Też to odczułam... Niby NDM pod Warszawą, 40km, tj ciut ponad pół godziny jazdy pociągiem... a jakbym się na koniec świata wyprowadziła

Niestety przez to urwały mi się niektóre kontakty ze znajomymi (choć pewnie dobrze się stało, skoro TAKA odległość była dla nich problemem i powodem by nie odwiedzić od czasu do czasu). Jedyną propozycję pomocy dostałam od cioci i wujka, który jest chory na serce (brat mojego dziadka), więc też prosić kogoś takiego, to strach, że coś się stanie, a kolejnej osoby z rodziny stracić nie chce
Ja bym Ci pomogła z przyjemnością! Z takiego spotkania przecież można zrobić na prawdę fajną posiadówkę, porobić, pogadać, pośmiać się i nawet wino otworzyć

Trzymaj się i nie dawaj!
U mnie kebab. Trochę fuj, ale nie chce mi się nic robić w zakurzonej kuchni
A kaczka powinna być w Lidlu. Masz gdzieś w pobliżu? Też o tym myślałam przedwczoraj. Z jabłuszkami, w rozmarynie.