Morgan77, bardzo ci współczuję
Jestem świeżo po doświadczeniu z nowotworem u kota, z tym że w innych okolicznościach. Podwórkowa seniorka odłowiona w zasadzie ne emeryturę u karmicielki miała nowotwór w jamie ustnej, płaskonabłonkowy. Kotka dzika, na szczęście w miarę obsługowa i dobrze znosząca leczenie, więc dało się jej pomoc. Niestety, zmartwię Cię, bo od pojawienia się widocznego przerzutu do uśpienia upłynęło ok miesiąca

.
Ale też nowotwory mają różne przebiegi a każdy kot jest inny.
Ponieważ opieka był od początku paliatywna, tak było ustawiane leczenie. Podawano antybiotyki na miejscowe zakażenia i większość czasu był podawany steryd - w zasadzie bez obaw o powikłania, bo było wiadomo, że prędzej ją zabije nowotwór niż powikłania po sterydach. Moimi kryteriami dobrostanu kota są: apetyt, korzystanie z kuwety/innej kociej toalety, dbałość o higienę (futro niezmierzwione) oraz codzienne nawyki i zainteresowanie otoczeniem.
Steryd podkręca apetyt, przynajmniej do jakiegoś czasu. Reszta to już kwestia obserwacji - moja kotka miała kaprysy, gdzie chce dostawać posiłki i lubiła siedzieć na balkonie. Utrata zainteresowania balkonem to był wyraźny sygnał, że czuje się gorzej, była już przy tym mocno wynędzniała. W dniu jej uśpienia, kiedy sprzątałam posłanko, zobaczyłam, że je zasiusiała - czyli moja ocena sytuacji była dość trafna. Kot jest zwierzęciem schludnym i kiedy siusia pod siebie to znaczy, ze czuje się naprawdę fatalnie.
Niestety, koty dobrze ukrywają ból - tu podejrzane są zmiany zachowania, osowiałość, ukrywanie się. Postaraj się uniknąc pułapki podawania leków przeciwbólowych i sterydów, żeby podtrzymać kota, który jest już bardzo wyniszczony
I trzymajcie się ...