na tej łapce miał obrączkę, i to ona jest przyczyna. Czekamy. Margot dostał zylexis, kini pobrano krew na surowice.

Dzisiaj szybki oddech, mniej śliny i wydzieliny z nosa, był 2 razy w kuwecie i zrobił siusiu. Dzisiaj dostał surowice. Kuleje na tylne lapki i zatacza sie. Nie ma gorączki. Kanarek ma złamana łapkę, która zrośnie sie sama.

Jest gorzej i po południu ma iść do weta, tylko nie wiadomo czy zdąży :cry:

Cały czas śpi, w nocy szybciej oddychał ale teraz normalnie i tylko trochę sie przeciąga, ale teraz to już tylko liczę na cud :cry:

Czy skoro jego stan jest taki a nie inny, to czy dożyje do popołudnia, czy jednak już musimy sie żegnać? :placz:

a może pogorszyło sie od tej surowicy, która dostał wczoraj? Pomocy, bo ja już sama nie wiem co robić, może transfuzje czy coś?

Może to tylko przesilenie w chorobie? Trzymam mocne kciuki!

Ale czy skoro oddychał szybciej a teraz normalnie, nie reaguje i cały czas leży, to czy jest jakaś nadzieja?

Nadzieja umiera ostatnia, trzeba trzymać kciuki i jechać do weta.

Zaczęłam go głaskać za uszkiem, w jego ulubionym miejscu. Przeciąga sie delikatnie, poprawia i podnosi główkę z otwartymi oczkami

Jeszcze sie zapytam: do jakiego weterynarza mam jechać, gdzie jest ktoś polecany(niekoniecznie w łódzkim)? Czy on coś poradzi, czy zostaje tylko patrzyć na jego cierpienie? Nie chce go usypiać, bo miał już gorszy moment w chorobie i wyszedł z niego, a nie jest chyba tragicznie bo strzyże uszkami, wiec może sie wyliże? :cry:

Jestem z Margotkiem w Częstochowie. Okazało sie, ze nie ma żadnego zapalenia płuc i duszności nim spowodowanych(jak sadził wet u nas), tylko jest strasznie niedokrwiony - ostateczna diagnoza: niedokrwienie i kalici. W drodze zaczął sie dusić i bardzo cieżko oddychał. Pobrano mu krew, ma 2 mln czerwonych krwinek, a powinno być 6 mln. Teraz badają krew na grupę krwi, i trzeba będzie przetransportować krew do niego, jeśli nie będzie to będzie kiepsko. Podłączono go do aparatury dotleniajacej i normalnie oddycha. Jest dogrzewany i śpi. Mieliśmy jechać do wrocka(tam gdzie jest bank krwi). Czyli leży bez przerwy z powodu stawów, a jest ospały z powodu przeraźliwej anemii. Uff, już myślałam ze po nim i ze kalici go dobija. Kalici osiągnęła etap bolących stawów, nadżerki sa dużo mniejsze, dzisiaj dostał 2x2,5 ml wody i 2,5 ml wody z elektrolitami(saszetka rc do rozrabiania z woda dla psów i kotów). Przepraszam za chaotyczne pisanie, ale jestem naprawdę roztrzęsiona.

Mój Aster też ma anemie, ale jeszcze nie tak straszną, za to białych krwinek prawie nie ma. Rozumiem, co czujesz i trzymam kciuki!

Podjęliśmy decyzje. Jedziemy do wrocka, wet prosił o uśpienie, bo jazda bez podłączonej aparatury po potrzebna krew wg niego byłaby bez sensu :placz:

Ale ja sie nie poddałam. Porwalismy sie z motyka na słońce, ruszyliśmy niebo i ziemie, jedziemy. Margotek żyje i jest raczej w stabilnym stanie. Już sie nie dusi, bo dostał coś dożylnego w cz-wie. Nawet sam sie podniósł w trakcie jazdy!!! :201432

Mamy przed sobą dokładnie 44 km, jedziemy bardzo szybko.

Ciepłe myśli posyłam. Pewnie jesteście już we Wro. Oby się udało!
Trzeba wykorzystać wszystko, co możliwe

Moja Kinia :-) Chory Margot - proszę o pomoc!!!

Kto przegląda forum